[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zatem dziÅ› wieczorem pozna ich pani.
 Doktor Frensen jest zapewne bezdzietny?
 Tak jest. Dlatego też usynowił swoich bratanków. Jeden z nich jest
oficerem. Stracił ojca wskutek wypadku, a matka, nie mogąc przeboleć
śmierci męża, ciężko zachorowała i umarła bardzo młodo. Drugi brata-
nek również wcześnie stracił rodziców. Jest synem lekarza, który zaraził
siÄ™ dyfterytem od swego pacjenta i zginÄ…Å‚ jako ofiara zawodu. MÅ‚odzieniec
ten studiował chemię i otrzymał po uzyskaniu dyplomu posadę w jednym
z fabrycznych laboratoriów w naszym mieście. Ciekawa jestem, czy in-
tuicja pomoże pani w tym wypadku wydać trafny sąd o tych młodzień-
cach?
 Och, młodzi ludzie nie mają zazwyczaj wyrobionego charakteru.
 Zobaczymy. Mam nadzieję, że zagra pani moim gościom.
 Z chęcią. Nie wiem tylko, czy potrafię ich zadowolić  rzekła Bryta, a
w oczach jej malowało się trwożne pytanie.
Czy pani Klaudyna je zrozumiała? Czy też był to przypadek, że nagłe
zwróciła się do Bryty:
 Chciałabym się przy tej sposobności dowiedzieć, jak się przedsta-
wia sprawa pani toalet, panno Bryto. Czy posiada pani Å‚adnÄ… sukienkÄ™
54
TL R
wieczorową? Nie chodzi mi o dzisiejszy wieczór. Dziś może pani włożyć
jakąś prostą, jasną sukienkę. Ale na pikniku, który odbędzie się w końcu
lipca, musi pani być elegancko ubrana.
Bryta oblała się purpurą.
 Mam tylko jedną strojniejszą sukienkę z białej markizety, którą
noszę podczas wszystkich uroczystości. U pani generałowej bywałam
zajęta przez cały wieczór, gdyż albo zajmowałam się kolacją, albo też
grywałam na fortepianie. Nie potrzebowałam wówczas żadnych strojów.
 Zamówię dla pani w najbliższej przyszłości suknię u Schellendorfa.
Bryta zmieszała się ogromnie. Myślała o swoich skromnych
oszczędnościach. Nie wiedziała, czy wystarczą one na zapłacenie ele-
ganckiej sukni, którą ta bogata kobieta postanowiła dla niej zamówić.
 Przepraszam panią bardzo  wyjąkała  ale ja nie wiem... czy... czy
to nie będzie za drogi magazyn. Posiadam nader skromne zasoby... Jeżeli
pani zwolni mnie z posady, a nie znajdę tak prędko innej, to... zostanę
prawie bez środków...
Pani Klaudyna pojęła obawę Bryty i uśmiechnęła się do młodej pa-
nienki.
 Nie mam wcale zamiaru zwalniać pani z posady  oświadczyła
życzliwie.
W oczach Bryty błysnęła taka radość, że pani Klaudyna nie mogła
oderwać od nich wzroku. Taki sam wyraz miały oczy Henryka Lossena,
kiedy się z czegoś cieszył.
Dziewczyna zerwała się z miejsca i przycisnęła do ust rękę pani
Klaudyny.
 Czy to prawda? Czy to prawda, proszę pani? Ach, jakże jestem pani
wdzięczna!
 Więc pani chętnie zostanie u mnie?  spytała wzruszona pani
Steinbrecht.
 Ach, tak. Pomijając wszelkie względy materialne jest jeszcze coś
innego, nieuchwytnego, czego nie potrafię wypowiedzieć. Pani jest taka
dobra, okazała pani tyle zainteresowania moim najbliższym, których
niestety straciłam zbyt wcześnie. Pani Feldheimowa również była do mnie
55
TL R
życzliwie usposobiona, ale pani okazała mi tyle prawdziwej dobroci i
zrozumienia, chociaż...
 Chociaż wydawałam się pani początkowo nieznośną, gderliwą starą
babą?  przerwała z uśmiechem pani Klaudyna.
Bryta spojrzała na nią przerażona. Miała zamiar powiedzieć:  Chociaż
wydawała się pani z pozoru taka surowa i niedostępna . Nie dokończyła
tego zdania, uważając, że zawiera ono krytykę, która by mogła niemile
dotknąć jej chlebodawczynię.
 Och  wyjąkała  pani chyba nie przypuszcza, że miałam zamiar
wypowiedzieć te słowa.
 Przypuszczam, że wyraziłaby się pani w mniej ostry sposób. Ale nie
mówmy już o tym. W każdym razie bała się mnie pani odrobinkę. Nie
dziwię się temu wcale. Słyszała pani o tym, że trzy panny do towarzystwa
uciekły ode mnie, nie mogąc ze mną wytrzymać. Moja poczciwa Stange i
stary Frensen musieli panią porządnie nastraszyć  mówiła z lekką ironią
pani Klaudyna.
 Powiedzieli mi jedynie, żebym się nie łudziła zbyt wielką nadzieją,
ponieważ...
 ...ponieważ jestem nieznośną, starą kobietą, której nikt nie potrafi
dogodzić. Mają zresztą słuszność... Ale jeżeli kogoś polubię, wówczas...
Zresztą nie chcę obiecywać zbyt wiele. Jeżeli wydam się pani w przy-
szłości szorstka i niesprawiedliwa to pomyśl o tym, drogie dziecko, że
jestem samotną, starą kobietą, często niezadowoloną z samej siebie.
Postaram się, aby pani jak najmniej cierpiała wskutek mego nastroju,
gdyż polubiłam panią i pragnę jak najdłużej zatrzymać ją przy sobie.
 Ach, taka jestem rada, taka szczęśliwa  szepnęła Bryta, uśmie-
chajÄ…c siÄ™ promiennie.
 To dobrze, drogie dziecko. Pragnę, żeby i pani polubiła mnie tro-
szeczkę. Potrzeba mi trochę ciepła, gdyż jestem bardzo nieszczęśliwą
kobietą i cierpię wskutek własnej winy. Majątek nie daje szczęścia. Pani
jest zbyt młoda, żeby mnie zrozumieć. A teraz powróćmy do kwestii to-
alety. Naturalnie, że nie mogę narażać pani na takie wydatki, a ponieważ
w moim domu musi mnie pani niejako reprezentować, więc ja poniosę
wszelkie koszta. Pensja, którą pani pobiera, nie wystarczy na stroje, a ja
56
TL R
lubię, gdy moja towarzyszka jest ładnie ubrana, zwłaszcza gdy jest tak
piękna jak pani. Niech się pani nie rumieni, bo to prawda. Przy spo-
sobności sporządzimy zestawienie potrzebnych kapeluszy, sukien, rę-
kawiczek i innych drobiazgów. W przyszłym tygodniu pojedziemy do
Schellendorfa i zamówimy małą wyprawkę. Może to pani przyjąć z czy-
stym sumieniem, gdyż postępowałam w ten sposób z moimi wszystkimi
towarzyszkami.
Ostatnie te słowa były niezupełnie zgodne z prawdą. Pani Steinbrecht,
z natury bardzo wspaniałomyślna, nieraz sprawiała ładne sukienki
swoim pannom do towarzystwa. Dla Bryty jednak chciała od razu stwo-
rzyć wyjątkowe warunki.
Młoda dziewczyna siedziała pogrążona jakby w jakimś czarownym
śnie. Twarz jej zarumieniła się, oczy lśniły radością. Wyglądała tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl