[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dlaczego go nie sprzedałeś?
Był wstrząśnięty.
 Co? To jej własność.
 To prawda. Wiesz, co by zrobiła, gdybyś je sprzedał? Utopiłaby cię w gą-
sienicach, ni mniej, ni więcej. Postąpiłeś mądrze, że nie chciałeś jej rozgniewać.
Ale żadnych szczurów. Dopóki będziesz się jej trzymał, nie musisz się bać szczu-
rów. Prawda, pani Hardesty?
 Zgadza się, senatorze. %7ładnych szczurów. Bili, jestem z ciebie dumna, że
nie dałeś się skusić. Chciałabym jednak, żebyś przestał mówić tym slangiem.
Gdyby ktoś cię usłyszał, mógłby pomyśleć, że jesteś nocnym ptaszkiem, a te-
go byśmy nie chcieli, prawda? Nie mów więc:  Ludek chciał kupić drzewko .
Powiedz po prostu:  mężczyzna .
 Hmm, tak po prawdzie, ten ludek to była szprycha. Hmm, laska. Kapuje
pani?
 Tak. Spróbujmy od nowa. Powiedz:  kobieta .
 Dobra. Ten ludek to była kobieta.  Uśmiechnął się nieśmiało.  Mówi
pani jak te siostry, które nas uczyły u Najświętszego Imienia, na starej glebie.
 Uważam to za komplement, Bili, i będę cię zanudzać uwagami na temat
gramatyki, wymowy i doboru słów jeszcze częściej niż one, dopóki nie nauczysz
się mówić tak pięknie jak senator. To dlatego, że wiele lat temu pewien mądry, cy-
niczny człowiek dowiódł, że to, jak kto sobie radzi w życiu, zależy przede wszyst-
kim od tego, w jaki sposób mówi. Rozumiesz mnie?
67
 Hmm. . . trochÄ™.
 Nie możesz się nauczyć wszystkiego od razu. Nie wymagam tego od ciebie.
Bili, jeśli będziesz się kąpał codziennie i mówił gramatycznie, świat uzna cię za
człowieka sukcesu i będzie cię odpowiednio traktował. Będziemy się więc starać
to osiągnąć.
 Tymczasem jednak musimy pilnie opuścić tę norę  powiedziałem.
 Senatorze, to również jest pilne.
 Tak, tak. Stara zasada pod tytułem:  Jak wychować szczeniaka . Rozu-
miem to. Musimy jednak wyruszyć.
 Tak jest, sir. Prosto do kosmoportu?
 Na razie nie. Wzdłuż El Camino Real, sprawdzając po drodze wszystkie
publiczne terminale w poszukiwaniu takiego, który przyjmuje monety. Czy masz
jakieÅ› monety?
 Kilka. Może starczy na krótką rozmowę.
 Dobrze. Miej też oczy otwarte na automat do rozmieniania. Teraz, kiedy
unieważniliśmy swoje kody kredytowe, będziemy musieli używać monet.
Ponownie dzwignęliśmy nasze brzemię i ruszyliśmy naprzód. Gwen powie-
działa cicho:
 Nie chcę, żeby Bili to usłyszał, ale nie jest trudno przekonać publiczny
terminal, że używa się właściwego kodu, podczas gdy w rzeczywistości tak nie
jest.
 Uciekniemy siÄ™ do tego dopiero wtedy, gdy uczciwe sposoby zawiodÄ… 
odpowiedziałem jej równie cicho.  Kochanie, ile jeszcze takich drobnych nu-
merów masz w zanadrzu?
 Sir, nie wiem, o czym pan mówi. Sto metrów przed nami. . . czy ta budka
po prawej nie ma żółtego znaku? Dlaczego tak mało budek przyjmuje monety?
 Dlatego, że Wielki Brat lubi wiedzieć, kto z kim rozmawia, a używając
systemu kodów kredytowych, praktycznie błagamy go, by zechciał poznać nasze
sekrety. Tak, ta budka jest oznaczona. Połączmy nasze zapasy monet.
Wielebny doktor Hendrik Hudson Schultz przyjÄ…Å‚ rozmowÄ™ natychmiast. Obli-
cze świętego Mikołaja przyjrzało mi się, starając się ocenić ilość pieniędzy w mo-
im portfelu.
 Ojciec Schultz?
 We własnej osobie. Czym mogę panu służyć?  Zamiast odpowiedzi
wyciągnąłem banknot tysiąckoronowy i przesłoniłem nim sobie twarz. Doktor
Schultz spojrzał na niego i uniósł nastroszone brwi.  Zainteresował mnie pan.
Rozejrzałem się w lewo i w prawo, stukając się w ucho, po czym wykonałem
gesty wszystkich trzech małpek.
 Tak jest, miałem właśnie wyjść napić się kawy  odparł.  Czy spotkałby
siÄ™ pan ze mnÄ…? ChwileczkÄ™. . .
68
Pokazał mi kartkę papieru, na której napisał wielkimi, drukowanymi literami:
FARMA WUJA MACDONALDA
 Mógłby się pan spotkać ze mną w barze  Sans Souci ? To przy Petticoat
Lane, tuż obok mojego studia. Za jakieś dziesięć minut?
Mówiąc, cały czas wskazywał palcem na napis, który mi pokazywał.
 Zrobione!  odparłem i wyłączyłem się.
Nie miałem w zwyczaju chadzać na tereny rolnicze, ponieważ pełna grawita-
cja nie wpływa dobrze na moją felerną nogę, a dla uprawy ziemi takie warunki
są konieczne. Nie, to niezupełnie tak  być może w Układzie przeważają osiedla
używające do celów rolniczych takiego ułamka grawitacji, jakiego sobie życzą
(albo jaki wolą zmutowane rośliny), zaś te, które stosują naturalne światło sło-
neczne i pełną grawitację stanowią mniejszość. Tak czy inaczej  Złota Reguła
stosuje do produkcji większej części swej świeżej żywności ten drugi sposób. Inne
pomieszczenia w osiedlu używają sztucznego światła oraz innych wartości przy-
spieszenia  nie wiem jakich  jednakże ogromna przestrzeń rozciągająca się
od pierścienia pięćdziesiątego do siedemdziesiątego jest całkowicie otwarta  od
jednej do drugiej ściany osiedla, nie licząc rozpór, amortyzatorów oraz chodników
łączących się z głównymi korytarzami.
Na odcinku dwudziestu pierścieni  ośmiuset metrów  promienie o nu-
meracji 0 60, 120 180 i 240 300 są oknami wpuszczającymi do środka światło
słoneczne, zaś oznaczone cyframi 60 120, 180 240 i 300 0 to tereny uprawne.
Farma Wuja MacDonalda mieści się na promieniach 180 240, na obszarze pier-
ścieni od pięćdziesiątego do siedemdziesiątego.
To wielkie gospodarstwo rolne. Można tam zabłądzić, zwłaszcza na polach,
gdzie kukurydza wyrasta wyższa niż w Iowa. Jednakże doktor Schultz był na
tyle uprzejmy, iż założył, że będę wiedział, gdzie go znalezć  w popularnej
restauracji na wolnym powietrzu zwanej  Kuchnia Wiejska , w samym środeczku
farmy  pierścień sześćdziesiąty, promień dwieście dziesięć, grawitacja (rzecz
jasna) pełna.
By do niej dotrzeć, musieliśmy udać się w dół i ku przodowi, do pierścienia
pięćdziesiątego, a potem przejść na piechotę w stronę rufy (w pełnej grawitacji,
niech to cholera!) do sześćdziesiątego  całe czterysta metrów. To blisko, no ja-
sne, tyle co cztery przecznice w mieście. Spróbujcie jednak przejść to na sztucznej
nodze z kikutem, który miał już za dużo chodzenia i dzwigania ciężarów jak na
jeden dzień.
69
Gwen wyczytała to w moim głosie, krokach, twarzy czy w czymś  a może
potrafi czytać w myślach, nie dałbym głowy, że tak nie jest. Zatrzymała się.
Ja również się zatrzymałem.
 Jakieś kłopoty, najdroższa?
 Tak, senatorze. Proszę odłożyć ten tobołek. Poniosę drzewo-san na głowie.
Proszę mi to dać.
 Dam sobie radÄ™.
 Tak jest, sir. Z pewnością pan da i zamierzam panu w tym pomóc. To pań-
skie prawo być macho, kiedy pan sobie zażyczy, zaś moje być nerwową, słabą
i nierozsądną babą. Mam zamiar za chwilę zemdleć i nie odzyskam przytomno-
ści, dopóki nie dostanę tobołka. Może mnie pan zbić pózniej.
 Hmm, kiedy przyjdzie na mnie kolej, by wygrać spór? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl