[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowywała się wobec niego w ostatnich tygodniach przed
odejściem. Aż do uzyskania pełnej odpowiedzi na te pytania, nie
mogła się z nim Wiązać. Nie dlatego, że nie wierzyła Kyle'owi, lecz
dlatego, że nie ufała sobie. Zraniła go już tak okropnie w przeszłości,
167
RS
że nie zniosłaby myśli, że mogłaby to uczynić jeszcze raz. Kochała go
tak bardzo, że raczej zrezygnowałaby ze szczęśliwego życia z nim
jako żona, niż miałaby go narazić na jakieś dramatyczne następstwa,
które mogłyby wyniknąć z odzyskania przez nią pamięci.
Wszystko to było takie trudne! Nagle gorzkie łzy znowu
pojawiły się w jej oczach i tym razem nie była w stanie nad nimi
zapanować.
- O Boże, Eve! - wykrzyknął Kyle ze współczuciem. - Kochanie,
nie rób tego, nie płacz!
To mówiąc pochwycił ją w ramiona i przytulił do siebie. A
potem odsunął z jej twarzy zasłaniające ją złociste pukle i zaczął
gorąco całować w usta. Po dłuższej chwili oderwał się od niej z
największym trudem i szepnął:
- Jeśli połączymy się znowu, obiecuję ci taką przyszłość, iż
zapomnisz, że nie masz przeszłości.
Eve, biorąc w karby namiętność, która ją także ogarnęła, zdobyła
się na jedno zdanie i poprosiła przymilnie:
- Powiedz mi, Kyle, coś miłego o mnie.
- Wiele było szczęśliwych dni między nami, uwierz mi. Na
przykład...
- Nie, nie o to chodzi - przerwała mu gwałtownie. - Powiedz
mi... powiedz mi, jaka byłam w łóżku?
Był tym w pełni zaskoczony. Zaległa cisza i Eve,
zniecierpliwiona, zaczęła się obawiać, że nie otrzyma odpowiedzi. Ale
Kyle odchrząknął i nabrał powietrza w płuca.
168
RS
- Byłaś wspaniała - powiedział ochryple. - Tak bardzo nieśmiała
na początku i niewinna. Mówiłaś mi wtedy, że twoi rodzice uważali,
że seks jest czymś, co należy ukrywać i czego należy się wstydzić.
Musiałaś więc przełamywać wiele zahamowań. Ale gdy stałaś się
bardziej pewna siebie, byłaś bardzo otwarta...
Wspomnienia rozmarzyły go w widoczny sposób.
- Ty byłaś... - Kyle chciał mówić dalej, ale ona wyswobodziła
jedną rękę z uścisku i położyła palec na jego ustach, żeby go uciszyć.
- Nie mów nic więcej, Kyle - wyszeptała. - Nic więcej nie
opowiadaj, kochanie... Pokaż mi, jak to było!
I gdy znowu całował jej usta z nieposkromioną pasją,
postanowiła, że przynajmniej w tę jedną noc zapomni o przeszłości i
jej tajemnicach, nie będzie myśleć o przyszłości i jej potencjalnych
zagrożeniach. Tej nocy ważna będzie tylko obecna chwila, nic innego.
Nikt jej nie może odebrać, bowiem od dawna jej pragnęła.
169
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
Eve była w ogrodzie, kiedy zadzwonił telefon. Jego głos odbił
się echem w pustym domu. Pobiegła szybko do holu i podniosła
słuchawkę.
- Halo? - Miała nadzieję, że dzwoni Kyle. Wydawało się
nieprawdopodobne, że minęły zaledwie dwadzieścia cztery godziny
od kiedy wyjechał do Londynu. Tęskniła za nim ogromnie i odnosiła
wrażenie, jakby nie było go już wieki całe.
- Czy mogę mówić z panem Jensenem? - padło pytanie w
słuchawce.
Eve ogarnęło ogromne rozczarowanie, gdy na drugim końcu linii
usłyszała kobiecy głos. Kyle, być może, był zbyt zajęty, żeby do niej
zadzwonić. Lub też - i na tę myśl jej nastrój nieco się poprawił -
zakończył już swoje sprawy w Londynie i wracał do posiadłości w
Norfolk.
- Przykro mi, ale pan Jensen musiał wyjechać do Londynu, miał
jakieś pilne sprawy w biurze - odpowiedziała.
Nie mogła się wyzbyć uczucia przygnębienia na wspomnienie
poprzedniego wieczoru, kiedy to inna rozmowa telefoniczna zakłóciła
ciepłą atmosferę, która wypełniała dom. Właśnie zasiedli z Kyle'em
do spóznionego posiłku, gdy rozległ się dzwonek. Pamiętała wciąż
rozdrażnienie Kyle'a, rozmawiającego ze swoją sekretarką.
170
RS
- Jesteś przekonana, że nie dasz sobie sama rady, Kathy? -
warknął. - Jesteś pewna...? No więc trudno, jeśli uważasz, że jest to
konieczne...
Odłożył słuchawkę z gestem zniecierpliwienia i zwrócił się do
Eve:
- Strasznie mi przykro, kochanie...
Potem chciał wyraznie opóznić swój wyjazd. Musiała go
ponaglać, twierdząc, że jakoś zniesie tę chwilową rozłąkę.
Przekonywała go, że jeśli wyjedzie natychmiast, to będzie w biurze
wcześnie rano, załatwi co konieczne i wróci do niej wczesnym
wieczorem. Gdy natomiast odwlecze wyjazd do jutra, to
przypuszczalnie zobaczą się dopiero za dwa dni, w sobotę. Mówiła to
wszystko z dobrą miną do złej gry, bo sama już w tej chwili cierpiała
na myśl o rozstaniu.
- Wrócę tak szybko, jak to będzie możliwe, nawet jadąc z
powrotem nocą - obiecał, przytulając ją do siebie i wyciskając na jej
ustach gorący pocałunek. Odwzajemniła mu się całym sercem,
upewniając go bez słów, jak niecierpliwie oczekiwać będzie kolejnego
wspaniałego pełnego zbliżenia między nimi. Może tylko mniej
pospiesznego niż to ostatnie.
- Jedz ostrożnie - prosiła go cichym głosem - i wróć do domu
bezpiecznie.
- Obiecuję, że tak będzie - zapewnił ją, a pełne ciepła oczy
mówiły, jak bardzo cenił sobie to słowo do domu".
171
RS
Potem jednak spoważniał i na jego twarzy pojawił się wyraz
zamyślenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]