[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmrużył oczy.
Wystarczająco długo pracuję z Jacobim, żebym nie wiedziała, co ta mina oznacza.
Poznał ją.
Doktor Engstrom niczego nie zauważyła. Splotła szczupłe ręce pod brodą i sama
zaczęła mówić.
320
Powiedziała nam, że po wczorajszym wyroku cały personel szpitalny jest
podminowany, a ona również przeżyła wstrząs.
Jeszcze nie wiemy, kto zachowa posadę zaczęła ani czy nie zamkną szpitala.
%7ładnej możliwości nie da się wykluczyć.
Pani się liczy z utratą posady? zapytałam.
Od lat się o to martwię. Niewyjaśnione zgony kompletnie mnie zdruzgotały
powiedziała, przeczesując palcami lśniące włosy. Zgłaszałam swoje obawy
Carlowi Whiteleyowi. Nieraz z nim o tym rozmawiałam. Przygotowałam nawet raport
przedstawiający według mnie błędy wynikłe z niewłaściwego zastosowania środków
farmakologicznych. Ale Carl i biuro naszego radcy prawnego zapewnili mnie, że
mój wydział pozostaje poza podejrzeniem. Ich zdaniem ktoś w szpitalu płatał
figle i w końcu zostanie przyłapany. Dlatego odczułam po trosze ulgę. Wiem,
oczywiście, że mamy niezawodny system komputerowy, dlatego nie było mowy...
Odwróciła się do okna, urwała.
Pani doktor zwrócił się do niej Jacobi. Jestem człowiekiem starej daty, co
chyba widać. Nie znam się na komputerach.
Nic prostszego, panie inspektorze. Nasz komputer jest zaprogramowany, żeby
wydawać leki, kiedy ktoś wprowadzi diagnozę do systemu. Nie sposób zapisać
niewłaściwy lek, bo maszyna po prostu nie wyda zamówienia, jeżeli nie będzie się
zgadzało z diagnozą.
I nikt nie może oszukać systemu? zapytał Jacobi. Przecież chyba różne
osoby mają dostęp do haseł?
Wszyscy członkowie mojego personelu mogą wprowadzić wpisane diagnozy do
komputera, ale nie mogą zmienić danych. Tylko ja mogę to zrobić, a ja dysponuję
hasłem biometrycznym.
To znaczy? spytał Jacobi.
Hasłem jest mój odcisk palca.
2
Czy żaden lekarz nie może się pomylić w diagnozie? zapytałam. Przecież to
się może zdarzyć.
Teoretycznie nie można wykluczyć, ale praktycznie się nie zdarza. Sami lekarze
tworzą pierwszy punkt kontrolny. Mój personel drugi. Komputer jest zabezpieczony
przed włamaniem. Nie mają państwo pojęcia, jaka jestem skrupulatna. W kółko
sprawdzam recepty zgodnie z wykresami. Monitoruję nie tylko własną pracę, lecz
również pracę wszystkich podwładnych. Koledzy żartują, że sama działam niemal
jak komputer.
Chciałabym ustalić jedno. Wszystko zależy od diagnozy? spytałam.
Owszem.
Chce pani zatem powiedzieć, że mogłaby osobiście zmienić diagnozę każdego
lekarza?
Engstrom popatrzyła na mnie tępym wzrokiem, po czym warknęła:
Coś podobnego! Chyba pani oszalała. Co za oburzająca insynuacja. Wystarczy
jedno pani słowo, a w każdej chwili dam się przebadać wariografem.
Możliwe, że pózniej skorzystamy z wykrywacza kłamstw powiedziałam. Ale
teraz jedynie rozmawiamy. Czy pani zna Marie St. Germaine?
Nie. Kto to taki?
Czy pani dobrze zna doktora Garze? spytał Jacobi.
To ordynator naszego oddziału ratunkowego powiedziała Engstrom. Oboje
należymy tutaj do kierownictwa...
Jacobi wstał, uderzył ręką w biurko, aż podskoczyły długopisy i spinacze.
Dość tych bzdur, pani doktor! krzyknął. Z Garzą łączy panią zażyła, wręcz
intymna więz.
Engstrom zbladła.
Tak mnie to zdumiało, że omal nie spadłam z krzesła. Co on wygaduje?
2
Przypomniałam sobie, jak Jacobi zadzwonił do mnie w tamtą deszczową noc, kiedy
śledził Garze do Venticello Ristorante i z powrotem do domu. Opisał mi wiotką
blondynkę, kociaka pod czterdziestkę. Jak dotąd mogę zarzucić mu tylko tyle że
ma sympatię, tak się wyraził.
Raptem oczy Engstrom zaszły łzami.
Boże szepnęła. Mój Boże.
Rozdział 122
Engstrom rozpadała się nam w oczach, a mnie huczało w głowie: Garza i Engstrom.
Idealna para do zabijania, pewno tak doskonałego i precyzyjnego jak ład i
porzÄ…dek panujÄ…ce w jej gabinecie.
Musiałam dalej pociągnąć ją za język, nie chciałam, żeby teraz zamknęła się w
sobie.
Pani doktor, niechże się pani uspokoi. Ma pani szans otrząsnąć się z tego
horroru. Jeżeli teraz powie nam pani prawdę, to może uznamy, że pani z nami
współpracuje. Może Garza panią wykorzystywał. Czy on ma dostęp do oprogramowania
komputerowego?
Zobaczyłam strach w jej oczach. Powoli, z ociąganiem Engstrom pokiwała
twierdząco głową.
Dostałam gęsiej skórki, kiedy Engstrom potwierdziła:
Kilka razy udostępniłam mu system.
Kilka razy?
Raz na jakiś czas. Ale myli się pani. Dennis Garza jes świetnym lekarzem.
Podobnie sumiennym jak ja. Niewyjaśnion śmierci pacjentów doprowadzały nas do
obłędu. Dennis nieza leżnie ode mnie sprawdzał rozbieżności między diagnoz a
receptami.
I wykryła pani kiedykolwiek powiązanie? zapytałam.
2
Nie, nigdy. Składamy te błędy na karb przeoczeń popełnianych już na piętrze.
Prawda wygląda tak, że pielęgniarki mylą leki na tacach, środki wydane
prawidłowo przez aptekę trafiają nie do tych pacjentów, co trzeba.
Czy towarzyszyła pani doktorowi Garzy za każdym razem, kiedy, jak to pani
nazywa, udostępniała mu komputer? spytał Jacobi.
Oczywiście. Musiał skorzystać z mojego odcisku palca. Ale nie stałam mu nad
głową, jeżeli o to panu chodzi.
Zobaczyłam niepokój w twarzy Engstrom, kiedy zrozumiała, do czego Jacobi
zmierza. Aż jej nabrzmiały żyły na szyi. Przytrzymała się biurka, żeby opanować
wzburzenie.
Dennis nigdy, przenigdy nie skrzywdziłby pacjenta. Jest znakomitym lekarzem.
Wygląda na to, że jest pani w nim zakochana skwitował Jacobi. Mam rację?
Byłam powiedziała z nutką żalu w głosie. Ale proszę mi wierzyć, to już
przeszłość, odkąd odkryłam, że sypia z kim innym. Dennis pieprzył się z Maureen
0'Marą. Znają ją państwo?
Pokiwałam głową, nie okazując, jaki przeżyłam wstrząs. Maureen 0'Mara właśnie
przykręciła śrubę Szpitalowi Miejskiemu. Czy to możliwe, żeby była kochanką
Garzy?
Chciałam spojrzeć na Jacobiego, ale nie mogłam oderwać oczu od Soni Engstrom.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]