[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w górach. Potem będą musieli iść naszym śladem
Ross skinął głową i przytulił ją mocniej.
i odnajdÄ… domek Orelii.
- Co się z nią stanie, kiedy nie będzie miała sił, by
- Czy helikopter może wylądować na łące?
pracować?
- To zależy od pogody.
- Zaopiekuję się nią - obiecał. - Chociaż w ten
Za trzy, cztery dni powrócą do dawnego życia.
sposób odwdzięczę się za to, co dla nas zrobiła.
Antonia czuła, że już nigdy nie będzie taka jak
- Z początku nie mogłam zrozumieć, jak może być
przedtem. Nie można spojrzeć śmierci w oczy i żyć
tu szczęśliwa.
dalej, jakby nic się nie stało. Nie można kochać tak, jak
- Już dawno dokonała wyboru.
oni się kochali, i pozostać nie zmienionym. Cokolwiek
-I nigdy tego nie żałowała. To cudowne kochać tak
się stanie, zawsze będą bogatsi o swoje przeżycia.
mocno.
-Trzy, cztery dni - wyszeptała. - Ross, nie możemy
Ross nie odpowiedział. Orelia i Antonia były do
zmarnować ani chwili.
siebie podobne, ale żyły w różnych epokach. Orelia
- Dobrze, kochanie.
dawno podjęła decyzję. Antonia dopiero to zrobi.
Szli razem przez łąkę, potem przez strumień. Przy
Mógł tylko tulić ją do siebie i kochać przez ten krótki
stając na zakręcie ścieżki prowadzącej do chaty, Ross
czas, jaki im pozostał. Potem pozwoli jej odejść.
obejrzał się. Błękitne kwiatki skryły się pod ostrymi
Było już popołudnie. Cienie wydłużyły się. Słońce
listkami wychodzÄ…cymi z ziemi.
dotykało krawędzi gór. W milczeniu patrzyli na za
Wkrótce pojawią się konwalie pachnące miłością.
chód słońca. Kończył się jeszcze jeden piękny dzień.
Tylko Orelia będzie cieszyć się ich wonią.
- Musimy wracać, kochanie. - Ross pomógł jej
wstać. - Orelia czeka na nas.
- Gotowe. - Ross wsunÄ…Å‚ na miejsce ostatni gont
- Z figlarnym uśmiechem i kolacją.
i przyjrzał się swojej pracy. Teraz dom Orelii był już
- I będzie zbyt zmęczona, żeby jeść.
zabezpieczony.
Antonia roześmiała się, zapominając o smutku.
Gospodarstwo potrzebowało męskiej ręki. Od
Była zbyt szczęśliwa, by myśleć o samotnej przyszłości.
śmierci Alonza przed trzema laty nikt nie naprawiał
118 DUMA I OBIETNICA
DUMA I OBIETNICA
119
niczego. Ale teraz staruszka będzie miała zapew
podarstwo nie wyglądało tak pięknie od czasów mło
nioną pomoc. Ross był jej dłużnikiem, a w rodzie
dości Lona.
McLachlanów wszyscy solidarnie spłacali zaciągnięte
-1 tak to nie wystarczy, aby odwdzięczyć się jej za
długi.
gościnę.
Oprócz tego była też Antonia.
- Wolałabym, żeby nie mieszkała na odludziu.
Widział ją z dachu pochyloną nad grządką w ogro
- Masz rację - zgodził się Ross. - Ale wiesz, jaka
dzie. Uśmiechnął się na myśl o jej niegdyś wypielęg
jest. Co jakiś czas będzie tu ktoś zaglądał. To tylko
nowanych dłoniach, teraz szorstkich od pracy. Chciała
parÄ™ godzin lotu.
zająć się czymś, by odsunąć od siebie smutne myśli.
Antonia zapomniała, że ma brudne ręce. Objęła
Pragnęła też zrobić coś dla Orelii.
Rossa i przytuliła się do jego nagiej piersi. Pachniał
Nigdy dotąd nie wyglądała tak pięknie. Słońce,
słońcem i mydłem. Słyszała bicie jego serca i ten dzwięk
powietrze i śmiech sprawiły, że czuła się lepiej niż po
zagłuszał inny, dochodzący z oddali.
wizycie u najlepszej kosmetyczki. Zmiała się teraz,
- Po naszym odejściu Orelia poczuje się bardzo
pracując w ogródku Orelii.
samotna - mówiła, nie podnosząc głowy.
Kiedy poczuła na sobie wzrok Rossa, spojrzała
Ross uniósł jej twarz.
w górę. Jej uśmiech wywołał w nim pożądanie. Była
- Już wiesz, prawda?
jedyna, niepowtarzalna, a on był jej pierwszym męż
- %7łe to koniec? - Antonia przygryzła wargi. Przysło
czyzną. Z bólem myślał o tym, że wkrótce wszystko się
niła oczy rzęsami, nie chcąc, by w nie spoglądał. Po
zmieni.
chwili uniosła powieki. - Z początku myślałam, że to
Westchnął głęboko i powoli zszedł z dachu.
ziemia drży, ale potem domyśliłam się, że to helikopter.
Antonia usłyszała jego kroki i rozpromieniła się.
- Leci bardzo nisko.
Klęczała na wilgotnej ziemi, w ręku trzymała nasio
-Musieli znalezć już samolot i ślady, a teraz szukają
na, które Orelia zebrała w zeszłym roku. Pasmo
nas. Prawdopodobnie helikopterowi towarzyszy gru
włosów opadało na policzek, na którym widniała
pa poszukiwawcza.
smuga ziemi.
- Powinniśmy się cieszyć. Nasza wędrówka już się
Była ubrana w znaną mu czerwoną bluzkę i dżinsy.
skończyła.
Każdego dnia pragnął jej bardziej. Uchwycił ją za
- Tak.
ramiona i podniósł.
- Twoi bracia i Jacinda przestanÄ… siÄ™ wreszcie
- Witaj - zamruczał, przytulił ją mocno i musnął
martwić.
wargami jej usta. - Nie za długo pracujesz?
- To prawda. - DotknÄ…Å‚ delikatnie blizny Antonii
- Nie tak długo jak ty. I nie tak ciężko. Orelia miała
i patrzył na jej twarz tak, jakby chciał ją na zawsze
łzy w oczach, gdy zobaczyła zaorane pole.
zapamiętać.
- Gdzie ona jest?
- Znowu wrócimy do swoich spraw. Do naszych
- W domu. Przygotowuje specjalny placek z jabł
bliskich. Ty do pacjentów, ja... - głos Antonii załamał
kami. Jest pełna podziwu dla ciebie. Mówi, że gos-
się. - Ross, nie chcę wracać.
120 DUMA I OBIETNICA
- Wiem.
Tuliła się do niego tak mocno, że czuł, jak jej
paznokcie wbijają mu się w ciało.
- Nie mamy żadnego wyboru - mówiła z goryczą
w głosie. - Wszystko, co zostawiliśmy, czeka teraz na
nas.
Ross czuł, że dziewczyna cierpi. Przez moment
ROZDZIAA DZIESITY
chciał powiedzieć jej, aby zrezygnowała ze wszystkiego
i pozostała z nim. Ale nie powiedział nic, pozo
Domek tętnił gwarem głosów mężczyzn zgroma
stawiając ją w przekonaniu, że tak musi być.
dzonych przy prowizorycznym stole zrobionym z koz
Antonia popatrzyła na las, na chatkę.
łów i desek. Wszyscy mówili o katastrofie, teraz już bez
- Nigdy tego nie zapomnę. - Szare oczy patrzyły na
zdenerwowania. Słychać było radosny śmiech.
niego. - Kocham cię, Ross, i zawsze będę cię kochała.
Antonia siedziała obok Rossa. Z zaciekawieniem
Słyszał w jej głosie smutek i żal, że traci coś, co
obserwowała jego braci i przyjaciół, którzy świętowali
mogłoby się stać.
odnalezienie zaginionych.
- Lepiej, że mogłam cię kochać przez tak krótki
Od dnia, w którym Jacinda została panią McLa-
czas, niż gdybym wcale cię nie pokochała.
chlan, Antonia zdążyła się zorientować, jak silne więzy
- Ile mamy czasu, zanim wszystko się skończy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]