[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Uwielbiam to miasto - westchnęła. - Nawet w złych czasach, gdy po szkole
nie miałam z czego żyć, nie przychodziło mi do głowy, żeby stąd wyjechać.
- A w jakiej dzielnicy mieszkałaś w dzieciństwie?
- Najpierw, jeszcze z rodzicami, w Notting Hill. To był szczęśliwy okres. Tata
był dla mnie taki dobry. Najmądrzejszy i najweselszy z ojców. Uroczy i przystojny.
Niestety, nie byłam jedyną przedstawicielką mojej płci, która też tak uważała. Po
rozwodzie matki nie było nas stać na spłatę rat hipotecznych i dom został sprzeda-
ny. Zamieszkałyśmy w wynajętym mieszkaniu. Tata z nową żoną mieszkał o kilka
ulic od nas.
- Ale dzięki temu mogłaś chyba częściej go odwiedzać?
- Zgodnie z umową raz na miesiąc. Ale Marion, druga żona ojca, twierdziła,
S
R
że moje wizyty mają zły wpływ na ich córeczki. A naprawdę nie mogła znieść, że
mam swoje miejsce w życiu taty. Uważam, że taka sytuacja zawsze jest podmino-
wana zazdrością i niechęcią. Dlatego nigdy nie mogłabym związać się z kimś ob-
ciążonym bagażem.
- Bagażem?
- W postaci dzieci. Moja macocha wychodziła ze skóry, żeby mnie powaśnić
z ojcem, chociaż to on w końcu zerwał ze mną kontakt. Nigdy nie chciałabym, żeby
ktoś bardzo mi bliski musiał dzielić uczucia pomiędzy mnie i swoje dzieci z po-
przedniego zwiÄ…zku.
- Ale przecież tysiące par znajdujących się w takiej sytuacji potrafi rozwiązać
ją bezkonfliktowo. To, że akurat twoje doświadczenia były inne, nie znaczy, że
kompromis zawsze jest niemożliwy.
- Może i tak, ale zawsze jest to grunt niepewny. Przykro mi, ale na ten temat
moje poglądy są bardzo subiektywne - powiedziała, dostrzegając, że Damon dziw-
nie się jej przygląda, ze skamieniałą twarzą, jakby go coś głęboko poruszyło.
- Rzeczywiście dzieciństwo musiało pozostawić w tobie blizny. Rozwód ro-
dziców, rozłąka z ojcem - a jak ci się układało życie z mamą? Po przeprowadzce
wasze kłopoty finansowe chyba znikły?
- Ależ skąd! Wpadłyśmy w biedę - zaśmiała się. - Przed zamążpójściem ma-
ma była świetną pianistką. Miała przed sobą widoki na wielką karierę. Rzuciła
muzykę, angażując się w różne fatalne przedsięwzięcia biznesowe ojca. Kiedy nas
opuścił, załamała się. To wtedy poszłam do internatu. Szczęśliwie babcia zostawiła
mi w spadku rentę edukacyjną. Bezpieczna i szczęśliwa poczułam się dopiero w
szkole.
Nic dziwnego, pomyślał posępnie Damon, że ma problemy z zaufaniem do
ludzi. Ojciec ją odtrącił i dlatego podejrzewa, że każdy mężczyzna ją zawiedzie. Od
niego też się dystansuje, żałując pewnie, że w ogóle zaczęła mu się zwierzać.
Ale czy nie miała racji? Przyjechał do Anglii specjalnie, żeby ją uwieść i wy-
S
R
korzystywać, dopóki mu się nie znudzi. Jakim prawem oczekuje, że nabierze do
niego zaufania po tak przykrych doświadczeniach życiowych?
Właściwie nie zamierzał jej oszukiwać, pomyślał, siadając obok na sofie z fi-
liżanką kawy w ręku. Po śmierci Eleni postanowił solennie, że nie założy nowej
rodziny. Podzielił swoje życie na przegródki i bardzo mu to odpowiadało.
Właściwie niewiadomo czemu opowiedział Annie o swojej żonie. Może
chciał osłabić trochę swój wizerunek nałogowego playboya? Ale chyba bez powo-
dzenia. Nie nadkruszył w ten sposób jej nieufności i uczciwie patrząc, nie zasługi-
wał na to.
Czuł, że teraz Anna go dyskretnie obserwuje. Był świadomy, że przygląda się
jego ustom, widział, jak wysuwa różowy koniuszek języka, żeby zwilżyć wargi.
Owładnęło nim tak dzikie pożądanie, że z największym wysiłkiem hamował się
przed daniem mu ujścia.
Chyba najlepszym wyjściem będzie wycofanie się póki czas, pomyślał z cięż-
kim sercem. Nigdy dotąd nie odczuwał czegoś podobnego. To nowe, nieznane mu
uczucie wprawiało go w lekką trwogę, której także dotychczas nie doznawał. Nigdy
się niczego nie lękał, jednak na wspomnienie deklaracji Anny, że nie zwiąże się z
kimś obciążonym życiowym bagażem, ścisnęło go w żołądku i wlepił wzrok w pu-
sty ekran telewizora.
Anna dopiła kawę i poruszyła się nerwowo na sofie. Damon siedział pogrą-
żony w myślach i z jego miny wnioskowała, że nie były to myśli pogodne. Krępo-
wała ją trochę jego toksyczna dla niej bliskość, toteż odetchnęła, gdy uruchomił pi-
lotem telewizor i mogła się skupić na ostatnich wiadomościach.
Zakończyła je relacja z wczorajszego charytatywnego biegu w Hyde Parku.
Spiker podał, że dzięki sponsorom zebrano nadspodziewanie pokazną kwotę na
budowę hospicjum dziecięcego; na filmie pokazano tłumnie zebranych widzów i
dano na koniec zbliżenie biegnącej Anny.
- Boże - jęknęła. - Nie wiedziałam, że mam takie kuse spodenki. Spośród
S
R
przeszło tysiąca uczestników kamerzysta upodobał sobie akurat mój tyłek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]