[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie odpowiedział, ale też nie protestował. Wkrótce stał przed nią nagi. Był piękny
niczym bóg, ze słońcem za plecami, w blasku. Pierś unosiła się i opadała, oddychał ciężko.
Wodził wzrokiem po jej ciele i czuła, że brodawki piersi napinają się pod cienką tkaniną.
Duże męskie dłonie rozwiązywały wstążki, rozpinały guziki, na koniec tylko
rozpuszczone włosy osłaniały jej piersi. W dole brzucha burzyła krew pulsowała z tęsknoty i
pożądania.
- Ja chcę do ciebie, Jens szeptała zdyszana, podchodząc bliżej. On odpowiadał
uśmiechem, ale się cofał. Elizabeth podążała za nim do wody. Woda wcale nie jest zimna,
pomyślała przelotnie. Dokładnie taka jak w balii. Woda chłodziła jej nagie uda, Elizabeth
jęknęła z rozkoszy, kiedy sięgnęła brzucha. Długo stała, rozkoszując się, aż Jens wziął ją za
rękę.
- Chodz powiedział, pociągając ją jeszcze dalej.
Szła za nim chętnie, a kiedy nie czuła już dna, poruszała się w wodzie, jakby nic nie
ważyła.
- Umiem pływać stwierdziła uszczęśliwiona i pływała wokół Jensa jakby w jakimś
zmysłowym tańcu.
- No pewnie, że umiesz rzekł lekko.
Oplotła jego biodra nogami, ręce zarzuciła mu na szyję.
- Wejdz we mnie prosiła zdyszana, kiedy poczuła dotyk jego dużego członka.
- JesteÅ› pewna? Nie boisz siÄ™?
- Z tobą nie odparła bez tchu. Czuła, jakby ogień między nogami. Słodki ogień,
który tylko on mógłby ugasić.
Powoli zaczął w nią wchodzić. Ostrożnie, bardzo ostrożnie, wciąż trzymał ją mocnymi
dłońmi.
Jestem pod wodą, a mimo to oddycham , pomyślała.
Włosy pływały wokół nich niczym wodorosty. Jens naciskał, spychał ją w dół, aż
znalazła się na dnie. Potem miarowo unosił ją w górę i opuszczał na dno. Elizabeth
poddawała się temu rytmowi staremu, jak samo życie. rozkoszne mrowienie narastało w
67
brzuchu. Odrzuciła w tył głowę, a gdy usta Jensa zamknęły się na brodawce piersi, krzyknęła
przeciÄ…gle w radosnym uniesieniu.
Elizabeth budziła się powoli, a słodkie fale przenikały jej ciało. Oszołomiona
rozejrzała się pospiesznie w mroku i zrozumiała, że to był tylko sen. Zawstydzona
zastanawiała się, czy nie dotykała we śnie własnego ciała i czy Jens niczego nie słyszał.
Ale nie, Jens oddychał miarowo tuż obok. Ostrożnie, by go nie budzić, odwróciła się
do niego plecami i zamknęła oczy. Wkrótce znowu zasnęła.
%7ładne nie powiedziało ani słowa, ale zauważyli, że Dorte ma wolne popołudnia. A
więc czasem warto się wtrącić i może też Jens będzie w Heimly bardziej szanowany.
Elizabeth nie była pewna, ale miała nadzieję, że tak się stanie.
Ragny unikała jak tylko mogła i Jens nie wspomniał już więcej ani o liście, ani o
przybranej matce. Ona powiedziała to w chwili złości, myślała Elizabeth, mając nadzieję, że
cała sprawa zostanie wkrótce zapomniana.
To było bogate lato, i wczesna jesień także. Elizabeth zebrała wiele wiader jagód,
które w kramie wymieniła na inne produkty. Kaczki edredony też zrobiły woje, zostawiły w
gniazdach mnóstwo puchu. Może wiosną tu wrócą? Puch również został zawieziony do
Storvika. Elizabeth była wdzięczna, że nie popadają w długi. Nienawidziła tego słowa.
Chciała się czuć niezależna. Wolna. Przynajmniej pod tym względem.
Rozdział 11
Las zaczynał żółknąć, nastał wrzesień i znowu wróciła sprawa chrztu dziecka. Tym
razem Jens uznał, że pora jest odpowiednia.
- Mamy w domu już wszystko, co potrzebne na zimę, należałoby więc zanieść Ane do
kościoła i zapisać ją w parafialnych księgach powiedział któregoś dnia. Niedługo skończy
trzy miesiÄ…ce.
Elizabeth stała przy piecu, czekając aż woda się zagrzeje. Już długo nie myła włosów,
zaczynała ją swędzić skóra na głowie. Na dzwięk słów męża drgnęła. Ona sama była zajęta
pracą od rana do wieczora, niewiele pozostawało jej czasu na myślenie.
- Tak, ja też się nad tym zastanawiałam przytaknęła jednak, chociaż myślami
przeważnie była gdzie indziej. A kogo wezmiemy na rodziców chrzestnych, masz jakąś
propozycję? Włożyła palec do garnka z wodą, żeby sprawdzić. No tak, zaraz będzie
wystarczająco ciepła.
- Mogłabyś napisać do Helene i ją zapytać zaproponował Jens.
Elizabeth zdjęła kociołek z wodą trochę przed czasem po to tylko, by dać sobie czas
na myślenie. Bardzo by chciała zaprosić Helene na chrzest, byłoby to naturalne i właściwe.
Przyjaciółka też byłaby bardzo uradowana i co najmniej tak samo dumna. Po urodzeniu
dziecka Elizabeth posłała jej tylko parę słów:
Kochana Helene.
Urodziłam dziewczynkę. Wszystko w porządku.
Twoja przyjaciółka, Elizabeth.
Więcej nie odważyła się napisać w obawie, że list mógłby się dostać w niepowołanie
ręce. To przykre, bardzo przykre, ale tak musi być. Może pózniej nadarzy się jakaś okazja na
spotkanie i długą rozmowę.
Dostała od przyjaciółki odpowiedz, Helene w swoim liście gratulowała im i
opowiadała trochę o codziennych wydarzeniach w Dalsrud.
68
Ale gdyby Helene miała zostać matką chrzestną, to by wymagało napisania kolejnego
listu. Nie mogliby posłać parę słów, jak ostatnio. Helene musiałby prosić Kristiana o wolny
dzień i z pewnością odpowiadać na wiele nieprzyjemnych pytań. Nie, najlepiej trzymać
Helene od tego z daleka.
Postawiła kociołek na podłodze.
- Niełatwo by jej było dostać wolny dzień, więc pomyślałam, ze może lepiej poprosić
tatę, żeby trzymał małą do chrztu rzekła.
- Musimy zaprosić kogoś jeszcze, nie tylko twojego ojca.
- No a gdyby tak Dorte? spytała polewając włosy wodą.
Przez chwilę trwało milczenie, potem Jens powiedział:
- A ja myślę, że najlepiej by było zaprosić na rodziców chrzestnych Ragnę i Jakoba.
Mimo wszystko to ich pierwsza wnuczka.
Elizabeth wzięła mydło i zaczęła wcierać je we włosy, rozpatrując równocześnie jego
słowa. Jens ma rację, nic innego nie wypada zrobić. Chociaż, szczerze powiedziawszy,
pomysł jej się nie bardzo podobał. Tego, co Ragna powiedziała Jensowi, nigdy jej nie
wybaczy. Poza tym wspomnienie listu powoduje u Elizabeth gęsią skórkę. No ale czy mam
wybór? zastanawiała się, spłukując pianę.
- No tak, to jasne, że oni powinni być chrzestnymi rodzicami zgodziła się w końcu.. i
to jest chyba najbardziej odpowiednie, prosić dziadków, to unikniemy rozmów z Dorte
dodała, zastanawiając się, co sprawiło, że tak szybko podjęła decyzję. Miała wyrzuty
sumienia, że tak mało dotychczas zajmowała się sprawą chrztu córeczki. Jak na matkę, to po
prostu wstyd.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]