[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cywilizację? Istniały opowieści, które przypominały bajki Ezopa, opowiadały o dobroci
okazywanej sobie przez ludzi i zwierzęta, o cierniach wyciąganych z łap lwów, a także
greckie i rzymskie mity o bogach i boginiach, którzy potrafili dowolnie zmieniać postać.
Ahmed przedstawiał to w taki sposób, jakby nie było to żadne przekleństwo ani
choroba, na którą cierpiałam przez ostatnie cztery lata. Był to dar, dzięki któremu
stawałam się częścią długiego korowodu świętych i bohaterów, którzy bez trudu
przechodzili z jednej postaci w drugÄ… i traktowali to jak coÅ› dobrego.
Nie byłam jeszcze w stanie poczuć wdzięczności za to, co mnie spotkało. To był
wypadek, brutalny, krwawy wypadek, a nie żadne błogosławieństwo. Tyle że gdybym nie
była wilkołakiem, nie miałabym swojej audycji i towarzyszącej jej sławy.
Wszystko mi się mieszało.
- Czekaj, Marian, nie możesz wyjść bez pożegnania! - zawołał Ahmed do tancerki, która
właśnie wychodziła. - Przepraszam - rzucił do nas, po czym poderwał się na nogi i
podbiegł do niej, żeby ją zamknąć w niedzwiedzim uścisku. Czy raczej wilczym. Bez
znaczenia.
Luis skorzystał z okazji i przesunął mi rękę na biodro w geście zachęty. Kiedy uniosłam
głowę, żeby na niego zerknąć, odwzajemnił moje spojrzenie. Czułam na policzku jego
oddech. Wykręciłam szyję i nachyliłam się odrobinę - jego usta przylgnęły do moich i
zaraz potem się odsunęły.
Musiałam oblać się rumieńcem od stóp do głów, bo nagle zalała mnie fala gorąca.
- Mieszkam niedaleko - szepnął mi do ucha. Poczułam, jak przeciąga się obok mnie,
poczułam jego mocne ciało, jego zapach i zapragnęłam ich. Zapragnęłam go-
Przycisnęłam do siebie jego rękę i uśmiechnęłam się.
Podeszliśmy do Ahmeda, żeby się pożegnać, chociaż czułam się trochę skrępowana, bo
miałam wrażenie, że cała płonę. Luis stał bardzo blisko mnie.
- Dziękuję za opowieści - powiedziałam. - Za wszystko. - Miałam na myśli to miejsce,
schronienie, towarzystwo.
- Kitty, cała przyjemność po mojej stronie. Te drzwi są zawsze dla ciebie otwarte. Jesteś
tu zawsze mile widziana.
Na dworze było chłodno; szliśmy z Luisem ramię w ramię.
Miał uroczą kawalerkę z drewnianą podłogą i surowymi ceglanymi ścianami, skąpo
umeblowaną, ze zwisającymi do podłogi zasłonami. W kuchni była wyspa. Wyglądała na
dobrze wyposażoną, wbrew temu, czego można by się spodziewać po typowym
kawalerskim mieszkaniu. Jakby Luis nie był już wystarczająco atrakcyjny, to pewnie na
dokładkę świetnie gotował.
Nie żebym miała okazję aż tak dobrze przyjrzeć się jego mieszkaniu, bo - jak na filmach
- zaczęliśmy się całować, zanim jeszcze zamknęły się za nami drzwi. Przycisnął mnie do
ściany, a ja owinęłam wokół niego jedną nogę i przyciągnęłam go do siebie. Nie byliśmy w
stanie wystarczająco szybko się rozebrać. Czułam mrowienie na całej skórze, na zewnątrz
i od środka.
Nagle uświadomiłam sobie, że od bardzo dawna nie uprawiałam seksu. Nie mówiąc już
o dobrym seksie. To było wieki temu.
Jego ręka wędrowała po moim udzie, wsunęła się pod sukienkę, a ja zatrzymałam ją i
przycisnęłam do siebie.
Zmusiłam go, żeby zwolnił, smakując jego usta, ocierając się o jego ciało. Jego zapach
był ostry, czułam jego podniecenie, aż wrzał od potu i hormonów. Przysunęłam twarz do
jego szyi i głęboko odetchnęłam. Luis zsunął mi z ramienia ramiączko sukienki, zbliżył
głowę do mojej skóry i zrobił to samo - wziął głęboki wdech. Zachichotałam, bo nie
mogłam ustać na własnych nogach; opierałam się na nim całym ciałem. Oddychaliśmy
razem. Będzie wspaniale.
Dużo pózniej leżeliśmy obok siebie w łóżku, nadzy i rozpaleni.
Przysypiałam, otumaniona i oszołomiona szczęściem, kiedy zauważyłam, że materac
drży od cichego warkotu.
Nie wydawało mi się, żeby Luis chrapał; odgłos był równomierny. Przypominał łóżko do
masażu na monety w jakimś tanim hotelu. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Dzwięk
dochodził zza moich pleców. Tuż zza moich pleców.
Odwróciłam się tak, żeby nie strącić ręki Luisa z mojego biodra.
- Luis? Czy ty mruczysz?
Warkot ustał, a on mruknął zaspanym głosem:
- Hm?
Rozdział 4
- Nie ruszaj siÄ™. Ja otworzÄ™.
Luis wstał z łóżka, zanim się zorientowałam, że ktoś puka. Stukanie było rytmiczne i
coraz głośniejsze. Luis włożył szlafrok i podszedł do drzwi.
- Tak?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]