[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Następne włamanie?
 Nie. Lekcja seksu. I to w mojej sypialni.  Roześmiał się nagle.
 Myślisz, że jestem bardzo naiwna?
 W istocie, bardzo naiwna  roześmiał się jeszcze głośniej.
Zauważył z zadowoleniem, że jej twarz traci wyraz napięcia. Czekał przy
schodach. Po chwili nadeszła Clem, zawiązując pasek szlafroka. To, że się nie
ubrała, Josh potraktował jako dowód zaufania.
Wszedł pierwszy do sypialni, mówiąc:
 Następnym razem, gdy ktoś z przyjaciół poprosi cię, abyś zaopiekowała się
kotem, powinnaś się upewnić, ile tych kotów jest.
Potem odsunął się i pokazał otwartą szufladę.
 Och, Josh  powiedziała w zachwycie  czyż one nie są słodkie?
Uklękła przy szufladzie, a Josh kucnął z drugiej strony. Jej twarz, gdy patrzyła
na koty, była studium zachwytu nad cudem narodzin. Josh nagle uświadomił sobie,
że pokochał ją tak mocno, jak nigdy nie kochał żadnej innej. I że związał się z jej
ciałem i duszą na zawsze, do końca dni swoich. Poczuł się wniebowzięty i
jednocześnie pokorny i szczęśliwy. A także pełen obawy, bo to nie była najlepsza
chwila do takich odkryć,
Clem podniosła wzrok. Widząc jego zamglone spojrzenie zapytała z
niepokojem:
 Dobrze siÄ™ czujesz?
Uprzytomnił sobie, że to odkrycie, które przestraszyło jego samego, ją
wpędziłoby w stan całkowitego przerażenia.
 Tak, nic mi nie jest  rzekł, odwracając wzrok
 Będziesz musiała, kotku, zmienić imię z Majora na Majorkę.
 Wolę na Marjorie  odparła.  To pierwsze kocięta, które tu się urodziły.
SÄ… urocze, prawda?
 Absolutna słodycz!  odrzekł, patrząc jej w oczy.
Clem zrobiła się czerwona, wyciągnęła rękę w kierunku szuflady i szybko ją
cofnęła. Ale Josh był szybszy. Schwycił ją, podniósł do ust i wolno, drażniąco
zaczął całować wnętrze jej dłoni. Gdy poczuł, że jej druga ręka lekko pieści mu
włosy, przesunął ustami do nadgarstka, gdzie pod delikatną skórą drgał puls.
Odsunął jej rękaw, chowając twarz w wewnętrznej stronie jej ramienia i czując, jak
serce uderza mu coraz szybciej. Oddech zatrzymał mu się w gardle.
Przytuliła jego głowę do swej piersi.
 Josh  dyszała  Josh!
Przysunął się do niej i posadził sobie na kolanach. Wziął jej twarz w dłonie i
szukał ustami ust. Odnajdywał uroczą mieszaninę wstydliwości i namiętności,
która nieodłącznie kojarzyła mu się z Clem.
Każdy pocałunek wiązał go z nią coraz mocniej. Lekko pochwycił jej wargę
zębami, a gdy otworzyła usta, smakował ich słodycz, jednocześnie błądząc rękami
wzdłuż jej krzyża i wcięcia talii. Pociągnąwszy za pasek rozpiął szlafrok, wodził
dłonią po brzuchu i pełnych jędrnych piersiach.
W pewnym momencie przestał. Odsunąwszy się, rzekł ochrypłym głosem:
 Chciałbym się kochać z tobą, Clem. Teraz, tutaj  popatrzył na dywan, na
którym klęczeli  choć pewnie na łóżku byłoby wygodniej. Clem, zrobię to tak,
żebyś nie zaszła w ciążę, i będę się starał być bardzo delikatny. Lecz jeśli jeszcze
nie jesteś gotowa, to musimy przestać natychmiast. W przeciwnym razie mogę się
nie opanować.
 Ja mam zdecydować?
Skinął głową, pilnując się, aby jej nie dotykać. Po chwili Clem uśmiechnęła się,
choć usta jej drżały. Wstała i wyciągnęła rękę, by mu pomóc wstać.
 Myślę, że lepiej będzie przenieść się na łóżko.
Więc otrzymał odpowiedz. Ogarnęła go szalona radość. Zsunął jej z ramion
błękitny szlafroczek i zaczął odpinać perłowe guziczki nocnej koszuli.
 Wiesz, wielką scenę uwiedzenia planowałem dopiero na piątek wieczór. Z
różami, szampanem i świecami.
 Możemy to jeszcze zrobić, jeśli oczywiście spodoba mi się uwodzenie.
 Spodoba ci się, przysięgam!  i objąwszy Clem położył ją na łóżku. Gdy
kładł się obok, sprężyny materaca zatrzeszczały ostrzegawczo, a Major wydał
głośny pomruk.
 Zwiece, róże i bez kotów?  zaśmiała się nieoczekiwanie Clem.
A potem nie mówiła już nic z tej prostej przyczyny, że Josh ją całował. Całował
z całą miłością, jaką w sobie ostatnio odkrył, i z największą biegłością, do jakiej
był zdolny.
Pózniej nie mógł sobie przypomnieć, jak wyswobodził Clem z fałd nocnej
koszuli i kiedy pozbył się spodni. Z bolesną jasnością natomiast pamiętał widok jej
nagiego ciała: piękne, niekończące się smukłe nogi, wąską talię i pełne,
kremowobiałe piersi z różowymi koniuszkami.
 Twój widok zapiera mi dech  powiedział.
 NaprawdÄ™?
 Jesteś piękniejsza, niż mogłem to sobie wyobrazić.
 Och  zmarszczyła mocno nosek  zawsze sądziłam, że jest mnie za dużo.
Wolałabym być jedną z tych kruchych, delikatnych kobietek o wielkich błękitnych
oczach.
 One mnie przerażają  rzekł Josh.  Mnie się podobasz taka, jaka jesteś.
Jego dłonie i usta zaczęły udowadniać, że to prawda. Efektem tego była
namiętność wzbierająca jak burza, pełna szeptanych czułości i niezręcznych chwil,
gdyż nie byli jeszcze ze sobą zgrani, a Clem, po raz pierwszy przeżywająca scenę
miłości, nie bardzo wiedziała, czego oczekiwać.
Jest niewinna, ale szczodra i odważna w okazywaniu rozkoszy, myślał Josh,
obserwując jej twarz, gdy drażnił wilgotne płatki między udami, chcąc, by się
rozchyliły. Sprawiało jej przyjemność wszystko, co robił i nie bała się tego okazać.
Odrzuciła zahamowania i przebiegając palcami po jego ciele odkrywała z jawnym
podziwem żar i pulsowanie jego erekcji i całowała go z takim zapamiętaniem, że
prawie tracił nad sobą kontrolę.
Prawie. Nie chciał sprawić jej bólu, więc każdy jego nerw czekał na moment,
gdy Josh będzie pewien, że ona jest absolutnie gotowa i że on może w nią wejść.
Z jej gardła wydobywały się jęki. Rękami trzymała go za biodra z ogromną,
podniecającą siłą. Wreszcie uniósł się na rękach, szukając w jej
rozgorączkowanych oczach potwierdzenia, a potem z rozkoszą, która była prawie
bólem, poczuł, że ona nim kieruje. Zagryzł wargi, ogarnięty przemożną potrzebą
wbicia się w nią i wzięcia w posiadanie tego wijącego się, cudownego ciała. Ona,
jak gdyby wymodelowana dla niego, ogarnęła go sobą, i dopiero wtedy zobaczył
błyskawicę bólu, nagłą i ostrą, przebijającą poprzez jej namiętność.
Zastygł bez ruchu, drżały mu ramiona, gdy wyszeptał:
 Clem, boli ciÄ™?
Ujęła go za biodra i uniosła się trochę, a wyraz bólu na jej twarzy zastąpiło
jawne pożądanie, sygnał, na który czekał.
Odrzucił wszelką kontrolę. Wbił się w jej drgające wnętrze, słysząc, jak
wykrzykuje jego imię i słysząc własną odpowiedz, idącą jakby z daleka i będącą
jednocześnie męką i zwycięstwem.
Nie mógł utrzymać się dłużej na rękach. Opadł na nią, dłonią wyczuwając
szaleńcze bicie jej serca. Pragnął powiedzieć, że ją kocha i że właśnie dlatego to
przeżycie jest niepodobne do żadnego innego  ale powstrzymał się i nie
powiedział nic.
Stopniowo oddech mu się uspokoił. Odsunął się i szepnął w gęstwie jej
włosów:
 Clem, dobrze się czujesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl