[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widząc, że obrana przez nią metoda odnosi
skutek, Anne coraz bardziej zaczęła wciągać się
w rolę.
Shane, kochanie, wybacz mi. Zacisnęła
dłonie, starając się nadać głosowi lekkie drżenie.
yle postąpiłam, nie przyjeżdżając na pogrzeb.
Wiem, że powinnam była, ale nie miałam dość
siły, żeby... Wciąż nie mogę się pogodzić z...
Nora Roberts 189
Urwała, unosząc rękę córki do swojego mok-
rego policzka.
Rozumiem. I wybaczam. Babcia też by ci
wybaczyła.
Zawsze była dla mnie taka dobra. Gdybym
mogła jeszcze raz ją przytulić, porozmawiać
z nią...
Przestań, tak nie można przerwała jej
Shane, którą wielokrotnie po pogrzebie babki
nachodziły identyczne myśli. Ja również o tym
marzyłam, ale zrozumiałam, że trzeba przywoły-
wać miłe wspomnienia. Babcia bardzo kochała
ten dom. Była tu szczęśliwa, uwielbiała pracować
w ogródku, smażyć konfitury.
Tak, faktycznie kochała ten dom szepnęła
Anne, rozglądając się po pokoju. I pewnie
byłaby zadowolona z tego, co z nim zrobiłaś.
Tak myślisz? Shane popatrzyła w wilgotne
oczy, szukając w nich potwierdzenia. Ja też tak
sądzę, ale czasem...
Na pewno by była oznajmiła stanowczo
matka. Dom jest teraz twoją własnością, pra-
wda, kochanie?
Tak. Shane powiodła dookoła wzrokiem,
przypominając sobie, jak pokój wyglądał za życia
babci.
Czyli zostawiła testament?
Testament? Zdezorientowana Shane skie-
rowała spojrzenie na matkę. No tak, spisała go
190 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
przed laty. U syna Floyda Arnette a, kiedy otrzy-
mał dyplom prawnika. Uśmiechnęła się na
wspomnienie babci wychwalającej pod niebiosa
,,tego małego Arnette a za jego znajomość języ-
ka prawniczego.
A reszta majątku? spytała Anne, usiłując
nie okazywać zniecierpliwienia.
Reszta? Był dom i oczywiście ziemia od-
parła Shane. A także jakieś akcje, które sprzeda-
łam, żeby opłacić podatek spadkowy i koszty
pogrzebu.
Wszystko ci zostawiła?
Tak. Miała na koncie trochę gotówki; to
pokryło część remontu...
Kłamiesz!
Odepchnąwszy gwałtownie córkę, Anne po-
derwała się na nogi. Shane chwyciła się krzesła,
by nie zwalić się na podłogę. Oszołomiona, stała
bez ruchu.
Na pewno by mnie nie wydziedziczyła!
Niebieskie oczy płonęły gniewnie, a piękną
twarz wykrzywiła złość. Raz czy dwa razy w ży-
ciu Shane widziała matkę w napadzie szału.
Wolno podniosła się z klęczek. Wiedziała, że
musi zachować ostrożność. Anne, miotana wście-
kłością, potrafiła uciec się do przemocy.
Anne, posłuchaj. Babcia nie myślała takimi
kategoriami powiedziała, siląc się na spokój.
Po prostu wiedziała, że nie zainteresuje cię dom
Nora Roberts 191
ani ziemia, a pieniędzy po opłaceniu podatków
nie było tak wiele.
Masz mnie za idiotkę? Anne nie dawała za
wygraną. To właśnie jej wybuchowy charakter,
a nie brak talentu sprawił, że nie zrobiła wielkiej
kariery. Zbyt często wyładowywała gniew i frust-
rację na reżyserze oraz innych aktorach. Nie
zastanawiała się nad tym, że cierpliwością i sta-
ranniejszym doborem słów znacznie prędzej by
osiągnęła upragniony cel. Dobrze wiem, że
trzymała forsę w banku! A jaka była skąpa!
Każdy grosz musiałam z niej niemal siłą wy-
dzierać. Nie oszukasz mnie! Zamierzam dostać
to, co mi się należy!
Babcia dawała ci tyle, ile mogła...
A co ty tam wiesz! I nie wciskaj mi ciemno-
ty! Doskonale się orientuję, jaką wartość ma ten
dom z ziemią. Popatrzyła wokół z obrzydze-
niem. Chcesz tu mieszkać, to mieszkaj. Tylko
oddaj mi moją forsę.
Nie ma żadnej forsy. Babcia nie...
Nie pieprz!
Wyminąwszy córkę, Anne skierowała się ku
schodom. Shane, zszokowana, nie dowierzając
własnym oczom i uszom, z trudem wciągnęła
powietrze. Jak można być taką jędzą? I jak to
możliwe, że po raz kolejny dała się nabrać na
sztuczki matki? To już koniec, przysięgła sobie.
Dygocząc z sciekłości, pobiegła na górę.
192 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Zastała Anne w swojej sypialni wyciągającą
papiery z biurka. Doskoczyła do niej i zatrzasnęła
szufladę.
Nie dotykaj moich rzeczy rzekła głosem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]