[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadal nie rozumiesz, co chcę ci udowodnić. Poza tym naucz wreszcie
cieszyć się życiem, Rocko, używać własnej fantazji, korzystać z różnych
niespodzianek, jakie niesie los. One wzbogacają życie. Twoje projekty...
- Moje projekty? Jeśli wciąż jesteś wściekła, to mi powiedz, ale nie
mieszaj w to moich projektów.
- Kiedyś twoje projekty pełne były niespodzianek. Były ekscytujące,
przekraczały konwencje...
- .. .i nikt ich nie kupował - wtrącił John. - Teraz się sprzedają.
- Bo teraz sÄ… nudne.
Oczy Johna pociemniały. Stały się prawie czarne.
- Wystarczy. Wychodzę. - Szorstkość jego tonu przyprawiała Wandę
o dreszcze. Czuła, że go traci. - Jadę do domu. Jeśli skończyłaś już z tą
swoją przygodą, możesz pojechać ze mną.
Wanda powiedziała cichutkie: Nie" i poczuła, że w jej oczach
zakręciły się gorzkie łzy. Mimo wszystko dostrzegła przez nie, jak John
z żalem potrząsa głową. Mrugnęła i pierwsza łza potoczyła się po
policzku. Za chwilę spłynęły kolejne.
RS
- No dobrze, Wando. Spróbujemy umówić się jeszcze na kilką
randek, ale chcę, żebyś coś ważnego sobie przemyślała. Nie mogę żyć w
chaosie, więc lepiej będzie, jeśli postarasz się przejść tę... dziecięcą
chorobÄ™ jak najszybciej.
W jednej chwili Wandzie wyschły oczy. Chciała krzyknąć,
zaprotestować. Otworzyła usta, ale nie mogła dobyć głosu. On zaś
odgarnął jej z czoła kosmyk włosów, uniósł głowę i spowodował, że
stanęła na palcach. Wanda zarzuciła mu dłonie na szyję, a John nakrył jej
usta namiętnym pocałunkiem. Całował ją dziko, łapczywie, do utraty
tchu. Odwzajemniała się pieszczotą tak gwałtowną, jakby chciała
odgonić nią myśli o tym, że mógłby ją opuścić.
Zaczął całować jej szyję, dekolt, piersi. Jego usta były gorące i
wilgotne, zapach - odurzający i zniewalający. Wanda czekała na jego
dotyk, pragnęła go i tęskniła za nim, jak spalona ziemia tęskni za
deszczem. Chciała wciąż więcej i więcej...
- Ohoho! - głośny, radosny okrzyk otrzezwił ją w jednej chwili.
Dusty! Całkiem o niej zapomniała. - Przeszkadzam w czymś? - zapytała
siostra, zerkajÄ…c dyskretnie przez szparÄ™ w drzwiach.
Wanda i John jak na komendÄ™ odskoczyli od siebie.
- Pamiętaj - powiedział tylko i wyszedł z mieszkania. Po chwili obie
siostry usłyszały ciężkie, szybkie kroki na schodach, a zaraz potem
zapadła cisza.
- Przeszkodziłam wam w czymś? - powtórzyła raz jeszcze Dusty. -
To dobrze. Jak ci się podobał mój okrzyk? Zwietny, nie? Dobrze
wymierzyłam czas? Czekałam dziesięć minut po sygnale telefonu, tak
jak się umawiałyśmy. No? Co myślisz o moim wyczuciu czasu?
- Byłaś trochę zbyt głośna - odparła Wanda, odpychając się od szafy.
Powlokła się do pokoju, opadła na sofę, nakryła kolana poduszką i
oparła na niej brodę.
Nagle poczuła w piersi przeszywający ból. Mimo iż miała ochotę
rozpłakać się i w ten sposób oczyścić duszę ze złych emocji, jej oczy
były suche. Do licha, czuła się beznadziejnie zagubiona. Po raz pierwszy
w życiu nie miała pomysłu na wydostanie się z kryzysu. Wiedziała, że
życie bez Johna byłoby dla niej niemożliwe, z drugiej jednak strony nie
mogłaby znieść ich dotychczasowego życia w rozłące i wiecznym
RS
pośpiechu.
- Oho! Wyczuwam coś niedobrego. - Dusty przysiadła obok niej.
- Słusznie. Mam fatalne przeczucie, że mogę stracić męża.
- Którego? Tego, którego nie akceptujesz i próbujesz zmienić, czy
nie istniejącego od kilku już lat, którego zachciało ci się wskrzesić?
- John uważa, że przechodzę jakąś krytyczną fazę, dziecięcą
chorobę. Oczekuje, że szybko wrócę do normalności.
- Czy to znaczy, że pomysł z randkami jest nieaktualny?
- Niezupełnie. Zgodził się warunkowo na kilka.
- Brzmi niezbyt obiecująco. - Dusty zniknęła w kuchni, by po chwili
wrócić z pucharem pełnym lodów. - Masz, siostrzyczko. Umil sobie
życie. Wiem, że najlepsze pomysły miewasz po zjedzeniu czegoś
słodkiego, a z tego, co słyszę, musisz chyba szybko coś wymyślić.
- A ty?
- Wczoraj zjadłam tyle porcji, że wyczerpałam roczny limit. Od
samego patrzenia na ciebie przybędzie mi kilka kilogramów.
Wanda zagarnęła łyżką lodową masę i zaczęła zlizywać ją powoli.
- Wiem już, że tak szybko sobie z nim nie poradzę. Prześladują go
ciągle wspomnienia z dzieciństwa. Wiesz przecież, że jego obsesja na
punkcie pracy bierze się właśnie z tego powodu.
- Domyśliłam się. Pamiętasz powiedzenie babci: Po zapasach w
kuchni poznasz, czy ktoś klepał kiedyś biedę"?
- Ale ten mój ktoś" jest tak zajęty robieniem zapasów, że nie nadąża
z ich konsumpcją. To się musi zmienić - rzekła Wanda i włożyła do ust
kolejną porcję lodów. - Nie mogę się poddać.
- Nawet jeśli on postawi ci ultimatum? Wanda westchnęła.
- Nawet wtedy - odparła, znając wagę wypowiadanych słów.
- Masz mało czasu.
- Wiem. I muszę sprawić, żeby John nie mógł się doczekać
najbliższej randki. Czas na trzecią fazę planu: uświadomienie Johnowi
Rockmanowi, jakie to okropności go czekają, jeśli nie zmieni trybu
życia. - Z szelmowskim uśmiechem Wanda sięgnęła po telefon.
- Do kogo dzwonisz? Do Johna?
- Nie. Do mojego szefa. Od czasu kiedy odeszłam, wciąż namawia
mnie, żebym wróciła do pracy.
RS
Dusty wyprostowała się jak struna.
- Ale przecież jest jedenasta w nocy!
- On i tak cierpi na bezsenność. Jeśli mówi: Dzwoń o każdej
porze", to mówi to dosłownie.
Kiedy po skończonej rozmowie Wanda odkładała słuchawkę, w
kącikach jej ust igrał diabelski uśmieszek.
- Posłuchaj, Dusty - odezwała się porozumiewawczo -w ciągu kilku
następnych dni czeka nas dużo pracy.
- Nas? O, nie... Proszę, powiedz, że tym razem nie będę miała z tym
nic wspólnego.
RS
ROZDZIAA SIÓDMY
John siedział za biurkiem, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w
kolejną wersję projektu dla Jacksona. Na ustach wciąż czuł pocałunek
Wandy. Zastanawiał się, ile jeszcze upłynie czasu, zanim jego żona
przestanie się wygłupiać. Nie potrafił sobie wyobrazić kolejnego
tygodnia w pustym, zimnym łóżku. Z całą pewnością nie mógł też sobie
pozwolić na jeszcze jeden tydzień kursowania pomiędzy Waszyngtonem
a Richmond, przynajmniej do czasu, aż nie podpisze wreszcie tego
cholernego kontraktu.
Zerknął na zegarek - ósma. O dziesiątej miało się rozpocząć
spotkanie. Pozostały dwie godziny na to, żeby jeszcze raz przejrzeć
szkice i przewidzieć ewentualne problemy, które mogą pojawić się w
czasie dyskusji. John postanowił, że wypisze Jacksonowi odrębny
rachunek na papier, jeśli ten zażąda dodatkowych zmian.
Raz jeszcze spojrzał na szkice. Dwudziestopięciopiętrowy biurowiec z
dodatkowym wyposażeniem specjalnie dla kobiet". W trosce o liczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]