X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miłej atmosferze. Zamierzała dopilnować, żeby zdarzało się to częściej, aż Brian zrozumie, że
tak właśnie mogłoby, a nawet powinno być. Zadowolona, podniosła kieliszek z winem i sama
wzniosła toast:
- Za dobre starty - powiedziała cicho i wypiła. Słysząc, że drzwi się otwierają, wyjęła
chleb z piekarnika.
- Siadajmy do kolacji, umieram z głodu. Odwróciła się, by postawić koszyk z chlebem
na stoliku, i zobaczyła Briana z naręczem chryzantem i cynii.
- Aż się prosiło, żeby je tu postawić - powiedział. Keeley popatrzyła na barwne
jesienne kwiaty, potem na twarz mężczyzny.
- Zerwałeś dla mnie kwiaty.
- Przygotowałaś dla mnie kolację z winem, świecami i tak dalej. Poza tym to są twoje
kwiaty.
- Nie, nie moje. - Czując, jak zalewają fala miłości, postawiła koszyk na stole i
czekała. - Dopóki mi ich nie ofiarujesz.
- Nigdy nie zrozumiem, czemu kobiety są takie sentymentalne, jeśli idzie o bukiety. -
Wyciągnął przed siebie rękę z kwiatami.
- Dziękuję. - Zamknęła oczy i ukryła w nich twarz. Chciała dokładnie zapamiętać ich
zapach i kształt. Opuściwszy je, nadstawiła mu usta do pocałunku i potarła policzkiem o jego
policzek.
Zamknął ją w ramionach tak nagle, tak mocno, że zabrakło jej tchu.
- Brianie, co się stało?
Ten gest, tak prosty i uroczy, zwykle potarcie policzkiem o policzek, sprawił, że
ogarnęło go nagłe wzruszenie.
- Nic, nic. Po prostu lubię czuć twoje ciało przy swoim.
- Jeśli ściśniesz mnie jeszcze trochę mocniej, to się uduszę.
- Przepraszam. Kiedy jestem głodny, zapominam, ile mam w sobie siły.
- Wobec tego siadaj i zacznijmy jeść. Wstawię kwiaty do wody.
- Ja... - Musiał się odezwać i szukał gorączkowo tematu, przy którym nie będzie się
jąkał albo nie powie czegoś, co wprawi w zakłopotanie ich oboje. - Zamierzałem powiedzieć
ci wcześniej. Zajrzałem do akt Finnegana.
Zwietnie, pomyślał, siadając i nakładając sałatę. To bezpieczny temat.
- Był zarejestrowany jako Wybryk Fantazji.
- Tak, wiedziałam o tym. - Keeley włożyła kwiaty do wazonu i postawiła je na stole,
po czym przyłączyła się do Briana. - Finnegan chyba lepiej do niego pasuje.
- Jest twój i możesz go nazwać, jak ci się żywnie podoba. Zapisy w pierwszym roku
jego ścigania się są nierównomierne. Ma całkiem niezły rodowód, ale nigdy nie wykorzystał
w pełni swoich możliwości i właściciele sprzedali go, gdy miał trzy lata.
- Zamierzałam zajrzeć do jego dossier. Zaoszczędziłeś mi kłopotu. - Przełamała
kromkę chleba na pół i podała mu. - Ma miły charakter i reaguje dobrze na człowieka, mimo
że się nad nim znęcano.
- Rzecz w tym, że mając trzy lata, osiągał lepsze wyniki. Wydaje mi się, że go zbytnio
eksploatowano. Gdybym go trenował, postępowałbym zupełnie inaczej.
- Ty w ogóle wszystko robisz inaczej, Brianie.
- W każdym razie biegł w wyścigu, w którym stawiający ma prawo zakupu konia, i w
ten sposób dostał się w łapy Tarmacka.
- Drań - powiedziała Keeley tak zimnym tonem, że Brian spojrzał na nią znad talerza.
- Nie będę się z tobą spierał. Uważam natomiast, że Finnegan będzie się marnował w
twojej szkole. Został stworzony do biegania na torze, tam przynależy.
Keeley zmarszczyła ze zdziwieniem brwi.
- Twoim zdaniem, powinien się ścigać?
- Powinnaś to rozważyć. Poważnie. To koń czystej krwi, Keeley. Był po prostu zle
wykorzystany i zle prowadzony.
- Ale jeśli ma skłonność do łogawizny...
- Tego nie wiesz. To nie jest dziedziczne. Tym razem była to kontuzja, spowodowana
przez człowieka. Możesz poprosić ojca, żeby mu się przyjrzał, jeśli masz wątpliwości, czy się
nie mylę.
Zastanawiała się przez chwilę, sącząc wino.
- Nie o to chodzi, Brianie, mam zaufanie do twojej oceny. Oboje dobrze wiemy, że zle
traktowany koń może stracić serce do walki. Nie chciałabym go do niczego zmuszać.
- Oczywiście, zależy to od ciebie.
- Pracowałbyś z nim?
- Dlaczego nie? Ale mogłabyś zapytać? Pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie potrafię szkolić koni wyścigowych. Gdybym zdecydowała się wypuścić go
na tor, musi go trenować najlepszy.
- Czyli ja - rzekł Brian takim tonem, że Keeley się uśmiechnęła.
- Czy to znaczy, że się zgadzasz?
- Jeśli twój ojciec pozwoli mi pracować z nim, to będę szczęśliwy, mogąc się tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl
  • Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.