[ Pobierz całość w formacie PDF ]

momencie swego życia Kate musiała ponieść ogromną,
niewyobrażalną stratę, być może nawet stratę własnego
dziecka. Wyciągnęła rękę i przykryła nią dłoń Kate.
- Nie poddam się. - Lekko ścisnęła jej rękę i spojrzała na
Franka. - Od tej chwili niczego przede mnÄ… nie ukrywajcie.
Oczywiście, dużo płakałam i boję się bardzo, ale nie jestem
słabą kobietką i nie traktujcie mnie tak, jakbym sama była
dzieckiem. Czy wyraziłam się jasno?
Frank przez ułamek sekundy mierzył ją wzrokiem.
- Tak. - Niepewnie zerkał to na Morana, to na Kate, po
czym wymamrotał: - Chyba potrzebuję świeżego powietrza.
- A ja papierosa - odparł Moran. - Ale zadowolę się
zimnym powietrzem na zewnÄ…trz.
Skoro tylko obaj mężczyzni znikli w kuchni, kierując się
w stronę ganku na tyłach domu, Kate spojrzała na Leenie z
krzepiącym uśmiechem.
- Daj Frankowi trochę luzu - szepnęła. - To w zasadzie
niezły facet, tylko zdezorientowany. Możesz sądzić, że
porwanie Andrew nie obeszło go tak jak ciebie, ale jest
inaczej. Zapewniam ciÄ™.
- SkÄ…d wiesz?
- Widzisz, on wie, że jeśli... to tylko czysta teoria,
pamiętaj... jeśli Andrew nie da się uratować, to znaczy, że on
nigdy nie ujrzy swojego syna i nie będzie mógł obdarzyć go
miłością.
- A ja go widziałam, tuliłam i kochałam, tak?
- Wiesz, to naprawdÄ™ nie moja sprawa. NaprawdÄ™... JesteÅ›
gotowa przyjąć od kogokolwiek radę?
Leenie chciała zadać Kate to jedno pytanie, które ją
dręczyło: czy ona też straciła dziecko? Jednak zrezygnowała.
- Zdaje się, że wyładowuję na nim swoje frustracje. A nie
powinnam. O to ci chodziło?
- Mniej więcej - odparta Kate. - Frank nie jest wrogiem.
- Więc kto nim jest? Ktoś, kto wciąż jeszcze może
zażądać okupu? Jakaś wariatka, która ukradła to dziecko dla
siebie? Maniak, który zabija niemowlęta? A może zachłanny
na pieniÄ…dze szef siatki porywaczy?
- Nie wiemy. Jeszcze nie wiemy.
- A kiedy siÄ™ dowiemy?
Kate na ułamek sekundy przymknęła oczy, jakby przeszył
ją ból nie do wytrzymania, po czym wzięła głęboki oddech.
- Na to pytanie też nie znam odpowiedzi. Może dzisiaj,
może jutro. Może za tydzień. Albo nigdy. - Wyciągnęła ręce i
chwyciła Leenie za ramiona. - Ale nieważne, ile to zajmie. Nie
poddawaj się. Nie pozwól się nikomu przekonać, żebyś się
poddała.
Zanim Leenie zdążyła odpowiedzieć, Kate bąknęła pod
nosem coś na temat łazienki i wybiegła z salonu.
Leenie opadła na najbliższe krzesło i ukryła twarz w
(Moniach.
Kate podała Moranowi filiżankę kawy, po czym nalała
sobie drugą i usiadła przy stole kuchennym.
- Dokąd poszedł Frank?
- Przejść się. Powiedział, że niedługo wróci. Kate
przyglądała się uważnie Moranowi. Był to
ciemnowłosy, urokliwy i przystojny, lecz groznie
wyglądający mężczyzna. Kate znała wielu pewnych siebie,
silnych mężczyzn. Jej były mąż był bogaty i tak arogancki, jak
potrafi być jedynie ktoś urodzony i wychowany w atmosferze
pieniędzy i władzy. Unikała myślenia o Trencie Winstonie, a
właściwie Trentonie Winstonie IV. Ta sprawa jednak obudziła
w niej złe i bolesne wspomnienia. Przecież to naturalne, że
myśli teraz o Trencie, o tym, co się z nim dzieje. Nie widziała
go od jedenastu lat, od czasu, gdy...
- Jak ona się trzyma? - Moran skinął głową w kierunku
salonu.
- Doktor Patton? Całkiem niezle, biorąc pod uwagę, że
porwano jej dziecko, a jego ojciec próbuje jej pomóc,
zachowując się jak słoń w składzie porcelany.
- Mężczyzni już tacy są. - Usta Morana drgnęły w
uśmiechu.
- Tak, wszyscy.
- Twój eks też?
- Skąd wie... Nie wiedziałeś! Nie wiedziałeś, dopóki nie
zareagowałam. Zanim spytasz: nie mam zamiaru rozmawiać
ani o tym, ani o reszcie.
- O reszcie? - Moran uniósł pytająco brew.
- O reszcie. O rozwodzie. A ty? Też masz eksżonę i
przeżyłeś rozwód, o którym nie chciałbyś opowiadać?
- Nie, żadnych ślubów ani rozwodów.
- Hm...
- I zanim zapytasz...
- Dlaczego facet po trzydziestym piątym roku życia
jeszcze się nie ożenił?
- Właśnie tego pytania miałaś mi nie zadawać. - Zaśmiał
siÄ™.
- Jako kobieta domyślam się, że to jakaś
nieodwzajemniona miłość, na którą wciąż czekasz, albo którą
straciłeś i...
W oczach Morana zatańczył nagle dziwny błysk, który
znikł równie szybko, jak się pojawił i właściwie mógł
zaistnieć tylko w jej wyobrazni. Ale tak nie było. Utracona
miłość. Właśnie. Ta  reszta", o której nie chciał mówić, tak
jak ona o swoim rozwodzie.
W skupieniu popijali kawę, kiedy rozległ się dzwonek
telefonu. Podskoczyli oboje.
Moran zerwał się i pobiegł do salonu, Kate za nim. Leenie
stała przy aparacie i natychmiast spojrzała na nich
wyczekująco. Skinął głową i gestem nakazał jej odebrać.
Dłoń Leenie drżała, kiedy podnosiła słuchawkę, lecz jej
głos był silny i spokojny.
- Tu doktor Lurleen Patton. - W kącikach oczu zakręciły
jej się łzy. Odetchnęła spazmatycznie, po czym
odpowiedziała: - Nie, dziękuję, nie chcę wakacji za darmo - i
odłożyła słuchawkę.
Kate delikatnie wypuściła powietrze z płuc.
- Jest po piątej. Może zrobimy sobie jakieś kanapki?
- Pomogę ci - zaofiarowała się Leenie. - Muszę się czymś
zająć, bo zaraz oszaleję.
- Potrzebujemy czegoś ze sklepu? - zapytała Kate. - Mogę
zadzwonić do Franka na komórkę i powiedzieć...
- Czy Frank jeszcze nie wrócił? - dziwiła się Leenie.
- Jeszcze nie - odparła Kate.
- Więc zadzwoń do niego. Chcę z nim porozmawiać. -
Leenie gestem zaprosiła Kate do kuchni.
- Róbcie swoje - rzucił Moran. - Powinienem
porozmawiać z centralą.
W kuchni Kate natychmiast wybrała numer komórki
Franka. Odpowiedział po pierwszym sygnale.
- Latimer.
- Frank, to ja, Kate.
- Co się stało?
- Nic nowego. Leenie chce z tobą rozmawiać.
- NaprawdÄ™?
- Tak. - Kate podała Leenie telefon. Leenie odetchnęła
głęboko.
- Kate i ja robimy kanapki na kolację. Powinny być
gotowe za piętnaście minut. Czy możesz wrócić do domu i
zjeść je z nami? Potem pokażę ci album Andrew i jeśli
będziesz chciał się dowiedzieć na jego temat czegoś więcej,
opowiem ci wszystko.
Kate odwróciła głowę, powstrzymując szloch. Nie płakała
od dawna. Kiedyś myślała, że wypłakała już wszystko, że nie
została w niej ani jedna łza, ale od czasu do czasu zdarzało się
coś takiego, co poruszało w niej dawno umarłe uczucia. Wiele
lat temu, kiedy pracowała w wydziale policji w Atlancie,
podziwiała Ellen Denby za spokój i umiejętność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl