[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To wlało ogień w jego żyły. Pochylił się i sięgnął ręką pod jej
sukienkę. Lecz sunąc dłonią po gładkim udzie w górę, zatrzymał się nagle.
 Jak to?  spytał.  Jesteś bez majteczek?
Zachichotała.
69
RS
 Chciałam ci zrobić niespodziankę.
 Noo, i zrobiłaś  pocałował ją. Potem puścił ją na moment i szybko
rozpiął spodnie. Uniósł podkasaną Del i osadził ją na sobie.  Chwileczkę 
zwolnił nagle chwyt.  O czymś zapomnieliśmy.
Usłyszał cichy głos zawodu, jednak czuł się w obowiązku znalezienia
w półspuszczonych spodniach tego, co czyni rozkosz bezkarną. Znalazł i
drżącymi rękami rozerwał opakowanie.
Znów podsadził Del, tak by mogła zapleść nogi dookoła jego bioder.
Przysunęli się do ściany, o którą ona oparła plecy.
 Sam, Sam...  powtarzała.  Och, jak dobrze.
Połączyli się i podjęli wspólny rytm, coraz szybszy i szybszy.
 Chodz już!  zaczęła wkrótce wołać.  Chodz do mnie!
Nie kazał na siebie czekać. Po chwili oboje pulsowali, drżeli, szeptali
swe imiona i osuwali siÄ™ z wolna na dywan.
Położyła mu głowę na ramieniu.
 Wiesz...  szepnęła mu do ucha.  Nie wiem, czy cokolwiek przełknę
jeszcze w tej restauracji. Bo główne danie mamy przecież za sobą?
Pocałował ją w szyję.
 Chyba racja. Ja nawet nie wiem, czy w ogóle wstanę z tej z podłogi?
Kompletnie mnie osłabiłaś.
 Ja ciebie?  Uniosła głowę.  To ty na mnie napadłeś!
Oboje zaśmiali się cicho.
Po paru minutach Del dzwignęła się na kolana. Sięgnęła do pudełka z
papierowymi chusteczkami, stojÄ…cego na stole.
 Pozwól  powiedziała. I zgrabnie uwolniła męskość Sama od tego,
co mogłoby zaszkodzić elegancji jego wieczorowego stroju.  To co 
zajrzała mu w oczy  wychodzimy w końcu z domu, czy nie?
70
RS
Westchnął. Wzruszył ramionami.
 Czy ja wiem, może tak. Chodzmy jednak. Dobrze jest się trzymać
pierwotnych planów. A ty jak uważasz?
Del wstała i zaczęła iść w stronę łazienki.
 Będę gotowa za dwie minuty.  Obejrzała się.  Ty też się jakoś
pozbierasz. Prawda?
Spojrzał na zegarek.
 Nie musisz się aż tak spieszyć  powiedział.  Wciąż jeszcze nie
jesteśmy spóznieni... Zdążysz nawet znalezć jakieś majteczki do tej
sukienki. Co?
Obejrzała się i puściła do niego oko. Nacisnęła klamkę drzwi
łazienkowych i zniknęła w środku.
Puściła oko? Zastanowił się. To coś całkiem nowego u niej. Albo się
tak szybko uczy być zalotna, albo wciąż jej natura jest niezgłębiona,
nierozpoznawalna...
Zaczął się ubierać. Jedno jest pewne, uznał. To, że oboje siebie pragną.
I że ona pragnie jego nie mniej, niż on jej.
No tak chłopie, zmarszczył czoło. Ale czy nie zapominasz przy tym o
czymś bardzo ważnym... ?
Zobaczył nagle siebie z boku w tej scenie z  zabezpieczaniem" i
poczuł dziwny żal. Po kiego licha chciał być aż tak odpowiedzialny? Bo
może stracili z Del niezłą okazję spłodzenia ślicznego, wspólnego
dzidziusia?
Niby porzucił nadzieję na posiadanie dzieci wtedy, gdy Ilsa
powiedziała mu, że nie zamierza spędzić życia z człowiekiem przykutym do
wózka inwalidzkiego, ale... Ale Del to przecież nie Ilsa. O nie, stanowczo
nie!
71
RS
I może pięknie by jej było z ich wspólnym maleństwem na ręku?
Na pewno by jej było pięknie. Na pewno.
W chwili gdy wchodzili do restauracji wysoki, srebrnowłosy
mężczyzna podniósł się od stolika i zaczął im dawać znaki ręką.
 Robert!  w głosie Del zadzwięczała radość i zdziwienie.  Co ty tu
robisz?
Robert uśmiechnął się, obejmując ją, a potem podając rękę Samowi.
 Jestem od paru dni w mieście i kiedy Sam oddzwonił, pomyśleliśmy
obaj, że możemy ci zrobić niespodziankę.
 No i zrobiliście.  Uśmiechnęła się do Sama, Nagle zdała sobie
sprawę z tego, że Robert może nie wiedzieć o ich i romansie i zaczerwieniła
siÄ™.
 Sam powiedział mi  odezwał się Robert, podsuwając Del krzesło 
że od jakiegoś czasu chodzicie ze sobą, czy coś takiego...
 Czy coś takiego  zgodził się pogodnie Sam. Robert skinął głową.
 No a jak tam interesy?  zapytał.  Jak sobie dajecie radę?
Przy towarzyskiej rozmowie kolacja potoczyła się gładko, wśród
lekkich dań i dobrego wina. Sam wyjaśniał Robertowi, że agencja
poszerzyła ostatnio swą ofertę asekuracyjną o import psów obronnych, aż z
Europy, z Niemiec.
 Klientom nie wystarczają już nasze systemy alarmowe. Chcą mieć
żywego strażnika. Pies, nawet europejski  uśmiechnął się Sam  jest poza
tym tańszy od ochroniarza.
 Brawo, brawo  chwalił Robert.  Nie ma to jak twórcza inicjatywa.
 A co u Evvie?  dopytywała się Del.  Ona przecież także kocha
psy?
72
RS
Evvie była żoną Roberta. Wyszła za niego akurat wtedy, kiedy Sam
zakładał swoją firmę. Evvie była piękną, młodo wyglądającą kobietą w
wieku Roberta, rzeczywiście zdeklarowaną  psiarą", a do tego również i
amazonką, dosiadającą w każdej wolnej chwili swej rasowej klaczy.
Robert dolał wszystkim wina.
 Ostatnio  wyjaśnił  zajmowała się potomstwem końskim. Jej klacz
powiła zrebaka, że tak to ujmę, przy czym Evvie czynnie asystowała.
 Niezle sobie radzi  powiedział Sam, wręczając równocześnie
kelnerowi puste salaterki po przystawkach.
Po głównym daniu Del podniosła się i przeprosiła na moment, kierując
się w stronę toalety. Kiedy znalazła się dostatecznie daleko, Sam obrócił się
ku Robertowi.
 Ty kiedyś znałeś jej matkę, prawda?
Robert uśmiechnął się, ale bez wesołości w oczach.
 Cóż, to prawda. Przez dwa lata byłem nawet mężem tej kobiety.
 %7łartujesz!  Sam pokręcił głową. Przez chwilę nic nie mówił.
Wreszcie potarł z zakłopotaniem podbródek.  Rozumiem, że to było, zanim
poznałeś Evvie ?
 No oczywiście. Wszystko działo się dobre dziesięć lat temu. I
rozwiódłbym się z matką Del od razu, gdyby nie to  Robert wykonał
nieokreślony gest  gdyby nie to, że ja z zasady niełatwo zniechęcam się do
różnych rzeczy. Gotów byłem wtedy do poważnych kompromisów
małżeńskich, ale  ponowił swój gest  ale ona nie była gotowa. W ogóle
była z niej niebywała kapryśnica... Chociaż...  w głosie Roberta, ku
zaskoczeniu Sama, pojawiła się nutka czułości  choć muszę ci powiedzieć,
że ta kobieta bywała też czarująca. I wciąż jeszcze bywa.
 Jak to wciąż? To wy jeszcze utrzymujecie ze sobą jakieś stosunki?
73
RS
Robert skinął głową.
 Kiedy rozstaliśmy się, złe miazmaty naszego małżeństwa gdzieś się
rozwiały. No i o dziwo zaczęliśmy się na nowo przyjaznić. Nawet Evvie ją
polubiła. Spotykaliśmy się parę razy na wspólnych kolacjach.
Spotykali się we troje... ? Sam był coraz bardziej zaintrygowany.
 Ale co w matce Del jest takiego pociÄ…gajÄ…cego?
Robert poruszył brwiami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl