[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odpowiedział, że jesteś zbyt ładna, żeby żyć samotnie. Myślał też, że możesz być
spokrewniona z jego dawnym znajomym.
Sassinak starała się zachować jak najbardziej naturalnie.
- Aha, widzę, że jest z tych, co to uganiają się za każdą nową kobietą.
Surbar wzruszył ramionami.
- Lia mówi, że się do niej zalecał, ale przestał, gdy dała mu kosza. Potem zaczął pytać
o ciebie, więc może rzeczywiście jest taki.
- Hm... No dobrze, będę trzymać się z daleka od śluz, wnęk i innych tego rodzaju
pomieszczeń, gdy Achael będzie w pobliżu,
- To znaczy, że się nim nie interesujesz? - Surbar spojrzał na nią uwodzicielsko.
- Nim nie -odparła, zerkając na Surbara. - Z drugiej jednak,strony...
- Dziś wieczorem gram z Lią w gunna - rzeki szybko Surbar. - Może kiedy indziej?
Sass wzruszyła ramionami.
- Zadzwoń do mnie. I dziękuję za ostrzeżenie przód Achaelem.
Wracając do kabiny, myślała intensywnie. Achael miał na tyle wysoki stopień
oficerski, że mógł narobić jej kłopotów, zaś jako oficer z obrony mógł dotrzeć do większości
plików łącznościowych, kiedy tylko chciał. Jeśli to on zabił Abego, albo też byt jednym z
morderców, to życzyła mu śmierci. Nie chciała jednak sama nadstawiać głowy.
Podczas najbliższego dyżuru Sass musiała po raz pierwszy zająć się komunikatem
IFTL. Powtarzając półgłosem przepisy regulaminu, samodzielnie przyjęła wiadomość, zdjęła
z niej kody zewnętrzne i przekazała do pliku kapitana.
- Dobra robota. Niezle sobie radzisz - pochwalił ją Cavery.
- Ciekawe, co to takiego.
- Lepiej nic wiedzieć. Mówią, że jeśli zajrzysz do środka, twoje oczy zamienią się w
różową galaretkę, a mózg ci przegnije.
Sass zachichotała. Okazało się, że Cavery ma niezłe poczucie humoru.
- Myślałam, że młodsi oficerowie nie mają w głowach mózgów. tylko pełno mułu.
Chyba tak powiedziałeś wczoraj Pickcttowi?
- Mówiłem tylko, że mózg zmieni ci się w papkę, jeśli spróbujesz odcyfrować
wiadomość IFTL. Lepiej to, co masz w głowie, skoncentruj na pracy.
Przez resztę służby Sass przyjmowała rutynowe transmisje. Wieczorem w mesie
Fargeon oznajmił, że wkrótce spotkają inny statek, od którego otrzymają raporty do
przekazania dowództwu Przez dłuższy czas ględził o konieczności dokładnych manewrów
przy takim kosmicznym rendez-vous. Wkrótce Sass przestała go słuchać, podobnie jak inni.
Kapitan zbeształ jakiegoś szeregowca z maszynowni, który bezmyślnie rysował coś na
serwetce. Nie wiadomo dlaczego Fargeon uznał to za bagatelizowanie poufnych informacji.
Gdy wreszcie skończył go strofować, w sali zapanowała napięta atmosfera. Oczywiście
wszyscy zdawali sobie sprawę, że spotkania statków w przestrzeni jest skomplikowaną
sprawą. Nie można liczyć na to, że tamten siatek pojawi się w dokładnie wyznaczonym
punkcie. Jeśli pilot statku zawiedzie, a oni sami odpalą swoje rakiety hamujące, będzie
niedobrze.
Opuścili naradę w podłym nastroju. Następnego poranka okazało się, że służbę na
mostku pełni porucznik Achael, gdyż Fargeon, Dass oraz porucznik komandor Slachck
odbywali naradę. Sass zerknęła tylko na mostek i natychmiast ukryła się w kabinie łączności.
Nie było tu nikogo. Na konsolecie leżała kartka z wiadomością, że Perry jest w szpitalu
okrętowym. Informację tę zostawił Achael. Sass zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy to
właśnie dlatego Cavery spóznia się. Być może odprowadził Perry'ego do szpitala. System
komunikacyjny został jednak pozostawiony samopas dopiero niedawno. Wyświetlający
komunikaty ekran był pusty. To dziwne... Na poprzedniej zmianie ciągle nadchodziły
wiadomości dotyczące aktualnego położenia tamtego statku. Sass wydobyła ostatnie
komunikaty z pliku transmisji, by sprawdzić, kiedy nadeszły. Jeśli od pewnie czasu nie było
żadnych komunikatów, to może zepsuł się system.
Tak bardzo przejęła się możliwością awarii, że dopiero po chwili rozpoznała swój
własny kod migający na ekranie. Jak to? Zmarszczyła czoło. Przyszła tu dopiero przed
chwilą, a tymczasem plik sprzed kilku minut oznaczony był jej numerem. To możliwe...
Chyba że ktoś wystukał jej kod przez pomyłkę... bądz celowo.
- Cześć, przepraszam za spóznienie. - Cavery opadł na fotel, spojrzał na ekran i
poderwał się. - Mówiłem ci, żebyś nie wsadzała nosa do plików z przychodzącymi
komunikatami.
- Tak Jest. Nie zaglądałam do nich. Ktoś użył mojego kodu.
- Co?! - wykrzyknął Cavcry i nagle zniżył glos. - Nie rób tego, Sass. Chyba każdemu
oficerowi komunikacyjnemu zdarza się czasem zajrzeć do plików, ale kłamstwo tylko
pogarsza sprawÄ™.
- Nie kłamię. - Położyła rękę na jego dłoni, spoczywającej na konsolecie. - Nie było
mnie tu, kiedy wprowadzono ten kod. Przyszłam punktualnie, a nie wcześniej jak zazwyczaj.
Ktoś wstukał to pięć minut przed moim przybyciem.
- Co z Penym?
- Jest w szpitalu okrętowym. Kiedy się tu zjawiłam, nu zastałam nikogo, znalazłam
tylko ten kawałek papieru. - Podała mu kartkę.
Czytając, Cavery zmarszczył brwi.
- Dziwne. Kto jest na służbie? - Wyciągnął szyję, by wyjrzeć za róg i prychnął. -
Achael! Znakomicie! Gdzie jest Fargeon?
- Podobno na naradzie. Chodzi jednak o to, że...
- Chodzi o to, że twój kod widnieje na pliku IFTL, inaczej mówiąc, że się dobierałaś
do tych informacji. Jeśli twierdzisz, że to nieprawda, to albo ty kłamiesz, albo ktoś inny.
Cholera! Kapitan jest teraz tak podenerwowany, że tylko tego nam jeszcze brakuje.
- Przecież ja nic...
Cavery popatrzył na nią uważnie i rozpogodził się trochę.
- Wydaje mi się, że nie zrobiłabyś tego, ale ponieważ na pliku jest twój kod... A to co,
do cholery? - Wskazał palcem ekran, którym pojawił się komunikat do wysłania w systemie
SOLEC.- Na tym też nie umieściłaś swojego numeru, prawda?
Sass dostrzegła jeszcze jedną rzecz, która uszła uwadze Cavery'ego
- Ani też kodu Inspektoratu Generalnego. Tu też jest mój kod nadawczy.
- Pozbędę się tego.
Cavery wystukał odpowiednią kombinację znaków i wyświetlił całą wiadomość wraz
z sekwencjami kodów nadawczych i odbiorczych. Zaczął kopiować wszystko do innego
pliku, zabezpieczonego swym własnym kodem. Nagle osunął się na fotel. zaskoczony treścią
komunikatu.
- Obiekt niczego nieświadomy, nie zauważono żadnych podejrzanych czynności.
Wspólna służba to przypadek. Kontynuuję "obserwację". Cavery spojrzał na nią, wysoko
unoszÄ…c brwi.
- Czy ty kogoś obserwujesz, czy też ktoś obserwuje ciebie?
- Nie wiem...
Achael" - pomyślała. To musi być on. Dlaczego? Kto za tym wszystkim stoi?"
- A ja wiem tylko tyle, że trzeba z tym natychmiast pójść do kttpitana.
- Ale...
Ugryzła się w język. Gdyby zaczęła protestować, domyśliłby się, że wie coś więcej.
Nie była jeszcze gotowa, by oskarżyć Achaela o współudział w zamordowaniu Abego. Niby
jak? W każdej sytuacji przegrałaby. Młodszy oficer nie zajdzie daleko. oskarżając porucznika
o morderstwo, które miało miejsce kilka miesięcy temu, daleko stąd. Cavery czekał w
milczeniu, najwyrazniej spodziewajÄ…c siÄ™ sprzeciwu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]