[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To zabolało. Krew napłynęła do policzków Allie.
 Wróciłam, bo nie było tam bezpiecznie  odparła.  I tyle. Nie dlatego, że chciałam& 
 cię zobaczyć  & być tutaj.
Jej słowa go nie uspokoiły.
 Rozejrzyj się wokół, Allie.  Wyciągnął rękę i zamaszystym gestem wskazał spokojny
teren, niemal pusty budynek szkoły i muskularnych ochroniarzy, spacerujących przy obrzeżach
trawników.  Czujesz się teraz bezpieczna? Bo nie jesteś. Tam mogłaś przynajmniej uciekać, tu
znalazłaś się w klatce.
Allie chciała się z nim wykłócać i oznajmić, że bardzo się myli, ale czy nie to samo czuła
przez cały ranek i na zebraniu? Niepewność, powątpiewanie w sens stawiania oporu
Nathanielowi oraz poddawania siÄ™ nieustannej obserwacji ochroniarzy.
Straciła wolę walki.
 Słuchaj, Carter, od miesięcy nie robię nic, tylko uciekam.  Zaczynała ją boleć głową,
więc potarła ręką czoło.  Tam wcale nie było bezpieczniej. Nathaniel mnie znalazł. Było& zle.
W jego oczach pojawiła się iskierka zdumienia i troska. Zatem nie wiedział, co zaszło.
I zależało mu na niej.
 Nie wiem, czy jestem tu bezpieczna, czy nie  ciągnęła.  Szczerze w to wątpię.
Nigdzie nie jestem bezpieczna, ale ty też nie. Więc może powinieneś mniej przejmować się mną,
a bardziej sobą. Poważnie, Carter&  Jej spojrzenie prześliznęło się po jego wystających
kościach policzkowych i podkrążonych ze zmęczenia oczach.  Co się z tobą dzieje? Wyglądasz
beznadziejnie.
Natychmiast spojrzał na nią zimno i cofnął się o krok.
 Co się ze mną dzieje?  powtórzył.  Nic. Jestem jedynym uczciwym człowiekiem,
jakiego znasz. Masz trawę we włosach.
Po tej dziwacznej serii uwag odwrócił się i odszedł pośpiesznie, czubkami butów
rozrzucając wokół ziemię.
Patrząc na niego, Allie ostrożnie sięgnęła do włosów i znalazła wianek ze zwiędłych
stokrotek od Nicole.
 To wcale nie trawa  mruknęła, chociaż Carter był za daleko, aby ją usłyszeć.  To
korona.
Zanim nadeszła pora kolacji, Allie darowała sobie robienie dobrej miny do złej gry i była
otwarcie przygnębiona. Może zbyt długo przebywała z dala od szkoły, aby wrócić i zachowywać
się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Odnosiła wrażenie, że pod jej nieobecność życie w Cimmerii
trwało dalej i samo wypełniło lukę, którą po sobie pozostawiła.
Z wahaniem przeszła do jadalni. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak jak
zawsze. Pokój oświetlały świece, a stoły były zastawione w tradycyjny sposób: kryształowe
kielichy i masywne srebrne sztućce na białych obrusach. Było tu jednak prawie pusto. Uczniowie
bez trudu mieścili się przy pięciu okrągłych stołach, a nauczyciele i ochroniarze zajmowali cztery
następne.
Kolacje w Cimmerii zazwyczaj odbywały się przy akompaniamencie nieustannych
donośnych rozmów i śmiechów. Dziś jednak panowała tu atmosfera przygnębienia. Ludzie gadali
ze sobą, ale brakowało im energii i żywiołowości.
Zauważywszy, że Nicole i Zoe siedzą razem z Lucasem i Katie, Allie ruszyła w ich
kierunku.
 Cześć, Allie.  Katie uśmiechnęła się do niej jak do bliskiej przyjaciółki.  Witaj
z powrotem.
 Cześć  wymamrotała Allie bez entuzjazmu.
Uśmiech Katie przygasł i zapadła pełna skrępowania cisza. Zoe popatrzyła na Katie,
a potem na Allie i zmarszczyła brwi.
 Katie nam pomaga  oznajmiła tonem, który świadczył o tym, że Allie zachowuje się
niedorzecznie.  Teraz jest naszą przyjaciółką.
Wszyscy patrzyli na Allie, czekajÄ…c na jakÄ…Å› dyplomatycznÄ… albo przyjacielskÄ… uwagÄ™.
Nie mogła się jednak przemóc. Wiedziała, że to dziecinne, ale nie była w stanie nic poradzić na
swoje zachowanie. Czuła się tak, jakby nie kto inny tylko właśnie Katie zajął jej miejsce
w grupie.
Popatrzyła na rudą lodowatym wzrokiem.
 Niesamowite  wycedziła.
Katie oblała się rumieńcem, odwróciła do Lucasa i wyraznie próbując zmienić temat,
zadała mu pierwsze lepsze pytanie o lekcje. Lucas rzucił Allie niezadowolone spojrzenie
i dopiero potem odpowiedział Katie.
Wyglądało na to, że Zoe chce coś wtrącić, ale Nicole położyła dłoń na jej ramieniu
i pokręciła głową.
Potem już nikt nie rozmawiał z Allie.
Punktualnie o siódmej Carter i Sylvain weszli do jadalni razem z Zelaznym, który
zamknął za nimi drzwi. Sylvain usiadł na wolnym krześle obok Allie, starannie unikającej
wzroku Cartera.
Na widok jej miny Sylvain przysunął się bliżej.
 Wszystko w porządku?  zapytał.
Dolna warga Allie drżała, ale dziewczyna tylko pokręciła głową. Nie była pewna, czy
zdoła cokolwiek wykrztusić.
Carter miał niewątpliwie rację. Chciała uciec, tyle że nie było dokąd.
Gdy tylko kolacja dobiegła końca, Allie ruszyła prosto do drzwi. Była już w połowie
korytarza, kiedy Sylvain ją dogonił, wziął za rękę i pociągnął do cienia pod schodami, nieopodal
gabinetu Isabelle.
 Allie&  powiedział, gdy tylko zniknęli innym z pola widzenia.  Dites moi. O co
chodzi? Przy kolacji prawie się nie odzywałaś i właściwie nic nie zjadłaś. Wydajesz się bardzo
smutna. Czy coś się stało?
Uważnie wpatrywał się w jej twarz, jakby w poszukiwaniu wskazówek.
Allie opuściła wzrok. Nie mogła powiedzieć mu o Carterze, gdyż stosunki między tymi
dwoma zawsze były wyjątkowo napięte, a gdyby zaczęła wyjaśniać mu kwestię Katie,
zabrzmiałoby to małostkowo. W zasadzie gdy teraz się nad tym zastanowiła, jej reakcja
wydawała się głupia i histeryczna.
 Przepraszam.  Westchnęła, odgarniając włosy z twarzy.  Po prostu rozczulam się nad
sobą. Nic nie jest takie, jak oczekiwałam, a wszyscy&  Umilkła i pokręciła głową.  Przejdzie
mi. Po prostu jestem zmęczona.
Stał tak blisko, że czuła ciepło jego ciała. Trudno jej było użalać się nad sobą, kiedy
Sylvain spoglądał na nią w taki sposób. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl