[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyżby z opatrunkami na oczach robiła
sobie zastrzyki insuliny?
- Oczywiście że nie - odparła Carol. -
Miała insulinę w kroplówce, a ponadto
otrzymywała dodatkowe ilości insuliny,
stosownie do zawartości cukru w moczu.
- Dlaczego więc jeszcze sama robiła sobie
zastrzyki? - dopytywał się lekarz.
- Nie mam pojęcia - wyznała Carol. - Być
może była tak oszołomiona środkami
uspokajającymi, że zrobiła sobie zastrzyki
w sposób automatyczny. Naprawdę nie wiem
dlaczego.
- Czy była w stanie zrobić je z
opatrunkami na oczach?
- Oczywiście że tak. Proszę nie zapominać,
że robiła je dwa razy dziennie w ciągu
dwudziestu lat. Nie była w stanie
wymierzyć na ślepo odpowiedniej dawki, ale
na pewno mogła zrobić sobie zastrzyk.
Oprócz tego istnieje jeszcze inna
możliwość.
- Jaka?
- Być może zrobiła to umyślnie. Dzienna
pielęgniarka przekazała nam, że pacjentka
znajduje się w depresji, a jej mąż
stwierdził, że zachowuje się dziwnie;
sądzę, że pan wie, kim jest jej mąż.
Lekarz skinął głową twierdząco. Nie lubił
przypadków, w których mogło zachodzić
podejrzenie popełnienia samobójstwa na tle
choroby psychicznej.
Tymczasem Carol wręczyła mu strzykawkę
wypełnioną glukozą. Lekarz natychmiast
wstrzyknął jej zawartość. Chora - podobnie
jak poprzednio - odzyskiwała na chwilę
przytomność, by ją po kilku minutach znowu
utracić.
- Kto jest jej lekarzem? - zapytał,
odbierajÄ…c trzeciÄ… strzykawkÄ™ z glukozÄ… z
rąk pielęgniarki.
- Okulista, doktor Obermeyer.
- Ktoś powinien do niego zadzwonić -
stwierdził. - To nie jest przypadek na
miarę lekarza stażysty.
Telefon dzwonił bez przerwy już od
dłuższej chwili, gdy w końcu półprzytomny
Thomas podniósł słuchawkę. Przed snem
przyjÄ…Å‚ dwie pastylki percodanu i teraz
miał trudności z koncentracją.
- Niełatwo pana obudzić - zauważyła z
humorem telefonistka z centrali. - Doktor
Obermeyer chce z panem rozmawiać. Prosił o
natychmiastowe połączenie, ale
powiedziałam, że pan zostawił specjalne
zlecenia. Czy mam podać jego numer?
- Tak! - odparł Thomas szukając ołówka na
biurku.
Zapisał numer i zaczął wybierać cyfry; po
chwili jednak zaniechał. Spojrzał na
zegarek: oczywiście, telefon musiał
dotyczyć Cassi. Wszedł do łazienki i obmył
twarz zimną wodą, by szybko oprzytomnieć.
Czekał jeszcze przez pewien czas, dopóki
nie przeszło mu narkotyczne oszołomienie.
- Dzisiejszej nocy mieliśmy pewne
komplikacje z Cassi - oznajmił doktor
Obermeyer.
- Komplikacje? - zapytał Thomas
niespokojnie.
- Tak - odparł doktor Obermeyer. - Coś,
czego nie oczekiwałem. Cassi przedawkowała
sobie insulinÄ™.
- Czy dobrze się teraz czuje? - zapytał
Thomas.
- Tak, teraz jest już wszystko w porządku.
Thomas był ogłuszony tą wiadomością.
- Rozumiem, że jesteś wstrząśnięty -
ciÄ…gnÄ…Å‚ doktor Obermeyer. - Ale w tej
chwili nie ma już żadnego
niebezpieczeństwa. Doktor McInery znajduje
się przy niej; jego zdaniem, dzięki
natychmiastowej pomocy pielęgniarki, Cassi
szybko przyjdzie do siebie. Na razie
umieściliśmy ją na oddziale intensywnej
terapii.
- Dzięki Bogu - rzekł Thomas; czuł, że po
przeżyciach tej nocy kręci mu się w
głowie. - Zaraz tam będę.
W sali intensywnej terapii Thomas ruszył
wprost do łóżka, na którym leżała jego
żona. Wyglądała jakby spokojnie
odpoczywała. Zauważył, że nie ma już
opatrunku na prawym oku.
- Zpi, ale jest bardzo roztrzęsiona -
odezwał się głos obok. Thomas odwrócił
się: obok niego stał doktor Obermeyer. -
Czy chcesz może z nią rozmawiać? - zapytał
wyciągając jednocześnie rękę z zamiarem
rozbudzenia Cassi.
Thomas schwycił go za ramię. - Nie, pozwól
jej spać spokojnie.
- Wiem, że przeżyła wstrząs tej nocy -
mówił Obermeyer ze skruchą. - Kazałem jej
podać dodatkowe środki uspokajające. Nie
spodziewałem się czegoś podobnego.
- Była w bardzo złym nastroju, kiedy z nią
rozmawiałem - powiedział Thomas. -
Poprzedniej nocy zmarł jej przyjaciel -
bardzo przeżyła tę śmierć. Nie chciałem
nic o tym mówić, ale niestety zrobiła to
lekarka z oddziału psychiatrii.
- Czy uważasz, że to mogła być próba
samobójstwa? - zapytał Obermeyer.
- Nie umiem odpowiedzieć - odparł Thomas.
- Mogła się po prostu pomylić. Była
przyzwyczajona do robienia zastrzyków dwa
razy dziennie.
- Co sądzisz o zasięgnięciu opinii
psychiatry? - zapytał Obermeyer.
- Jesteś jej lekarzem, rób jak uważasz.
Mnie nie stać na obiektywizm. Na twoim
miejscu jednak bym poczekał. Ona jest
tutaj całkowicie bezpieczna.
- ZdjÄ…Å‚em opatrunek z prawego oka -
napomknął Obermeyer. - Obawiam się, że
bandaże na oczach zle wpływają na jej
samopoczucie. Z ogromnÄ… satysfakcjÄ…
stwierdziłem, że jej lewe oko jest wciąż
czyste. BiorÄ…c pod uwagÄ™ wstrzÄ…s, jaki
przeżyła, a który był niezwykle surową
próbą dla wykonanej przeze mnie koagulacji
naczynia krwionośnego, sądzę, że nie
musimy się więcej martwić o nawrót
krwawienia.
- A jak wyglÄ…da jej poziom cukru? -
zapytał Thomas.
- W tej chwili jest zupełnie normalny, ale
chora wymaga wnikliwej obserwacji.
Zaaplikowała sobie wręcz uderzeniową dawkę
insuliny.
- Niestety, w przeszłości zachowywała się
czasem beztrosko - zauważył Thomas. -
Zawsze starała się bagatelizować swoją
chorobę. Tym razem jednak była to więcej
niż lekkomyślność. Obawiam się, że ona nie
zawsze zdaje sobie sprawÄ™ z tego, co robi.
Thomas podziękował doktorowi Obermeyerowi
i powoli wyszedł z sali.
Pielęgniarki odprowadziły go wzrokiem do
drzwi. Nigdy jeszcze nie widziały doktora
Kingsley'a tak roztrzęsionego i
niespokojnego.
Rozdział XII
Cassi odzyskała przytomność rano, około
piątej. Spojrzała przede wszystkim na
zegar ścienny, znajdujący się nad
stanowiskiem pielęgniarek - pomyślała, że
jest w sali pooperacyjnej. Czuła straszny
ból głowy, który przypisywała operacji
oka. Ilekroć próbowała rozejrzeć się po
sali, czuła ostry ból w lewym oku.
Delikatnie dotknęła ręką opatrunku.
- Dzień dobry pani! - usłyszała miły głos.
Powoli odwróciła głowę i ujrzała nad sobą
uśmiechniętą twarz pielęgniarki. - Witamy
panią wśród żywych. Nie ma co, napędziła
nam pani strachu.
Cassi, zupełnie zdezorientowana,
odpowiedziała uśmiechem. Odczytała
identyfikator pielęgniarki: "Panna
Stevens, Intensywna Terapia" i poczuła się
jeszcze bardziej speszona.
- Jak się pani czuje? - zapytała panna
Stevens.
- Jestem głodna - odparła Cassi.
- To dlatego, że ma pani niski poziom
cukru we krwi. ZresztÄ… poziom glikemii
wciąż u pani skacze jak gumowa piłka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]