[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie rozumiem, dlaczego Fontenot jeszcze się ze mną nie skontaktował...
Dave, co robisz? Czyżbym coś przeoczył?
- Zobacz sam! - Dave wpatrywał się w miejsce, na którym jeszcze
niedawno znajdowały się drzwi wejściowe, a potem ruszył w stronę
zarośli.
Cody podążył za nim i natychmiast, jak w złym śnie, stanęły mu przed
oczami płomienie, a w uszach zadudnił potworny huk.
OtrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™.
- Chodz tu! - Dave zatrzymał się i przyklęknął.
- Co masz?
- Spójrz!
Trawa była wygnieciona, jakby ktoś tu się kręcił i jakby siedziały tu...
dwie osoby. Kawałek dalej natknęli się na ślady małych stóp. Mogła je
pozostawić tylko Dana.
Cody poczuł się, jakby odsłonięto przed nim kolejną scenę w teatrze.
- On tu był! Ten sukinsyn tu był i miał ją ze sobą! Jeśli coś zrobił Danie...
Bez skrupułów 201
- Uspokój się, dobrze wiesz, że potrzebuje jej żywej.
- Masz rację... - Tak. Fontenot potrzebował żywej Dany. Jednak Cody
dobrze wiedział, jak długo można torturować człowieka, nim umrze.
Nawet całe lata... - Patrz! Parszywy sukinsyn!
- Co?
- Popatrz w dół, wszystko jak na dłoni! Jak w teatrze oglądał stąd
wszystko, zmusił też do tego Danę. Widziała kadr po kadrze, sekunda po
sekundzie... Dave, musimy jak najprędzej dotrzeć do Nowego Orleanu.
- Dlaczego? Wpadłeś na coś? Ruszyli w dół.
- Wiesz tyle, co ja, tylko jeszcze tego nie posklejałeś - powiedział Cody. -
Pamiętasz, jak to się zaczęło?
- Na pozór niewinne żarty...
- No właśnie. Na przykład Fontenot serwował mi na biurku kawę w moim
ulubionym kubku, który jakimś cudem wynosił z mojego mieszkania,
albo zabierał sprzed moich drzwi gazetę i zostawiał mi ją w samochodzie.
Niby nic, ale zawsze to było zaskakujące.
- Mówiłeś o tym:  Jak ze snu wariata".
- Aż wreszcie znalazłem w moim aucie wyniesiony przez Fontenota z
domu Dany kolczyk. Wtedy zrozumiałem, że żarty się skończyły. Prze-
słanie było oczywiste:  W każdej chwili mogę ją dopaść". A zaraz potem
ta przemyślna zasadzka z pistoletem pod moimi drzwiami... Gdybym
202 Mallory Keine
szybciej zareagował, nic by mi się nie stało. Tak zresztą chciał Fontenot.
Wszystko świetnie obliczył, mechanizm zadziałał bezbłędnie, strzał na-
stąpił z odpowiednim opóznieniem... Niestety nawaliłem.
- To samo powiedziała Dana, że byłeś za wolny.
- I miała rację. Ona dobrze wie, czego się można po tym facecie
spodziewać". Powinienem był przewidzieć, że to pułapka. Fontenot to
specjalista od szatańskich pomysłów. Nigdy nie zapomnę tych
migoczących świateł w samochodzie Dany. Byłem pewien, że to wybuch.
A on przyglądał się z satysfakcją, pławiąc się w samouwielbieniu.
Podobnie było tutaj. - Cody odwrócił się i wskazał wzgórze. - Stąd nawet
nie widać dobrze tych zarośli, ale oni mieli idealny punkt obserwacyjny.
Zawlókł tam Danę i zmusił, by patrzyła, jak się ciskam i miotam. - Głos
Cody'ego załamał się. - Boże, co to za potwór... - Zmrużył oczy. - Dave,
jesteśmy glinami. Uczono nas, by emocje chować do kieszeni i zgodnie z
procedurą wykonywać robotę. Zabezpieczyć dowody, przeprowadzić
śledztwo, aresztować sprawcę, przekazać go prokuraturze. Ale w tym
wypadku...
- Cody...
- Ale jeśli chodzi o Fontenota, marzę tylko
o jednym: by najpierw zobaczyć w jego oczach strach
i błaganie o litość, potem by zrozumiał, że nic mu to nie pomoże, a na
koniec by wystrzelona przeze mnie kula rozwaliła mu czaszkę.
- Cody, jesteśmy glinami... - Dave odetchnął głęboko. - Mamy chronić
niewidnych ludzi przed
Bez skrupułów 203
złymi ludzmi, a nie wykonywać wyroki. Po to są te wszystkie procedury.
Ale jeśli chodzi o Fontenota... to lepsza kula niż kajdanki. Choć gliniarz
nigdy nie powinien tak myśleć.
- Wiem, Dave... Ale Fontenot nie jest naćpanym gówniarzem, który
napada na sklep, czy zawodowym kasiarzem, który włamuje się do
banku. Nie jest normalnym człowiekiem, który zszedł na złą drogę.
Fontenot jest czystym złem, złem wcielonym. Nie ma ludzkiej miarki,
którą można by do niego przyłożyć. W tym sensie nie jest człowiekiem,
tylko drapieżną, a przy tym wyjątkowo perfidną bestią.
- Tak... Zna tylko dwa uczucia: nienawiść i sadystyczną satysfakcję.
- Oraz niezmiernie rozbuchaną miłość własną. Uważa się za geniusza
zbrodni. Dlatego tak bardzo poczuł się zraniony i upokorzony, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl