[ Pobierz całość w formacie PDF ]
140
że przyszłam z Adamem. W szkole wszyscy się znają
i każdy wie, kto z kim chodzi. Byłam pewna, że Carl
mnie podrywa, ale czasami nie wiadomo, kiedy powie
dzieć: Och, przepraszam, ale mam chłopaka". Jeśli po
wie się to za wcześnie, można wyjść na zarozumiałą
idiotkę. Jeśli zrobi się to za pózno, zmarnuje się czas
chłopaka. Niektórzy odrzuceni chłopcy czują się za
wstydzeni i wściekli, więc odreagowują na tobie - nie
zależnie od tego, kiedy i w jaki sposób to powiesz. Kie
dy rozważałam, jak powiedzieć o tym Carlowi i czy
śmiejąc się z jego żartów włączę się do tego flirtu, po
chwyciłam spojrzenie Adama. Ledwo dostrzegalnie uniósł
brwi i uśmiechnął się do mnie, zupełnie jakby mówił:
Nie przejmuj się, nie upadniesz. Trzymam cię". Skóra
zaczęła mnie łaskotać, jakby szczęście skrzyło się na
niej niczym piana na świeżo nalanej lemoniadzie. Od
wzajemniłam jego uśmiech. Ta chwila była szalenie in
tymna. Potem wróciłam do rozmowy z Carlem.
Jeff co chwila spoglądał na drzwi. Chyba się mar
twił, że Krystina przyjdzie z Treyem, albo i sama, a on
będzie musiał z nią pogadać, zareagować w jakikolwiek
sposób. Na szczęście czuje się już o wiele lepiej. Jest
jeszcze trochę milczący i nadal nie chce rozmawiać
o Krystinie, ale znowu zaczął żartować. Zakochał się
w niej na długo przed pierwszym pocałunkiem, a po
tem ich związek nie trwał długo, więc może i dobrze,
141
że zerwała z nim, zanim na dobre się w to zaangażował.
Saira zawsze powtarza, że im dłużej się z kimś chodzi,
tym dłużej człowiek nie może dojść do siebie po rozsta
niu. A dokładnie, że pozbieranie się trwa połowę tego
co związek. Kiedy ciągle roztrząsałam każdy szczegół
swojego romansu z Lukiem, stosowałam to równanie,
by obliczyć, kiedy w końcu o nim zapomnę. Niestety to
tak nie działa - wzór jest nieprawidłowy - ale to praw
da, że im dłużej spotykasz się z chłopakiem, tym wię
cej czasu zajmuje potem, po rozstaniu, powrót do nor
malności.
Kolejna rzecz - to dla mnie nowość, więc może się
mylę - to fakt, że tak naprawdę zaczynasz się w kimś
zakochiwać dopiero wtedy, gdy nabierasz przekonania,
że ta druga osoba czuje to samo do ciebie. To znaczy,
kiedy zaczynasz jej ufać. Wtedy się rozluzniasz i prze
stajesz myśleć tylko o sobie, bo już się nie martwisz, że
coś zle zrozumiałaś i stracisz ukochanego. A kiedy prze
stajesz myśleć o sobie, masz więcej czasu na to, by
uświadomić sobie, jakie to szczęście, że go poznałaś.
Tak właśnie teraz się czuję. Nieodwzajemniona miłość
jest jak nowa sukienka, w którą się nie mieścisz, więc
wciąż obiecujesz sobie, że przejdziesz na dietę. Nie my
ślisz o sukience, tylko o tym, że twoje ciało jest dla niej
zbyt obfite. Nieodwzajemniona miłość to motylki
w brzuchu i pełne odurzenia dni, kiedy analizujesz każ-
142
de słowo ukochanego... ale i wiele łez. Prawdziwa mi
łość jest zupełnie inna: daje poczucie bezpieczeństwa,
ale daleko jej do nudy. Jest głęboka. Czujesz się tak,
jakbyś wskoczyła do wodospadu.
Myślę, że mój cudowny brat jeszcze się w nim nie
zanurzył. I dlatego szybko się pozbiera.
Jutro znowu jadę z Adamem do Nowego Jorku. Spyta
liśmy Jeffa, czy miałby ochotę się do nas przyłączyć. Nie
chodziło o uprzejmość: wycieczka do tego miasta z Ada
mem i bratem uszczęśliwiłaby mnie bardziej niż cokol
wiek innego. Długo go namawiałam, ale Jeff mówi, że
przed powrotem do domu musi jak najdłużej posiedzieć
w bibliotekach, bo są lepiej zaopatrzone w książki histo
ryczne niż te w Manchesterze. Mam nadzieję, że to praw
da. Mam nadzieję, że odmówił nie dlatego, że jest nie
szczęśliwy - albo, co gorsza, że czułby się jak piąte koło
u wozu. Po powrocie z Nowego Jorku zostanie mi jeszcze
cały dzień i cała noc w Princeton, a Jeff obiecał, że na ten
czas zostawi swoje książki i zaszalejemy. Przypomnę mu
to. Zmuszę go do tego.
Jutro zamierzamy zachowywać się j ak prawdziwi tu
ryści. Adam poprosił, żebym sporządziła listę miejsc,
które kojarzą mi się z Nowym Jorkiem, a ja wciąż nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]