[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obawiać. Być mo\e w następnej ekipie rządzącej znajdą
się realistyczni politycy, którzy na podstawie traktatu
pokojowego będą umieli podjąć negocjacje, albowiem co
do Szczecina i skrawka Au\yc zwycięskie mocarstwa w
Jałcie nie były zgodne.
Pan Seebohm niekiedy od święta przera\a uszy świata
pobekiwaniem na temat Sudetów. Moi ziomkowie z
Gdańska utrzymują w Lubece nawet senat cieni, który
nieustannie obiecuje starym mieszkańcom miasta i
ostrowia, \e kiedyś znów będzie Wolne Miasto Gdańsk.
Te kłamstwa i cynizm wobec starych ludzi którzy nie
mogli zadomowić się na zachodzie, którzy zachowali swą
rozwlekłą, przypominającą powolne rozsmarowywanie
masła na chlebie mowę te mydlane bańki słowne od lat
zastępują konstruktywną politykę zagraniczną. Raz
jeszcze: je\eli naprawdÄ™ zale\y nam na Szczecinie i
Au\ycach, powinniśmy zdobyć się na odwagę i z pieśni
Gdzie Niemiec ma ojczyznę swą? skreślić Kónigsberg i
Breslau, Kolberg i Schneidemuhl jako pojęcia
geograficzne; wszak nie znaczy to, \e nale\y rozwiązać
stowarzyszenia ziomkowskie i puścić w niepamięć te
prowincje, gdzie kiedyś Niemiec miał swą ojczyznę.
Owszem, czas skończyć z kosztownymi, a zyskownymi
tylko dla funkcjonariuszy spotkaniami uchodzców. Ale
zamiast tego domagam się powa\nych badań nad
wymierajÄ…cymi dialektami i nie bojÄ™ siÄ™ szyderczych
uśmieszków zało\enia dobrze zaplanowanych, zdolnych
do \ycia i nie tylko muzealnych miast, które mogłyby się
nazywać Neu-Kónigsberg, Neu-Allenstein, Neu-Breslau,
Neu-Gorlitz, Neu-Kolberg i Neu-Danzig.
Zakładajmy miasta! Mamy miejsce w Eifeł, w
Hunsriick, w Emslandzie i w Lesie Bawarskim. Nie brak
niedoinwestowanych regionów, które mo\na by w ten
realistyczny sposób pchnąć na drogę rozwoju. Gotów
jestem ze szczerego serca pomóc, gdy będzie się kłaść
kamień węgielny pod miasto Neu-Danzig nie musiałoby
wcale le\eć nad Bałtykiem. Powie ktoś: utopia. Nic
podobnego. Jest to realistyczna odpowiedz na pytanie:
Gdzie Niemiec ma ojczyznÄ™ swÄ…?" Trzeba rozumu i
odrobiny pionierskiego ducha, jaki wykazali niemieccy
emigranci w Ameryce, zakładając na Zrodkowym
Zachodzie Hamburg, Frankfurt i Berlin, a\eby odzyskać
jeśli nie utracone prowincje, to przecie\ esencję tego, co
kiedyś było ojczyzną Niemca.
Przykład owego ducha pionierskiego dali po wojnie
dmuchacze szkła i fabrykanci szkieł ozdobnych z
sudecko-niemieckiego miasteczka Gabłonz, zakładając w
południowych Niemczech miasto Neu-Gabłonz. Nasz kraj
jest dość bogaty, aby sobie na to pozwolić. Widzę, jak
powstają nowoczesne miasta o śmiałej architekturze, które
poniewa\ skądinąd brak nam uniwersytetów i szkół
wy\szych mogłyby stać się ośrodkami naukowymi.
Architekci mieliby okazję zaproponować rozwiązania,
które wyprowadziłyby nas z urbanistycznego ślepego
zaułka. Widzę miejsca, gdzie mogłyby osiedlić się
tradycyjne gałęzie przemysłu, jak kiedyś we Wrocławiu,
Gdańsku i Królewcu. A mo\e nawet odrodziłyby się
wymierające dialekty, śląska mowa Gerharta Hauptmanna
i mój ukochany Danziger Platt, groteskowo wymieszane z
gwarÄ… fryzyjskÄ… i monachijskÄ….
Tysiące socjologów pokiwa na to głową. Słyszę ju\
okrzyki: Za pózno! Trzeba było dziesięć lat temu! Grass
bredzi!" Widzę, jak wypełza z naftaliny wyra\enie
politycy rezygnacji". WidzÄ™, jak posiwiali rycerze ze
wschodnich prowincji wyciągają z natłuszczonych
szmatek sztylety SA. Zaraz przylepiÄ… mi zwyczajowÄ…
etykietkÄ™ kosmopolity bez ojczyzny, [W oryginale vaterlandslose
Geselle tak określał socjaldemokratów cesarz Wihelm II (przyp. tłum. ). ]
regularnego komunisty. I kto wie, mo\e tak szanowani
przeze mnie socjaldemokraci będą wdzięczni za tę pomoc;
mnie jednak chodzi o to, by odpowiedzieć na stare pytanie
Ernsta Moritza Arndta: Gdzie Niemiec ma ojczyznÄ™
swą?" Tam, gdzie ją ustanowimy. Jakie wartości cenimy
bardziej: sentencje generała wojsk pancernych Guderiana
czy odwa\ne przemówienia socjaldemokratycznego posła
do Reichstagu, Ottona Weisa? Po tylu przegranych
wojnach, po błyskawicznych zwycięstwach i okrą\eniach
w kotle, po całym horrorze, do jakiego jesteśmy zdolni,
powinniśmy wreszcie pozwolić zatriumfować rozumowi,
umiarowi i temu, co jest prawdziwą siłą naszej ojczyzny:
niegdyÅ› kwitnÄ…cym, dziÅ› coraz bardziej spychanym w kÄ…t
skłonnościom naukowym. Wybór nale\y do nas.
W Nowym Jorku, w okolicach 8 maja, oglądałem w
amerykańskiej telewizji fragmenty parady zwycięstwa w
Berlinie Wschodnim. Umo\liwił mi to telewizyjny
gwiazdor Early Bird. Widziałem maszerującą równo jak
pod sznurek ArmiÄ™ LudowÄ…. Prusy jak \ywe. W kraju pod
rządami Ulbrichta bezwstydnie przejęto skorumpowaną
tradycję. Armia maszerowała budząca grozę, a tak\e
komiczna, jak wszelka zadufana potęga. W sumie scena
pozwalająca ostatecznie zapomnieć, \e to coś, co
chciałoby być państwem, mieni się obozem pokoju". O
wielki brodaty Marksie! Co oni ci zrobili? W jakim
więzieniu byś dzisiaj wylądował?
W dwadzieścia lat po bezwarunkowej kapitulacji kraju,
który nazwał się Wielkimi Niemcami, siedziałem w
nowojorskim hotelu przed szklanym ekranem i widziałem
to wyrzucające nogi monstrum, które zwie się defiladą i
które wyznaczało rytm mej młodości. To te\ jest ojczyzna
Niemca. Ale czy tylko to? Ka\dy mieszkaniec Berlina
wie, \e większość naszych rodaków w NRD \yje z dala
od prusko-stalinowskiej maniery kroku defiladowego.
Ubiegłej jesieni spędziłem kilka dni w Weimarze. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]