[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i po bokach, spadające do połowy uszu. Tłumaczył, że utracił stałego fryzjera
i chwilowo nie może sobie znalezć innego, zaufanego fachowca. Karl w żartach
177
nazywał to uczesanie fryzurą Jimmy ego Cartera z okresu kampanii wyborczej
1976 roku.
Coraz częściej wkładał luzne, obszerne ubrania, żeby zamaskować swoją tu-
szę. Był jednak zbyt młody na to, żeby całkowicie zrezygnować z prób schudnię-
cia.
Trzy miesiące przed wypadkiem Lanigan zdołał skutecznie wmówić wspól-
nikom, że kancelarii przydałby się folder reklamowy. Energicznie przystąpił do
realizacji własnego pomysłu, gdyż wówczas chyba jeszcze nie wiedział o po-
tajemnej umowie między kolegami a Bennym Aricią, która miała im przynieść
prawdziwą fortunę. Tamci zaś, coraz bardziej pęczniejący dumą, jako że ich wiel-
ce wpływowa firma powinna niespodziewanie stać się również bardzo bogata,
bez większych sprzeciwów zaakceptowali projekt Patricka choćby tylko po to,
by mu zrobić przyjemność. I każdy z nich musiał się udać do fotografa, a pózniej
jeszcze poświęcić godzinę na pozowanie do zdjęcia grupowego. Tak oto doszło do
wydrukowania pięciu tysięcy broszur, przedstawiających osiągnięcia poszczegól-
nych współwłaścicieli kancelarii. Na drugiej stronie folderu znalazła się fotografia
brodatego, długowłosego i otyłego Lanigana, jakże różniącego się wyglądem od
człowieka, którego aresztowano w Brazylii.
Ta sama fotografia została zamieszczona w prasie po jego upozorowanej
śmierci. Nie tylko było to najświeższe zdjęcie adwokata, ale on sam wcześniej po-
rozsyłał foldery do redakcji, niby to w celach reklamowych. Owo posunięcie stało
się pózniej przedmiotem licznych żartów w barze Mary Mahoney. Powszechnie
wykpiwano Bogana, Vitrano, Rapleya i Havaraca, którzy z całą powagą, w swoich
najlepszych garniturach, pozowali do fotografii reklamowych, podczas gdy Lani-
gan jedynie wykorzystywał sposobność do zamaskowania swojego pózniejszego
zniknięcia.
Przez kilka miesięcy po kradzieży pieniędzy wznoszono w barze toasty za po-
myślność przebiegłego złodzieja, nieodmiennie przystępując do zabawy w zga-
dywankę pod hasłem: Gdzie on teraz może przebywać? Wszyscy życzyli mu
jak najlepiej, ale i zazdrościli fortuny. W miarę upływu czasu zaskoczenie jęło
słabnąć. Po szczegółowym przeanalizowaniu chytrych działań Patricka wygasło
też zainteresowanie jego osobą. %7łycie potoczyło się utartymi szlakami. Wszyscy
doszli do wniosku, że już nigdy nie usłyszą o Laniganie.
Karl nadal nie mógł uwierzyć, że w końcu Patricka aresztowano. Pogrążony
we wspomnieniach, wsiadł do windy i wcisnął guzik drugiego piętra.
Zachodził w głowę, czy i on do niedawna tkwił w takim przeświadczeniu.
Ostatecznie wokół Lanigana nagromadziło się bardzo wiele tajemnic. Wystarczył
jeden zły dzień na sali sądowej, by w wyobrazni automatycznie pojawił się obraz
Patricka wylegującego się na plaży, pochłoniętego lekturą książki, popijającego
178
drinki bądz podrywającego młode dziewczęta. Jeśli w którymś roku nie podno-
szono mu gaży, myśli natychmiast biegły ku zaginionym dziewięćdziesięciu mi-
lionom dolarów. Kiedy pojawiały się takie czy inne plotki na temat powolnego
upadku kancelarii Bogana, podświadomie obarczał za to winą Lanigana. Na do-
brą sprawę dopiero teraz Huskey uświadomił sobie, że przez te cztery i pół roku
z takich czy innych powodów myślał o Patricku niemal codziennie.
W korytarzu na piętrze nie natknął się ani na pielęgniarki, ani na innych pa-
cjentów. Ruszył w kierunku strzeżonych drzwi izolatki. Jeden ze strażników po-
witał go uprzejmie:
Dobry wieczór, panie sędzio.
Huskey odwzajemnił powitanie, zapukał i wszedł do tonącego w półmroku
pokoju.
Rozdział 23
Patrick siedział w łóżku w samych spodenkach i oglądał teleturniej Jeopardy.
Jak zwykle żaluzje były opuszczone, paliła się tylko nocna lampka.
Siadaj rzekł ochoczo na widok Karla, wskazując mu miejsce na brzegu
łóżka, obok siebie.
Odczekał wystarczająco długo, żeby przyjaciel mógł się przyjrzeć rozległej
oparzelinie na jego piersiach, po czym włożył bawełnianą koszulkę i zakrył się do
pasa prześcieradłem.
Dziękuję, że przyjechałeś dodał, wyłączając telewizor.
W izolatce zrobiło się jeszcze ciemniej.
Paskudnie wygląda ta rana, Patricku odezwał się Huskey, siadając uko-
sem na skraju łóżka, jak najdalej od Lanigana.
Ten wyprostował się i podciągnął kolana pod brodę. Mimo okrywającego go
prześcieradła dało się zauważyć, że jest wręcz chorobliwie wychudzony.
Sporo przeszedłem mruknął, obejmując kolana ramionami. Lekarz
twierdzi, że rany ładnie się goją, lecz będę musiał zostać w szpitalu jeszcze przez
jakiÅ› czas.
Z tym nie będzie żadnego problemu, Patricku. Jak dotąd nikt nie wystąpił
z wnioskiem, aby już teraz przenieść cię do aresztu.
Na razie. Przeczuwam jednak, że wkrótce pojawią się różnorodne naciski.
Uspokój się, ostateczna decyzja należy przecież do mnie.
Lanigan uśmiechnął się lekko.
Dzięki, Karl. Nie wytrzymałbym w areszcie. Dobrze wiesz, jak tam jest.
A w więzieniu Parchman? Sto razy gorzej.
Zapadło milczenie. Huskey natychmiast pożałował, że nie ugryzł się w język.
Perspektywa osadzenia w więzieniu musiała spędzać Patrickowi sen z powiek.
Przepraszam bąknął. Niepotrzebnie to powiedziałem.
Zabiję się, jeśli będę musiał iść do Parchman.
Nie dziwiÄ™ ci siÄ™. Porozmawiajmy o czymÅ› przyjemniejszym.
Nie będziesz mógł przewodniczyć rozprawie, prawda, Karl?
Oczywiście, że nie. Wycofam się podczas wstępnych przygotowań.
180
To znaczy kiedy?
Niedługo.
Kto przejmie sprawÄ™?
Albo Trussel, albo Lanks. Zapewne Trussel.
Karl popatrzył na przyjaciela, lecz Lanigan szybko odwrócił wzrok. Oczeki-
wał, że dostrzeże w jego oczach znane błyski ożywienia, że znów usłyszy radosny
śmiech, pozna jakieś szczegóły brawurowej ucieczki. Bardzo chciał powiedzieć:
Nie myśl o tym, Patricku. Rozchmurz się. Opowiedz mi o wszystkim .
Ale tamten bał się nawet spojrzeć mu w oczy. Nie był to już ten sam Patrick.
Niemniej Huskey postanowił spróbować.
Jak sobie załatwiłeś operację plastyczną brody?
Przekupiłem lekarza z Rio.
Nos też ci przerobił?
Owszem. Podoba ci siÄ™?
Tak, rysy ci wy szlachetniały.
W Rio niemal na każdym kroku można spotkać gabinet chirurgii plastycz-
nej.
A ja sądziłem, że miasto słynie tylko z plaży.
To fakt, plaża jest wprost niewiarygodna.
Poznałeś tam jakieś dziewczyny?
Kilka.
Seks nie należał jednak do tych rzeczy, którymi Patrick specjalnie by się przej-
mował. Jak każdy mężczyzna lubił czuć na sobie spojrzenie atrakcyjnej kobiety,
lecz przez cały okres trwania małżeństwa był wierny Trudy i Karl dobrze o tym
wiedział. Któregoś wieczoru w domku myśliwskim zaczęli porównywać wyma-
gania seksualne swoich żon i Patrick musiał przyznać otwarcie, że zaspokojenie
Trudy jest dla niego nie lada wyzwaniem.
Znowu zapadło milczenie, minęła minuta, potem druga. Huskey pojął, iż La-
nigan wcale nie zamierza mu niczego wyznać. Cieszył się z przyjazdu do szpitala,
widok przyjaciela sprawiał mu radość, ale nie przybył tu z wizytą po to, żeby teraz
siedzieć po ciemku i gapić się na ścianę.
Posłuchaj, Patricku. Skoro nie będę mógł przewodniczyć rozprawie, więc
nie przyjechałem tu jako twój sędzia. Nie jestem również twoim adwokatem. Po-
traktuj mnie zatem jak starego przyjaciela. Możesz chyba ze mną szczerze poroz-
mawiać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]