[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Trochę zmarzłam tej nocy. Pułkownik musiał zle nastawić termostat. Ale teraz jest
ciepło, prawda? A jak czuje się Josh?
- Josh czuje się świetnie dzisiejszego ranka - rzekł ponuro detektyw wychylając się zza
drzwi.
Odessa chciała coś powiedzieć, ale zanim zdążyła, otworzyły się drzwi pokoju
Shirley.
- Witajcie wszyscy. - Shirley założyła na nos okulary i spojrzała na Maggie i Josha. -
Zdecydowaliście się na wielki krok, hm? Gratuluję. Musimy zorganizować przyjęcie
zaręczynowe, prawda Odesso?
Przyjęcie zaręczynowe? Maggie poczuła skurcz żołądka. Wiedziała, że tuż za nią stoi
Josh.
- Oczywiście - odpowiedziała Odessa. - Jestem pewna, że mamy trochę szampana w
piwnicy. - Odwróciła się, gdy Pułkownik wyłaniał się ze swej sypialni.
- Prawda, że zachowało się w piwnicy trochę szampana, Pułkowniku?
- Chyba tak. A co świętujemy? - Pułkownik rzucił okiem na korytarz i dostrzegł
sylwetkÄ™ Maggie w drzwiach sypialni Josha.
- Ach, rozumiem. Chcecie zaanonsować coś ważnego?
- Czyż nie stanowią uroczej pary? - rzuciła Shirley. - To mi przypomina nasze
pierwsze dni z Rickym.
- Wiesz, moja droga - Odessa zwróciła się łagodnie do Maggie - nie lubię się
powtarzać, ale przecież mówiłam, że znakomicie pasujecie do siebie z Joshem. Czyż nie tak,
Pułkowniku?
- Wierzę, że tak mówiłaś, moja droga. - Pułkownik skinął głową spoglądając na Josha.
- A oni właśnie się zaręczyli. Myślę, że to wspaniałe. - Odessa uśmiechnęła się.
Maggie ogarnęła panika. Uświadomiła sobie, że na próżno czeka, by Josh przejął
kontrolę nad sytuacją. Szybki rzut oka przekonał ją, że detektyw po prostu stoi ze skrzyżowa-
nymi ramionami oparty o framugę drzwi. Chciała wrzasnąć na niego i zażądać, by zaczął
działać, zanim wszystko wymknie się z rąk. Ale Josh najwyrazniej nie miał zamiaru nic robić.
- W porządku - odezwała się Maggie z pobłażliwym uśmiechem. - Ubawiliście się i
wystarczy. Koniec żartów, dobrze? Jest zbyt wcześnie na tego rodzaju dowcipy.
- A kto tu żartuje? - niewinnie spytała Shirley. - Cieszymy się twoim szczęściem,
kochanie. Już czas, żebyś znalazła sobie prawdziwego mężczyznę. Nic nie mamy przeciwko
temu miłemu Clayowi O'Connorowi, ale każdy ci powie, że on nie jest dla ciebie.
- Ustaliliście już datę? - Pułkownik zwrócił się do Josha.
- Nie - odrzekł Josh z zastanawiającym spokojem w głosie. - Ale zrobimy to w
najbliższych dniach.
- Zwietnie. - Pułkownik skinął głową z zadowoleniem.
- Gratuluję wam obojgu. Zobaczymy się na śniadaniu. Zajmujcie się sobą. Raz
poradzimy sobie bez was. Przyzwyczaiłem się do robienia kawy za żołnierskich czasów.
Idziemy, drogie panie. - Podał ramię Odessie i Shirley.
- Tak, oczywiście. - Odessa przyjęła podane ramię. - Jestem głodna.
- Ja też. - Shirley posłała Maggie znaczące spojrzenie.
- Myślę, że oboje zasłużyliście na porządne śniadanie. Do zobaczenia za chwilę.
Maggie stała jak wmurowana, dopóki starsi państwo nie zniknęli jej z oczu, a potem
odwróciła się do Josha.
- Co ty wyrabiasz? - syknęła. - Oni myślą, że jesteśmy zaręczeni.
- Tak. Odniosłem takie wrażenie.
- Dlaczego pozwoliłeś im na to? Nie próbowałeś niczego wyjaśnić?
- A jak, u licha, miałem im wytłumaczyć, że o szóstej. trzydzieści wychodzisz z mego
pokoju w nocnej koszuli?
- Nikt ci nie kazał mówić, że jesteśmy zaręczeni. - Maggie czuła, że wpadła w
pułapkę. - Czemu stoisz jak słup? Czy to cię nie obchodzi, że ta trójka sądzi, iż mamy zamiar
się pobrać?
- A jak, twoim zdaniem, miałem się zachować? - spytał Josh. - Czy miałem
oświadczyć, że spędziłem z tobą noc nie żywiąc poważnych zamiarów? Byłoby to dla nich
zbyt trudne do przyjęcia, Maggie.
- Odkąd to dbasz o opinię innych? - Maggie szeroko otworzyły oczy tknięta pewną
myślą. - Josh, przecież tak naprawdę nie obawiasz się chyba, że ktoś zmusi cię do szybkiego
ślubu? Wiem, że żartowałeś. Nie możesz przecież przypuszczać, że Pułkownik gotów coś
takiego zrobić. Nie w dzisiejszych czasach.
Josh opuścił wzrok, a potem spojrzał ponownie w jej zaniepokojone oczy. Jego własne
były chłodne i nieodgadnione.
- A może czuję się winny? Przypominam ci, że zaangażowałem się tu do pracy.
Chodzi o zasady. Jeden Bóg wie, jak bardzo swoim zachowaniem przekroczyłem dopusz-
czalne granice. W żadnym razie nie powinienem był pozwolić ci zostać w moim pokoju
ostatniej nocy. Ale co się stało, to się nie odstanie. Nic nie powinno mi przeszkodzić w
śledztwie. Nie chcę wzbudzać niczyjej niechęci. To bardzo komplikuje sytuację. A ja
potrzebuję współpracy, by rozwiązać zagadkę.
Maggie poczuła się oszołomiona. Uświadomiła sobie wyraznie, co powiedział.
- Pozwolisz im myśleć, że jesteśmy zaręczeni po to, by zakończyć śledztwo?
- To najlepszy sposób, Maggie. Sądzę, że uporam się z całą sprawą w ciągu kilku dni.
Sprawdzę jeszcze parę śladów i mam zamiar zastawić pułapkę na sprawcę tego zamieszania.
- Rozumiem. - Maggie odwróciła się. A więc Josh wyjedzie za kilka dni.
- W tym czasie nie chcę bardziej mącić wody. Nie mogę pozwolić sobie na
najmniejszy błąd. Wszystko musi się toczyć w miarę normalnie. Szczerze mówiąc, to nie jest
najgorsze, co mogło się zdarzyć.
- Nie jest?
- Nie. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej wierzę, że to będzie właściwy ruch.
- Nie rozumiem. - Maggie czuła, że zaschło jej w ustach. Z przerażeniem myślała, że
za chwilę się rozpłacze.
- To małe nieporozumienie można wykorzystać z pożytkiem dla śledztwa -
zakomunikował Josh. - Nie widzisz tego, Maggie? To będzie zasłona dymna. Zmylimy prze-
ciwnika.
Maggie patrzyła na niego czując, że robi się jej słabo.
- Nie rozumiem.
- Nie przejmuj się tym, kochanie - Josh zawrócił do swego pokoju. - Pózniej ci
wszystko wyjaśnię. Na razie podtrzymujemy wersję o zaręczynach, dobrze? Chcę, by
wszyscy w to wierzyli, włącznie z Pułkownikiem, Odessą i Shirley.
- Ale, Josh... - Maggie przerwała, gdy Josh zamknął jej drzwi przed nosem.
Przez chwilę stała nieruchomo, a potem rzuciła się do swego pokoju. Chociaż bardzo
tego pragnęła, nie była w stanie uronić ani jednej łzy. Rzuciła ubranie na łóżko i poszła do
Å‚azienki.
Ale słowa Josha o małym nieporozumieniu , które będzie znakomitą zasłoną dymną,
zraniły jej uczucia. Czego oczekiwała? Oczywiście, że mężczyzna nie może zgodzić się na to,
by ktoś popychał go do ślubu. Nikt w dzisiejszych czasach nie jest taki honorowy.
Dopiero gdy weszła pod prysznic, łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Zmieszały
się z wodą. Płakała dlatego, że uświadomiła sobie, co tak naprawdę zdarzyło się w ciągu
ostatnich dni. Zakochała się w Joshu Januarym.
Telefon w kuchni zadzwonił właśnie, w chwili gdy Josh i Pułkownik opowiadali
wszystkim o tajemniczym przecięciu przewodu grzejnika. Maggie podbiegła, by podnieść
słuchawkę.
- Halo?
- Czy mogę mówić z Joshem Januarym? - odezwał się męski głos.
- Chwileczkę. - Maggie spojrzała na detektywa. - To do ciebie.
Josh wstał i wziął od niej słuchawkę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]