[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No cóż, byłam dzisiaj u fryzjera i natknęłam się tam na
tę gazetę, w której jest twoje zdjęcie, historia Temptation, no
i oczywiście opis sposobu, jaki wymyśliłeś na uratowanie
miasta.
Cody zmarszczył brwi. Aż za dobrze pamiętał artykuł,
o którym mówiÅ‚a. Wielu znajomych robiÅ‚o sobie z niego żar­
ty w zwiÄ…zku z nim.
- Wiem, o który artykuł ci chodzi - stwierdził sucho.
- Spowodował, że zaczęłam rozważać pewien pomysł. -
SpojrzaÅ‚a na niego badawczo. ChciaÅ‚a zaobserwować jego re­
akcję. - Mam klienta w Houston. Przemysłowca, który szuka
miejsca, aby przenieść swoją firmę. Nie chodzi mu o żadną
konkretną lokalizację, jeżeli tylko będzie mógł uniknąć płacenia
wysokich podatków, które obowiązują w Houston.
- Myślisz o tym, żeby pokazać mu Temptation?
- Tak - odpowiedziała. - Ale tylko wtedy, jeśli uznasz,
że pomysł jest dobry. Ten facet projektuje i produkuje meble.
Jego zakład nie stanowi zagrożenia dla środowiska, więc nie
trzeba siÄ™ martwić o jakiekolwiek zanieczyszczenia powie­
trza czy wody w okolicach Temptation. PotrzebowaÅ‚by dwu­
dziestu akrów, aby zbudować fabrykę, i dalszych dwudziestu
na przyszÅ‚Ä… rozbudowÄ™. Obecnie zatrudnia okoÅ‚o setki pra­
cowników. Większość z nich przeniosłaby się razem z nim.
Jego plany rozwoju przewidujÄ… wzrost zatrudnienia do dwu­
stu pięćdziesięciu osób w ciągu pięciu lat. Jeśli zdecyduje się
na Temptation, wzroÅ›nie liczba mieszkaÅ„ców naszego mia­
steczka, na czym ci tak bardzo zależy.
- Przypuszczam, że tak - powiedział z wahaniem. - Ale
jesteśmy społecznością wiejską. I nie ma tu odpowiedniego
zaplecza dla takiego wzrostu liczby ludności.
Ponieważ nie odrzuciÅ‚ natychmiast jej pomysÅ‚u, poÅ›pie­
szyła z dalszymi wyjaśnieniami.
102 SAMOTNY NA WAASNE %7Å‚YCZENIE
- To cały urok takiej sytuacji. Większość pracowników
tego przedsiębiorstwa ma rodziny. Przywiozą tu dzieci, które
będą zapisywać do tutejszych szkół, i żony, które również
bÄ™dÄ… potrzebowaÅ‚y pracy. Jestem pewna, że co najmniej kil­
kanaście z nich skorzysta z możliwości i otworzy tu swoje
firmy. Poza tym inni ludzie usÅ‚yszÄ… o nagÅ‚ym rozwoju Temp­
tation i przyjadą tutaj, aby zarobić pieniądze na rozwijającej
siÄ™ gospodarce.
Cody podniósÅ‚ wzrok, by przyjrzeć siÄ™ Regan. Jej entu­
zjazm był zarazliwy.
- Ale gdzie będą ci wszyscy ludzie mieszkać? Przecież
u nas nie ma tak naprawdę rynku nieruchomości.
- Już o tym myślałam. Kiedy byłam u fryzjera, Will
wspomniaÅ‚ coÅ› o przedsiÄ™biorcy budowlanym, który zamie­
rza postawić tu kilkanaście domów na terenach starego Gant-
ta. JeÅ›li mój klient zdecyduje siÄ™ przenieść swoje przedsiÄ™­
biorstwo do Temptation, można by porozmawiać z tym
przedsiębiorcą, czy nie podjąłby się budowy domów na miarę
możliwoÅ›ci finansowych pracowników, którzy siÄ™ tu przepro­
wadzą, i na dodatek jeszcze paru bloków.
- Paru bloków - powtórzył za nią Cody, mając pewne
trudności z wyobraznią.
- Tak. Ale to nie wszystko. Przy takim wzroÅ›cie gospo­
darczym tutejsze firmy również zacznÄ… siÄ™ rozwijać. Powsta­
nie popyt na różne usługi. Ludzie będą potrzebowali pralni
chemicznych, restauracji. Może nawet otwarty zostanie tu
lokal sieci McDonalda.
Cody nigdy dotąd nie widział Regan w takim stanie. Była
jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę. Oczy jej
błyszczały radością, emanowała z niej niesamowita energia.
WyobraziÅ‚ sobie, że tak musi wyglÄ…dać, kiedy pracuje w swo­
im biurze w Houston. Ale szybko odsunął od siebie tę myśl.
SAMOTNY NA WAASNE %7Å‚YCZENIE 103
Nie chciał wyobrażać sobie Regan w jakimkolwiek innym
miejscu poza Temptation.
- Czy ty naprawdÄ™ sÄ…dzisz, że twój klient mógÅ‚by zainte­
resować siÄ™ naszym miasteczkiem? - zapytaÅ‚ peÅ‚en wÄ…tpli­
woÅ›ci. - Jak na razie Temptation jest miejscem zapomnia­
nym przez Boga i ludzi.
- Oczywiście, że tak! Inaczej bym ci o tym w ogóle nie
wspominała.
Cody westchnÄ…Å‚ ciężko. Nie byÅ‚ wcale pewny, czy Temp­
tation, a raczej czy on sam jest gotów na tak daleko idące
zmiany.
- Musisz przede wszystkim porozmawiać o tym z burmi­
strzem, ale myślę, że nie zaszkodzi skontaktować się również
z twoim klientem i dowiedzieć się, czy byłby zainteresowany
twojÄ… propozycjÄ….
Regan zarzuciła mu ręce na szyję.
- Wiedziałam, że się zgodzisz! - zawołała z radością.
Cody przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- Powiedz mi tylko, czy ty zawsze jesteÅ› takÄ… maniaczkÄ…
pracy?
- OczywiÅ›cie! - stwierdziÅ‚a z niekÅ‚amanym entuzja­
zmem i rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ gÅ‚oÅ›no. - Realizowanie nowych po­
mysłów po prostu mnie ekscytuje.
- Ekscytuje cię? - powtórzył Cody.
- Tak - odpowiedziała, przysuwając się jeszcze bardziej
do niego. - Kocham wyzwania - oÅ›wiadczyÅ‚a, powoli rozpi­
najÄ…c dwa pierwsze guziki jego koszuli. - Uwielbiam nego­
cjacje. Kocham doprowadzać do koÅ„ca każdÄ… sprawÄ™ - do­
dała prowokacyjnie.
- Boże, miej litość nade mnÄ…! - wyszeptaÅ‚ Cody, uÅ›mie­
chajÄ…c siÄ™.
- Czy pamiętasz, że obiecałam ci deser po kolacji?
104 SAMOTNY NA WAASNE %7Å‚YCZENIE
Cody nie pamiętał w tej chwili nawet własnego imienia,
a tym bardziej obietnic Regan.
- Chyba tak - wydusił z siebie.
- No cóż, ten deser to ja.
Następnego ranka Regan siedziała przy biurku Harleya ze
słuchawką telefonu wciśniętą między ramię a ucho, szybko
notujÄ…c coÅ› na kartkach papieru.
- Temptation to idealne miejsce dla ciebie, Cal. Niskie
podatki, dużo miejsca na dalszą rozbudowę firmy, przyjazni
ludzie i prawie żadnej przestÄ™pczoÅ›ci. Samo miasteczko wy­
glÄ…da jak z obrazka. TroszeczkÄ™ senne, ale ma swój nieza­
przeczalny urok.
Poprawiła się w fotelu i zaczęła opowiadać:
- Wygląda to mniej więcej tak. Główna ulica biegnie
przez centrum miasteczka. MieszczÄ… siÄ™ przy niej wszystkie
ważniejsze budynki. Flaga amerykaÅ„ska powiewa nad skle­
pem spożywczym, który speÅ‚nia podwójnÄ… rolÄ™, bo jest rów­
nież pocztÄ…. Oryginalny sÅ‚up powoli obraca siÄ™ przed we­
jÅ›ciem do zakÅ‚adu fryzjerskiego. Tylko parÄ™ ciężarówek prze­
jeżdża codziennie ulicą. Ludzie powoli przemieszczają się
chodnikiem, nie lękając się tłoku, korków i wypadków.
Cal zaśmiał się cicho.
- Brzmi cudownie. A czy znasz miejscowych ludzi?
Hałas spowodował, że Reggie uniosła głowę. W drzwiach
do gabinetu stał Cody z kapeluszem w ręku.
- Bardzo dobrze ich znam - odpowiedziała, wskazując
Cody'emu krzesło. - Przecież ja tu dorastałam.
- Kiedy mógłbym sobie obejrzeć to wspaniałe miejsce?
Regan odsunęła papiery na bok i zastanowiła się przez
chwilÄ™.
- Kiedy ci będzie wygodnie. Jestem teraz w Temptation,
SAMOTNY NA WAASNE %7Å‚YCZENIE 105
ale zamierzam wrócić do Houston podczas tego weekendu.
Oczywiście, mogę zmienić plany, jeśli tylko będzie ci to
odpowiadać.
- Poczekaj chwilę, muszę sprawdzić coś w kalendarzu.
Reggie zasłoniła ręką słuchawkę.
- To Cal Benning - wyjaśniła Cody'emu szeptem. -
Człowiek, o którym ci opowiadałam wczoraj wieczorem.
Sprawdza swój rozkład zajęć na najbliższe dni, bo chce się
zorientować, kiedy mógÅ‚by tu przyjechać i obejrzeć wszy­
stko na miejscu.
Podniosła rękę i skrzyżowała dwa palce na szczęście.
WstrzymaÅ‚a oddech, czekajÄ…c, aż Benning siÄ™ znowu ode­
zwie. WiedziaÅ‚a, że w tej chwili nerwowo przerzuca doku­
menty na biurku w poszukiwaniu swojego terminarza.
- Niestety, nie mogę przyjechać w czasie tego weekendu
ani w następnym tygodniu. - Regan słyszała, jak mruczy do
siebie. - Jadę do Północnej Karoliny, a potem na otwarcie
targów w Dallas. Pasuje mi pierwszy listopada - powiedział
do słuchawki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl