[ Pobierz całość w formacie PDF ]
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Cały czas mówiła i była bliska płaczu. Martwiła się zniknięciem panny Sainsbury Seale.
Co mogło się z nią stać? Szybko zaczęła wyliczać wszystkie możliwe nieszczęścia:
utrata pamięci, nagła choroba, krwotok, wypadek omnibusu, napaść rabunkowa...
Przerwała, aby zaczerpnąć tchu, i wreszcie wyszeptała:
- Taka miła kobieta... i wydawała się tutaj taka szczęśliwa.
Na prośbę Jappa zaprowadziła ich do jej sterylnej sypialni. Wszędzie panowała
czystość i porządek. Suknie wisiały w szafie, nocna koszula leżała przygotowana na
łóżku. W rogu pokoju stały dwie skromne walizki. Pod toaletką stał rząd butów -
niektóre z nich mocne, praktyczne, sznurowane, dwie pary błyszczących butów na
niskich obcasach, przybrane skórzanymi kokardami, oraz prawie nowe buty
wieczorowe z czarnego atłasu i para mokasynów. Poirot zauważył, że buty
wieczorowe były o numer mniejsze od pozostałych, co mogło wypływać z próżności
panny Sainsbury Seale. Zastanawiał się, czy, zanim wyszła, miała czas przyszyć
oderwaną klamerkę. Miał nadzieję, że tak. Niedbałość w ubraniu zawsze go
denerwowała.
Japp zajęty był przeglądaniem listów, które leżały w szufladzie nocnego stolika.
Herkules Poirot ostrożnie wysunął szufladę komody. Była pełna bielizny. Zamknął ją
pośpiesznie z zażenowaniem, mrucząc pod nosem, że panna Sainsbury Seale lubi nosić
wełnianą bieliznę, i otworzył następną szufladę, w której znalazł tylko pończochy.
- Znalazłeś coś, Poirot? - spytał Japp.
- Tanie, błyszczące, jedwabne pończochy, w cenie około dwóch szylingów i jedenastu
pensów - odparł ponuro Poirot, dyndając w powietrzu pończochami.
- Nie wyceniasz rzeczy dla spadkobierców, stary - rzucił Japp. - Ja znalazłem dwa listy
z Indii oraz kilka pokwitowań od jakiejś organizacji charytatywnej. %7ładnych
rachunków. Nasza panna Sainsbury Seale to szacowna osoba.
- Lecz o bardzo złym guście w sprawach ubioru - powiedział ze smutkiem Poirot.
- Pewnie myślała, że strojenie się jest sprawą zbyt przyziemną... - Japp spisywał adres z
koperty listu sprzed dwóch miesięcy. - Ci ludzie mogą coś o niej wiedzieć.
Adresowany do Hampstead. Wygląda na to, że byli dobrymi znajomymi.
W hotelu "Glengowrie Court" nie znalezli już niczego więcej, poza stwierdzeniem
przykrego faktu, że panna Sainsbury Seale, opuszczając go, nie była w żadnym stopniu
podniecona lub zaniepokojona i widać było wyraznie, że zamierzała wrócić, aby
spotkać się w holu ze swoją przyjaciółką, panią Bolitho, ponieważ oświadczyła: "Po
obiedzie nauczę cię pasjansa, o którym tyle ci opowiadałam".
Próci tego w hotelu "Glengowrie Court", panował zwyczaj informowania w jadalni o
nieobecności na posiłkach. Panna Sainsbury Seale nie przekazała takiej informacji.
Wobec tego wydawało się, że miała zamiar wrócić na obiad, który podawano między
godziną siódmą trzydzieści a ósmą trzydzieści.
Jednak nie wróciła. Poszła w kierunku Cromwell Road i zniknęła.
Japp wraz z Poirotem udali się pod adres, który figurował na liście wysłanym z West
Hampstead.
Odnalezli tam miły i sympatyczny dom, który zamieszkiwała liczna rodzina Adamsów.
Wiele lat mieszkali w Indiach i z dużą sympatią wyrażali się o pannie Sainsbury Seale.
Niestety, w niczym nie mogli pomóc.
Nie widzieli jej od miesiąca, to znaczy od czasu, gdy wrócili z wielkanocnego urlopu.
Mieszkała wtedy w hotelu niedaleko Russell Square. Pani Adams dała Poirotowi adres
tego hotelu i adres jakichś innych przyjaciół panny Sainsbury Seale z Indii, którzy teraz
mieszkali w Streatham.
Jednak w obu tych miejscach spotkał ich zawód. W hotelu pamiętano ją słabo, była
spokojna i mieszkała za granicą. Ludzie w Streatham też nie wnieśli nic nowego. Nie
widzieli jej od lutego.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Pozostała więc tylko możliwość, że uległa wypadkowi, ale i to okazało się
nieprawdziwe. %7ładen ze szpitali nie przyjął ofiary wypadku, która odpowiadałaby
opisowi.
Panna Sainsbury Seale rozpłynęła się w przestrzeni.
VI
Następnego ranka Poirot udał się do hotelu "Holborn Pałace" i zapytał o Howarda
Raikesa. Nie byłby wcale zaskoczony, gdyby usłyszał, że pan Raikes również wyszedł
pewnego wieczoru i więcej nie wrócił.
Jednak pan Howard Raikes nigdzie nie zniknął i siedział w hotelu "Holborn Pałace"
przy śniadaniu.
Wydawało się, że widok Poirota przy jego stole sprawił mu wątpliwą przyjemność.
Chociaż nie wyglądał już tak morderczo jak wtedy, gdy Poirot ujrzał go po raz
pierwszy, jednak pozostało mu ponure spojrzenie. Teraz uporczywie wpatrywał się w
niepożądanego gościa.
- Co, u diabła?
Herkules Poirot przysunął krzesło od sąsiedniego stolika.
- Pan pozwoli?
- A mam inne wyjście! Siadaj pan i czuj się jak u siebie w domu! - odrzekł pan Raikes.
Poirot z uśmiechem skorzystał z zaproszenia. Pan Raikes powiedział niegrzecznie:
- No, czego pan chce?
- Przypomina mnie pan sobie, panie Raikes?
- Nigdy w życiu pana nie widziałem.
- Myli się pan. Nie dawniej jak trzy dni temu przez pięć minut znajdowaliśmy się w tym
samym pokoju.
- Nie pamiętam, kogo spotykam na takim czy innym cholernym przyjęciu.
- To nie było przyjęcie - odparł Poirot. - To było w poczekalni u dentysty.
W oczach Raikesa mignęło kilka błysków zaniepokojenia, ale zaraz przygasły. Jego
zachowanie uległo zmianie. Teraz nie był już taki niecierpliwy. Stał się nagle czujny.
Przeszył wzrokiem Poirota i rzucił krótko:
- I co?
Poirot, zanim odpowiedział, przez chwilę przypatrywał mu się uważnie. Uświadomił
sobie z całkowitą pewnością, że ten młody człowiek jest niebezpieczny. Chuda, czujna,
twarz, agresywny podbródek, oczy fanatyka. Była to twarz, którą kobiety mogłyby
uważać za pociągającą. Ogólnie jednak nie przedstawiał pociągającego widoku; był
brudny, niechlujnie ubrany, jadł niedbale i żarłocznie, co dla Poirota była znamienne.
Poirot podsumował go w myślach: "To wilk z ideałami..."
- Co pan, u diabła, sobie myśli, nachodząc mnie w ten sposób? - rzucił szorstko
Raikes.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]