[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko dodając słówko biedna przed nazwiskiem.
Biedna panna Bennett mawiała babunia. Daję jej zajęcie ze
zwykłego miłosierdzia. Zdaje mi się, że są takie dni, kiedy biedaczka
nie ma co do garnka włożyć.
Jeśli stawiano na stole jakieś szczególne przysmaki, zawsze
posyłano stosowną część biednej pannie Bennett.
Biedna panna Bennett była niską kobietą z mnóstwem zmierzwionych,
siwych włosów, owiniętych wokół głowy tak przedziwnie, że jej fryzura
(jeśli ktoś chciałby koniecznie użyć tej nazwy) przypominała wyglądem
ptasie gniazdo. Trudno byłoby powiedzieć, która, jeśli w ogóle
któraś, część jej ciała jest zdecydowanie zdeformowana, a mimo to
biedna panna Bennett sprawiała wrażenie osoby niekształtnej. Biedna
panna Bennett mówiła przesadnie dystyngowanym głosem, mizdrząc się i
nazywając babunię madame. Biedna panna Bennett nie potrafiła niczego
uszyć poprawnie. Sukienki, które uszyła dla Celii, zawsze były tak
obszerne, że ich rękawy opadały aż na dłonie, a pachy wisiały gdzieś
w okolicach Å‚okci.
Trzeba było bardzo, ale to bardzo uważać, by nie zranić uczuć
biednej panny Bennett. Wystarczyło byle słowo, byle spojrzenie , a
biedna panna Bennett już podrzucała głową i z wypiekami na policzkach
gwałtownie przypadała do swego szycia.
Biedna panna Bennett miała za sobą bliżej nie sprecyzowaną,
Niefortunną Historię. Jej ojciec, jak zwykła to wszystkim powtarzać,
był bardzo dobrze skoligacony& ..W istocie (choć myślę, że nie
powinnam o tym mówić, a zatem proszę o całkowitą dyskrecję) był
prawdziwym dżentelmenem. Moja matka zawsze to mówiła. Wdałam się w
niego. Być może zwróciła pani uwagę na kształt moich dłoni i uszu,
ten zwykle nieomylny dowód na szlachetne urodzenie. Jestem pewna, że
przeżyłby wstrząs, gdyby zobaczył, w jaki sposób zarabiam na życie.
Och, oczywiście, nie chodzi o pracę u pani, madame. Praca u pani,
madame, to coś zupełnie innego od upokorzenia, które muszę znosić ze
strony Pewnych Osób! %7łeby mnie traktować prawie jak jakąś służącą!
Mnie! Pani, madame, podchodzi do wszystkiego ze zrozumieniem .
Babuni zatem nie pozostawało nic innego, jak pilnie dbać, by
biedna panna Bennett była właściwie traktowana i by posiłki podawano
jej na tacy. No cóż. Biedna panna Bennett traktowała służące bardzo
wyniośle i wyżywała się w rozkazywaniu. Z jedynym, zresztą nietrudnym
do przewidzenia skutkiem: służące szczerze jej nie cierpiały.
Udawać Bóg wie kogo stara Sarah pomrukiwała pod nosem. Toż
to zwykły bękart. Nawet nie zna nazwiska swego ojca.
Co to takiego bękart , Sarah?
Coś, na co nie powinna nadstawiać uszu młoda dama, panienko
Celio.
Czy bękart ma coś wspólnego z podróbkami? zapytała Celia z
nadzieją w głosie.
Stojąca w pobliżu Kate wybuchnęła śmiechem, lecz natychmiast
została ofuknięta przez Sarah. Kate miała trzymać język za zębami.
Do saloniku przylegał salon. Było w nim chłodno, mroczno i
nieswojo. Przebywano w nim tylko wówczas, kiedy babunia wydawała
przyjęcia. Był pełen stołów, wyściełanych aksamitem krzeseł,
brokatowych sof i ciężkich komód, przeładowanych do granic możliwości
figurkami z porcelany. W jednym rogu stało pianino z głośnymi basami
i cieniutkimi, słodkimi sopranami. Okna salonu wychodziły na
cieplarnię, a przez nią na ogród. Stalowa krata w kominku i przybory
do palenia (oczko w głowie starej Sarah) zawsze były wyczyszczone do
połysku, tak że prawie można było się w nich przejrzeć. Na piętrze
był pokój dziecinny, niski i długi, z widokiem na ogród, nad piętrem
poddasze, zamieszkane przez Mary i Kate, a jeszcze parę stopni wyżej
były trzy najlepsze sypialnie i mała, duszna klitka, należąca do
Sarah.
Celia osobiście uważała, że trzy najlepsze sypialnie są
najwspanialszymi pomieszczeniami w całym domu. Stały w nich trzy
okazałe garnitury mebli jeden z cętkowanego, popielatego drewna,
dwa inne z mahoniu. Sypialnia babuni znajdowała się nad pokojem
stołowym. Była wyposażona w szerokie łoże z baldachimem, wielką,
zajmującą całą ścianę mahoniową szafę, piękną umywalnię i równie
piękną toaletkę oraz w przepaścisty kufer z szufladami. Każda
szuflada w sypialni babuni była wypełniona przeróżnymi paczuszkami,
pozawijanymi i poukładanymi w należytym porządku. Czasami szuflady
nic dały się zasunąć i babunia przeżywała ciężkie chwile; w sypialni
babuni wszystko musiało być szczelnie pozamykane. Na wewnętrznej
stronic drzwi do sypialni, oprócz zwykłego zamka był solidny rygiel i
dwie mosiężne zaszczepki. Zamknąwszy się bezpiecznie, babunia szła do
łóżka, obok którego, w zasięgu jej ręki, leżał zawsze policyjny
gwizdek oraz specjalna kołatka. Za ich pomocą babunia mogła podnieść
natychmiastowy alarm, gdyby jacyś niecni włamywacze chcieli zakraść
siÄ™ nocÄ… do jej fortecy.
Na szafie w szklanej szkatułce leżał okazały wieniec z białych
woskowych kwiatów, kwietny hołd złożony pośmiertnie pierwszemu
mężowi. Na ścianie po prawej stronie wisiał w ramkach program
nabożeństwa żałobnego za drugiego męża. Na ścianie po lewej stronie
znajdowała się wielka fotografia okazałego marmurowego grobowca,
wzniesionego trzeciemu mężowi.
Babunia spała pod pierzyną i przy zamkniętych oknach. Nocne
powietrze, mówiła, bywa wielce szkodliwe. Babunia w gruncie rzeczy
traktowała jako pewien element ryzyka powietrze wszelkiego rodzaju.
Poza najgorętszymi dniami lata rzadko wychodziła do ogrodu, a jej
dalsze wypady sprowadzały się do zakupów w Army and Navy Stores
dorożką do stacji kolejowej, pociągiem do Victoria Station i kolejną
dorożką do domu handlowego. Przy takich okazjach była dobrze okutana
w swoje mantylki , a poza tym przed przeziębieniem chroniło ją boa z
piór, wielokrotnie ciasno owinięte wokół szyi.
Babunia nikomu nie składała wizyt. To inni przychodzili do niej.
Kiedy przybywali goście, na stole pojawiały się ciasta i słodkie
herbatniczki, i różnego rodzaju likiery babcinej roboty. Babunia
najpierw pytała panów, na co mają ochotę. Musicie skosztować mojej
wiśniówki, przecież wiem, że gustują w niej wszyscy dżentelmeni .
Potem częstowała damy: Doprawdy, tylko kropelkę, na rozgrzewkę .
Albo, jeśli rzecz działa się po południu: Przekonacie się, moje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]