[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrozumiała, że nikt nie zamierza zawracać sobie nim głowy. Jej uszu dobiegł odgłos
otwieranej automatycznie bramy i samochód ruszył.
Skręcili w jakąś drogę i wóz przyspieszył. Michelle zaczęła odczuwać w rękach i nogach
zmęczenie, ale nie miała wyjścia, musiała wytrzymać. Gdyby przy tej prędkości upadła,
skończyłoby się to w najlepszym razie pęknięciem czaszki. Po chwili zobaczyła koła
mijajÄ…cego ich auta.
Po niedługiej jezdzie samochód zjechał z drogi w żwirową alejkę. %7łwir wkrótce zmienił się w
asfalt i wóz się zatrzymał. Otworzyły się drzwi i wkrótce Michelle ujrzała dwie oddalające się
pary nóg. Kiedy ucichł odgłos kroków, bezszelestnie osunęła się na ziemię i wytoczyła spod
samochodu po przeciwnej stronie.
Rozejrzała się wokół. Było ciemno, obraz był zamglony, ale okolica wydała jej się znajoma.
Michelle usłyszała, że wracają, więc osłonięta przez samochód pobiegła w kierunku
niewielkiego budynku, który chwilę wcześniej zauważyła. Zniknęła za rogiem, zatrzymała się
i postanowiła wyjrzeć. Wychyliła głowę i dech zaparło jej w piersiach. Już wiedziała, gdzie
jest.
ROZDZIAA 82
Sean dotarł do Porto Bello. Wczołgał się po spróchniałych schodach do środka i nie zdążył
nawet zareagować, kiedy zarwała się pod nim podłoga. Poczuł, jak wpada w jakąś czeluść.
Uderzył o coś ostrego nogą i niechcący krzyknął z bólu. Zamarł z przerażenia, kiedy jego
krzyk rozniósł się w powietrzu.
Czy to dzwięk syreny? A to tupot nóg? Czy teraz słyszał szczekanie tropiących psów? Nie, to
tylko wytwór jego wyobrazni. Przeklinając królewskiego gubernatora, który zamiast cegieł
użył do budowy werandy drewna, usiłował wydostać się z ruin. Spojrzał na swoje nogi i
zobaczył, że z głębokiego rozcięcia na łydce sączy się krew.
Utykając, wszedł do domu i ruszył do piwnicy. Potknął się o jakiś kamień, przewrócił i z
całych sił uderzył w ścianę, krusząc przy tym kilka cegieł. Podniósł się na kolana, rozcierając
potłuczone ręce. Na wysokości oczu ziała dziura, którą przed chwilą wybił w ścianie. Zapalił
latarkę i poświecił w otwór. Okazało się, że za grubą ścianą coś się znajduje.
- O, cholera!
Chwycił kawałek ułamanej deski, wsunął ją w otwór, próbując go poszerzyć. Wreszcie
zaprawa murarska puściła. Nie bacząc na to, że ostre brzegi cegieł kaleczą mu rękę, wyjął
leżący tam przedmiot.
Złota moneta. Sięgnął jeszcze raz i wyjął niewielki twardy kamień. Oczyścił go i obejrzał w
świetle latarki. Kamień okazał się szmaragdem. Potem zobaczył jeszcze coś, co wyglądało na
sztabkę czystego złota i jeszcze kilka złotych monet. Oto znalazł skarb Dunmore'a, i nie było
to tylko złoto. Sądząc po uszkodzeniach na ścianie, Monk Turing też to znalazł.
O tym właśnie powiedział Heinrich Fuchs Monkowi w podzięce za pomoc w powrocie do
Niemiec. Sean zrozumiał, że było tu ukryte coś więcej niż bajońska suma. South Freeman nie
miał racji. Dunmore był wystarczająco sprytny, by ukryć skarb w taki sposób, że przez tyle lat
nikt nie umiał go znalezć. Udało się to dopiero niemieckim jeńcom, którzy zaczęli kopać
sobie drogę do wolności.
Sean spojrzał na swoje ręce i oto wyjaśniła się kolejna zagadka. Kolejna, która miała związek
z Monkiem Turingiem. Uśmiechnął się triumfalnie. Nagle usłyszał jakiś dzwięk.
Tupot nóg. Ktoś biegł w stronę domu. Tym razem to nie był wytwór jego wyobrazni.
Złapał kilka cegieł i zasłonił nimi otwór w ścianie, złotą monetę i szmaragd wrzucił do
plecaka, odsunął pokrywę tunelu, wskoczył do środka i zamknął za sobą wejście. Potem
zaczÄ…Å‚ biec, utykajÄ…c na jednÄ… nogÄ™.
Kiedy dotarł do końca tunelu, zrozumiał, że znalazł się w pułapce. Podniósł wzrok i spojrzał
na wyjście, które znajdowało się trzy stopy nad jego głową. Nawet gdyby miał obie nogi
zupełnie sprawne, nie doskoczyłby tak wysoko. Według pierwotnych planów miał podsadzić
Michelle, która odsunęłaby pokrywę.
Ale zaraz... Jeżeli Heinrich Fuchs uciekał w pojedynkę, to jak się stąd wydostał? Przyklęknął
przy leżącej nieopodal przysypanej ziemią desce. Szarpnął mocno, okazało się, że deska jest
tylko częścią większej konstrukcji. Spróbował jeszcze raz i zdołał spod warstwy ziemi
wydobyć... drabinę. Musiała tu leżeć od czasu ucieczki Fuchsa.
Podniósł drabinę i oparł ją o brzeg wyjścia z tunelu. Heinrich Fuchs, podobnie jak Monk
Turing, był bardzo skrupulatny. Drabina pasowała idealnie do drewnianego występu u góry.
Zarzucił plecak na ramię, chwycił drabinę i szybko wspiął się w górę. Odsunął pokrywę na
bok, wyszedł na zewnątrz i wyciągnął drabinę. Zastanowił się. Jeśli Michelle nie wydostała
się z Camp Peary, może potrzebować tej drabiny. Nagle jego myśli przerwał słyszalny z
daleka odgłos. W tunelu byli jacyś ludzie. Michelle nie będzie mogła tędy uciekać. Rzucił
drabinę między drzewa.
Sean zamknął wejście, odwrócił się i zaczął odliczać kroki do polany. Za wszystkich stron
dobiegały go niepokojące odgłosy. Ciemne niebo przecinały światła reflektorów. Padł na
ziemię i zanurzył dłoń w plecaku.
Chwilę pózniej ktoś o mało na niego nie nadepnął. Sean zauważył pistolet MP 5 i
pomalowaną na czarno twarz. Nim mężczyzna zdążył go spostrzec, Sean strzelił. Przeciwnik
upadł na ziemię. Sean schował paralizator do torby i obszukał mężczyznę. Znalazł pistolet,
kajdanki, pałkę i coś, co mogło mu się teraz przydać dwa granaty. Schował to wszystko do
plecaka i trzymając w ręce jeden z granatów, wszedł między drzewa.
Kierował się na prawo, do miejsca, gdzie zostawił swój podwodny skuter. Niestety, właśnie
stamtąd dobiegały odgłosy pościgu. Sean od-
bezpieczył granat, wyjął zawleczkę i rzucił daleko na lewo od siebie. Padł na ziemię,
zatykając sobie uszy. Pięć sekund pózniej potężna eksplozja wstrząsnęła całym Camp Peary.
Sean usłyszał krzyki i tupot nóg, ale nie ruszał się z miejsca. Czekał. Dziesięć sekund,
dwadzieścia, minutę. Zerwał się z ziemi i pobiegł.
Dwie minuty pózniej przeszedł przez dziurę w płocie i odnalazł swój skuter. Drugi, należący
do Michelle, zostawił na miejscu, na wypadek gdyby była zmuszona z niego skorzystać.
Sean usłyszał zbliżającą się z południa łódz. Nie miał zamiaru czekać, żeby sprawdzić, kto nią
płynął. Włożył między wargi ustnik aparatu tlenowego i wskoczył do wody. Zanurkował
głęboko, unikając spotkania ze śrubą łodzi, włączył napęd skutera i zaczął płynąć w poprzek
rzeki. Znalazł się na drugim brzegu w odległości dwustu jardów od hangaru dla łodzi.
Przeprawa przez rzekę była wyczerpująca, ale Sean nie miał czasu na odpoczynek. Wbiegł
pomiędzy drzewa, znalazł torbę, którą tu wcześniej ukryli, zdjął piankowy kostium i włożył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]