[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akurat Gavinowi.
- Poczekamy do decyzji zarzÄ…du - mruknÄ…Å‚ Gavin. - Cokolwiek siÄ™ zdarzy, jakoÅ› to
przeżyję. Sami znajdziemy drogę do wyjścia, Lionel. Dziękuję.
W milczeniu wyprowadził Violet z klubu na zewnątrz. Gdy znalezli się pod latar-
nią, zatrzymała go i popatrzyła mu w twarz.
- Krwawisz - zauważyła niepotrzebnie. - Powinniśmy iść do lekarza.
- Drobiazg. - Machnął ręką.
- Tak czy owak, ranę trzeba opatrzyć - upierała się. - Moje mieszkanie jest bliżej
niż twoje. Może wpadniesz na chwilę, to zdezynfekuję ranę i przylepię plaster?
Zamiast odpowiedzieć, przytknął chustkę do twarzy, wziął Violet za rękę i przywo-
łał taksówkę, która stała po przeciwnej stronie ulicy.
Po wejściu do mieszkania Violet zaprowadziła Gavina do łazienki i kazała mu
usiąść na klapie sedesu. Następnie wyjęła z apteczki częściowo opróżnioną tubkę maści
aseptycznej oraz pożółkłe pudełko z plastrami. Jak się okazało, w środku pozostał tylko
jeden różowiutki plasterek z Halo Kicią. Gdy Violet pokazała go Gavinowi, ten za-
chichotał i energicznie pokręcił głową.
- Wystarczy oczyścić ranę. Za plaster dziękuję - mruknął.
- Myślałby kto - prychnęła z irytacją. - Prawdziwy mężczyzna nie wstydziłby się
plastra z Halo Kicią, jeśli dzięki niemu miałby uniknąć infekcji.
- Violet, żaden mężczyzna nie jest dostatecznie męski, żeby nosić plastry z Halo
KiciÄ… - westchnÄ…Å‚.
R
L
T
- Chuck Norris na pewno dałby go sobie przylepić - zaooponowała. - Nawet do
czoła.
- Na pewno nie.
- No dobra - burknęła i ustąpiła. - I tak przestałeś krwawić.
Delikatnie oczyściła ranę i posmarowała ją kremem, a gdy kończyła, nagle poczuła
na biodrach dłonie Gavina.
- Co ty wyprawiasz? - spytała, a jej serce raptownie przyspieszyło.
- Tak jakoś zakręciło mi się w głowie - odparł cicho. - Muszę zaczekać, aż mi
przejdzie.
Wplotła palce w jego włosy, zmierzwione po bójce z Mullinsem.
- To chyba zrozumiałe po tym, co się stało - wyszeptała łagodnie. - Dzisiejszego
wieczoru cały twój świat wywrócił się do góry nogami.
- Nie, nie w tym rzecz - zaprzeczył. - To, co dzisiaj stało się w klubie... Wolę o tym
nie mówić. To nie jest istotne. Ważne jest to, dlaczego zaprosiłem cię na kolację. Chodzi
o nas...
- O nas? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Gavin, przecież nie jesteśmy parą.
Uśmiechnął się lekko.
- Wiem, i dlatego chcę o tym porozmawiać. Powinniśmy być razem, bo do siebie
pasujemy.
- Mówisz poważnie? Przecież...
Nie pozwolił jej dokończyć i zamknął usta pocałunkiem.
- Wybacz mi, że mówiłem tyle przykrych rzeczy o ludziach takich jak my - dodał,
kiedy już się od niej oderwał. - Miałaś prawo uważać, że jestem ograniczony i dwulico-
wy. Trzeba szanować ludzi i okazywać im troskę. Gdy komuś na kimś zależy, świat wy-
gląda inaczej. Pieniądze i pozycja społeczna to nie wszystko.
- Chcesz powiedzieć, że ci na mnie zależy? - zapytała, dobrze wiedząc, jaką usły-
szy odpowiedz.
- Nie, Violet. Chcę powiedzieć, że cię kocham.
Poczuła, jak po jej ciele rozlewa się przyjemne ciepło.
R
L
T
- Ja też cię kocham - wyznała, a on przytulił ją mocno i ponownie pocałował, długo
i mocno.
Violet bez zastanowienia, całkiem spontanicznie wyznała mu swoją miłość. A teraz
sama była zaskoczona tym wyznaniem i przerażona tym uczuciem.
Co ona najlepszego zrobiła?
R
L
T
EPILOG
Ciepłe światło słońca sączyło się przez zasłony, ale Violet nie chciała jeszcze
otwierać oczu. Był niedzielny poranek i tylko w ten dzień tygodnia mogła spać tak długo,
jak tylko chciała. U jej boku leżał Gavin i nawet we śnie tulił się do niej całym ciałem.
Nie mogła uwierzyć, że minęło już osiem miesięcy, odkąd wtargnął na jej spotkanie au-
torskie.
Gdy się poznali, było zimno i wiał paskudny wiatr. Teraz, na początku lipca, dni i
noce stały się tak ciepłe, że sypiali przy otwartych oknach. Dziesięć miesięcy temu
mieszkała w nieciekawej miejskiej klitce, ale dzięki zaliczce za książkę oraz honorarium
autorskiemu, a także pieniądzom ze sprzedaży praw do filmowania Wysokich obcasów,
Violet wreszcie mogła wpłacić pierwszą ratę za przytulny domek w Evanston.
Gavin poruszył się przez sen. Gdy jego wrogowie w świecie biznesu usłyszeli o
starciu z Mullinsem, nagle spojrzeli na niego przychylniejszym okiem.
Można powiedzieć, że z dnia na dzień zyskał na popularności, a w przyszłym mie-
siącu w magazynie Fortune" miał się ukazać obszerny artykuł o tym, jak to sprytny
chłopak z brooklyńskiej stoczni przekuł doświadczenie ulicznika na umiejętność kiero-
wania wartą miliardy dolarów korporacją.
W mediach przetoczyły się także prawdziwe informacje o Violet Tandy, która pod
pseudonimem Raven French napisała świetną powieść. Już mało kto uważał, że Raven
French i Roxanne to ta sama osoba. Violet, podobnie jak Gavin, stała się pożądanym go-
ściem na salonach śmietanki towarzyskiej w Chicago.
Gavin otworzył oczy, westchnął cicho i przetoczył Violet na plecy, żeby spojrzeć
jej w oczy.
- Dzień dobry - powiedział chrapliwym, sennym głosem.
- Najlepszy na świecie.
Uśmiechnął się i lekko musnął wargami jej usta.
- Masz rację - zgodził się z uśmiechem. - Każdy poranek przy tobie jest najlepszy
na świecie.
- Ostatnio masz ich sporo - zauważyła, odwzajemniając jego uśmiech.
R
L
T
- Owszem, i bardzo to sobie chwalÄ™.
Rzeczywiście, od pewnego czasu często zasypiali i budzili się razem, w jej domu
albo w mieszkaniu Gavina.
Oparł się na łokciu.
- Co chciałabyś dzisiaj robić? - spytał, a ona zastanowiła się przez chwilę.
- Nic - odparła. - Prawdę mówiąc, nie chcę nic robić przez okrągły tydzień. Możesz
sobie zafundować tydzień urlopu, żeby poleniuchować razem ze mną?
- Niestety, nie. - Pokręcił głową. - W tym tygodniu musimy odebrać przesyłkę z
Włoch. To będzie duża kolekcja dzieł sztuki i muszę być przy tym obecny. Ale jak to
możliwe, że chcesz zrobić sobie wolne w tym tygodniu, skoro we wtorek ukazuje się
twoja książka?
- Właśnie dlatego chcę się gdzieś zaszyć - wyjaśniła. - Mam zwyczaj ukrywać się
przez okrągły tydzień, kiedy wychodzą moje książki.
- Jak to może być zwyczaj, skoro wydajesz dopiero drugą książkę?
- Otóż to. Każdy zwyczaj ma swój pierwszy i drugi raz. Nie było mnie dla nikogo
przez pierwszy tydzień sprzedaży Wysokich obcasów, bo byłam oszołomiona nową sytu-
acją i powodzeniem książki. Dam głowę, że jej sukces miał związek z moim zniknię-
ciem, więc zamierzam do końca życia ukrywać się przez pierwszy tydzień od premiery
moich kolejnych nowych powieści. - Zastanowiła się przez moment. - Postanowiłam też
nosić czerwone skarpetki w pierwszym dniu sprzedaży, bo nosiłam je wtedy, gdy Wyso-
kie obcasy trafiły do księgarń.
Uśmiechnął się szeroko.
- To już wszystko?
- Niech pomyślę.
Po chwili wyliczyła wszystko to, co robiła w pierwszym tygodniu po premierze
Wysokich obcasów: obcięła włosy w Misha's Salon w Wicker Park, kupiła ekologiczne
mango w sklepie Earth Star Foods, poszła do muzeum i wypożyczyła ładny komplet w
Talk of the Town.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]