[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Trzeba przyznać, że niektóre z jej sióstr dawały jej czasem niezle w kość. Siostra Faustyna
przebaczała nie dlatego, że zapominała, ale zapominała dlatego, że przebaczała. Tak czy owak, w
"moralności dostojnych" poruszała się nader swobodnie, choć zapewne nie wszystkie zasady tej
moralności uznawała za własne.
*
To, co napisałem o resentymencie, nie wyczerpuje - oczywiście - zagadnienia. Wydaje mi się, że
pojęcie resentymentu jest istotnym kluczem do "religii schorowanej wyobrazni", o której pisałem na
innym miejscu. Czasy długoletniego zniewolenia wycisnęły głęboki ślad na polskiej religijności.
Pozostawiły po sobie nieznane bliżej kompleksy i resentymenty. To stwarza szczególne problemy.
Chodzi dziś nie tyle o obronę tej czy innej "prawdy wiary", lecz o wprost o odsłonięcie autentyzmu
wiary. Wciąż, przyglądając się "mapie" polskiej wiary, towarzyszy nam wrażenie, że obracamy się w
oparach jakichś podróbek i doświadczeń zastępczych.
W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o autentyzm niezbędna jest analiza takich świadectw jak
"Dzienniczek" siostry Faustyny. Częściowo zrobiła to Ludmiła Grygiel w cennej pracy o
Błogosławionej. Pracę nad autentyzmem stara się rozwijać powstający w Krakowie-Aagiewnikach
ośrodek jej kultu. Myślę, że takich jak "Dzienniczek" świadectw religijności znalazłoby się u nas
więcej. Byłoby bardzo zle, gdyby przeszły niezauważone, a cała dyskusja o polskiej wierze
zaczynała i kończyła dreptaniem wśród politycznych opłotków.
Ks. Józef Tischner
WOLNOZ W PRAWDZIE
Widzę dzieło Jerzego Turowicza jako owocowanie trzech kluczowych wyborów, podejmowanych
w sytuacjach pełnych niepewności i napięć. Wybory te oznaczały zamknięcie czasu wahań, ale nie
koniec czasu poszukiwań. Były wyrazem doświadczenia jakiejś prawdy - prawdy, która wyzwala, i
wolności, która potwierdza. Tak było i tak pozostanie: Jerzy Turowicz - wolność w prawdzie.
Wybór pierwszy zapadł tuż po wojnie. Wiązał się z powstaniem "Tygodnika Powszechnego". Dużo
o tym pisano i dużo pisać trzeba. Z punktu widzenia polskiej religijności wybór ten oznaczał
związanie wiary z kulturą. Otwarcie religii na kulturę - to niby było zawsze, a jednak nie zawsze.
Zawsze było aktualne pytanie, czy kultura ma być częścią religii, czy religia częścią kultury. Myślę,
że w polskiej religijności przeważała tendencja, iż kultura - owszem, tak, ale jako część religii,
niejako w jej ramach. Wybór "Tygodnika" poszedł dalej: gdziekolwiek żyje kultura, tam żyje
również religia. Ów wybór miaÅ‚ wiele nastÄ™pstw. Najpierw przyczyniÅ‚ siÄ™ do pewnego
"odpolitycznienia" postaw religijnych, które po wojnie były szczególnie wyrazne. Po wtóre, otwarł
łamy katolickiego pisma dla ludzi polskiej kultury, często niezależnie od deklarowanej konfesji.
Niemal wszyscy "wielcy" polskiej kultury, literatury, sztuki, nauki przechodzili przez Å‚amy tego
pisma. Gdy po wielu latach Jan Paweł II, goszcząc w UNESCO, mówił, że jest "synem narodu", który
zachował swą tożsamość dzięki kulturze, to Turowicz i jego dzieło już wówczas mogli służyć jako
ilustracja tej prawdy.
Wybór drugi łączył się z Soborem. Idea reformy Kościoła nie spadła z nieba. Kiełkowała również w
polskim Kościele. Można by długo wymieniać jej zwiastunów. W "Tygodniku" trafiła na szczególnie
podatny grunt. Wydawałoby się, że sprawa jest oczywista. Czy można być przeciw Soborowi? Wiemy
jednak, że oczywista nie była. Najpierw należało zrozumieć Sobór. Co właściwie się stało? Większość
z nas, młodych wówczas duchownych, miała o tym zaledwie blade pojęcie. Następnie trzeba było
aplikować Sobór. Chodziliśmy jak we mgle. Jedynie liturgiści mieli jakie takie pole do popisu. Jerzy
Turowicz wiedział, czym jest Sobór. On stał się jego życiowym wyzwaniem. Wybór Soboru był
najważniejszym wyborem, który określił sens Turowiczowej wiary i wolności.
I wreszcie wybór trzeci, wokół którego wciąż istnieje wiele nieporozumień. Miał on rzekomo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]