[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieciêcy wróci³ do jego ³ona z orszakiem niewinnych chêci, ³agodnych rozkoszy - zda³o mu
siê, ¿e modli siê szczerze, niewinnie, jak niegdyS...
I ocuci³ siê z uniesienia z twarz¹ rozkosznymi ³zami zlan¹.
- Niech twój sen bêdzie ci przewodnikiem, a ³zy twoje chrztem! - odezwa³ siê g³os.
Sêdziwoj rzucaj¹c ³zawym okiem na flaszkê kryszta³ow¹, pami¹tkê po Kosmopolicie, pe³n¹
eliksiru, nala³ go w puchar i spe³ni³ ochoczo toast nowego ¿ycia.
Ca³y Swiat cudownej sztuki nagle Otworzy³ siê dla niego. Zdoby³ szukan¹ harmoniê; granice
Swiata widomego tak dla niego niknê³y jak zawady mySli.
A z wszystkich krañców ziemi zabrzmia³y razem g³osy mêdrców, rozproszonych, a jednak
zwi¹zanych i po³¹czonych wielkimi prawami.
- Witaj nowy bracie! Jako Feniks odrodzony z popio³Ã³w twojego ¿ycia.
127
IX Zakoñczenie
 ... Takiego celu,
Bogu wiadomo, nie mia³em wtedy.
Szekspir, Kr. Henryk, cz. II, ks. I
NAZAJUTRZ RANO ZAJECHA£A Krawarz czereda pacho³ków i dworzan, których Rogosz
do swej pomocy przywiód³, aby zabraæ si³¹ Sêdziwoja, przetrz¹sn¹æ jego mieszkanie i zaspo-
koiæ tym sposobem zemstê i chciwoSæ. Na progu pracowni zasta³ jeszcze klêcz¹cego Jana tak,
jak go wczoraj pozostawi³. Os³upia³y s³uga, nie mog¹c siê modliæ, pogr¹¿ony w bezw³adnej
rozpaczy, z otwartymi oczami noc ca³¹ przepêdzi³.
Pracownia by³a zamkniêta; kilka razy dawano znak, stukano, wo³ano przez wysokie okienko,
lecz nikt siê nie odzywa³. Wreszcie po d³ugim dobijaniu siê zniecierpliwiony Rogosz ciê¿kie
drzwi wywaliæ rozkaza³.
Lecz w pracowni nie by³o nikogo. Jan nie chcia³ w³asnym oczom wierzyæ, ¿egna³ siê i ogl¹-
da³. Zdziwienie jego by³o nies³ychane, poniewa¿ ca³¹ noc nie oddalaj¹c siê na chwilê przeby³
przy drzwiach pracowni, z której drugiego wyjScia nie by³o.
Na stole le¿a³a karta z napisem i kilkanaScie sztab z³ota, znacznie przenosz¹cych iloSæ d³u-
gów alchemika. Reszta, zbywaj¹ca od ich zaspokojenia, i ca³a w³oSæ Krawarz zapisane by³y
w³asn¹ rêk¹ Sêdziwoja Janowi Bodowskiemu na w³asnoSæ.
Rogosz uwa¿a³ ca³y ten wypadek za jakiS wybieg wykonany razem w zmowie ze s³u¿¹cym
i gdyby nie to, ¿e d³ugi Sêdziwoja by³y zaspokojone, chêtnie by jego s³u¿¹cego przymusza³
do wyznania prawdy.
Jan ¿y³ jeszcze lat kilka. Najmilszym a prawie jedynym zatrudnieniem jego by³o opowiada-
nie ¿ycia swego pana. W tym celu wielu alchemików podró¿uj¹cych umySlnie odwiedza³o
cichy Krawarz.
Z podobnego opowiadania Jana spisano ¿ywot Sêdziwoja, który póxniej w Niemczech by³
drukowany.
O ostatnim tylko wypadku wierny s³uga niechêtnie mówi³, a zmuszony inny mu nadawa³ kie-
runek.
Rogosz, tego¿ samego jeszcze roku za przeniewierzenie siê odpêdzony od dworu pana kra-
kowskiego, z nêdzy umar³ na ulicy.
128
Epilog
W KILKADZIESI¥T LAT PÓ NIEJ, kiedy ju¿ prawie zapomniano o bytnoSci Sêdziwoja na
Swiecie, zjawi³ siê w Europie tajemniczy cz³owiek zowi¹cy siê Philaleta. *
Niektórzy dot¹d uwa¿aj¹ go za adeptê z szeregu tych, którzy od czasu do czasu zjawiali siê,
jakby na to tylko, aby wiarê w tajemn¹ naukê utrzymaæ.
Mówi³ dobrze wszystkimi jêzykami jakimi go zagadniêto, rozdawa³ znakomite sumy ubogim
i odbywa³ czêsto, niezbite niczym, oczewiste przemiany zwyczajnych metali na z³oto, czê-
Sciej jednak jeszcze rozdawa³ proszek uszlachetniaj¹cy metale.
Zwykle jexdzi³ sam jeden, skromny w ubiorze i ¿yciu, zjawia³ siê niespodzianie i niespodzia-
nie nikn¹³, jakby odbywa³ wêdrówkê Sród Swiata, do którego ju¿ nie nale¿a³.
Jakkolwiek g³oSne by³o jego imiê i setne o nim kr¹¿y³y powieSci, najusilniejsze starania mo¿-
nych nawet osób nic pewnego udzieliæ nie mog³y o jego rodzie i pochodzeniu.
Z tych przyczyn uwa¿ano Philaletê za niew¹tpliwego cz³onka bractwa ró¿owego krzy¿a,
o którego istnieniu wtedy wielu ju¿ bardzo w¹tpi³o.
Starzy ludzie, którzy widzieli i s³yszeli w swej m³odoSci Sêdziwoja, szczególniej w Pradze
czeskiej, zreszt¹ ci wszyscy, którzy portrety naszego alchemika ogl¹dali, zarêczali powszech-
nie, i¿ Philaleta uderzaj¹ce mia³ mieæ podobieñstwo z Sêdziwojem, nie tylko z twarzy, lecz
z g³osu, ruchów swoich, chodu, tak dalece, i¿ przysi¹c by mo¿na, ¿e jednym i tym samym
byli cz³owiekiem.
KONIEC
____________________________
* W pierwszej po³owie XVII wieku przebiega³ Europê w rozmaitych kierunkach adepta, zowi¹cy siê Ireneus Philaleta (przy-
jaciel prawdy), o którym najdziwniejsze kr¹¿y³y wieSci. Tajemniczy ów cz³owiek zjawia³ siê i nikn¹³ niepostrze¿ony, wszê-
dzie zostawuj¹c po sobie najmocniejsze przekonanie zwolenników alchemii, i¿ rzeczywiScie posiada³ tajemnicê robienia
kamienia mêdrców. (Przyp. aut.)
129 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl