[ Pobierz całość w formacie PDF ]

luznym szyku. Przyjaciele odszukiwali się wzajemnie, żeby poczuć się razniej w otaczającym
mroku i atmosferze lęku. Porta podał mi granat obronny.
- Nie mam na niego miejsca, wez go.
Bez słowa wsadziłem go do kieszeni.
Ekwipunek grzechotał i dzwonił. Byle co wywoływało zdenerwowanie. Deszcz bębnił
w stalowe hełmy i spływał strużkami po szyi. Przeszliśmy przez zagajnik, a pózniej
stratowaliśmy pole słoneczników.
Malutki przez cały czas z kimś się kłócił i zaczynał być bardzo głośny. Wkrótce
mieliśmy wejść do walki.
Von Barring zatrzymał się i przepuścił kompanię. Porucznik Harder został sam na
czele. Na skórzanym pasku kołysał mu się pistolet maszynowy.
Kiedy Malutki przechodził obok von Barringa, usłyszeliśmy jak kapitan mówi w
mundurowej były odznakami wyróżniającymi formacje górskie Wehrmachtu.
łagodny, ale zdecydowany sposób.
- Widziałem twoje papiery i słyszałem o tobie. Ostrzegam. Nie będę tolerował żadnych
zaczepek. Znalazłeś się w porządnej kompanii. Wszyscy są tu dobrze traktowani. Ale nie
zapominaj, że są sposoby na takich głupków jak ty i nie zawaham się z nich skorzystać. Von Barring
powrócił na swoje miejsce na czele, za porucznikiem Harderem. Na
głowie miał czapkę oficerską zamiast hełmu. Na jego prawym ramieniu wisiał pistolet
maszynowy. Przechodząc na czoło, klepnął Portę w prawe ramię.
- Cześć ruda małpo!
- Cześć oficerku - odparł Porta poufałym tonem. Odwrócił się do mnie i do Starego
głośno oświadczając - Von Barring jest jednym z nielicznych oficerów, który nie jest
kompletną świnią.
- Zamknij się Porta - dotarł z ciemności głos von Barringa - bo dostaniesz dodatkową
porcjÄ™ musztry po powrocie.
- Z przykrością muszę zameldować, że kapral Porta ma płaskostopie. Lekarz zwolnił
go od dodatkowej musztry.
Z miejsca, gdzie znikał von Barring, dobiegł stłumiony śmiech.
Ostrzał artyleryjski był umiarkowanie silny. Z obu skrzydeł kierowano na nas
rozproszony i bezładny ogień. Tu i ówdzie szczekały karabiny maszynowe. Aatwo było
odróżnić, które z nich są rosyjskie, a które nasze. Rosyjskie mówiły da-da-da. Nasze MG-34
brzmiały w przybliżeniu jak tik-tik, zaś nowe, szybkostrzelne MG-42 odpowiadały
pojedynczym, długim i złowrogim warknięciem.
Pociski smugowe wzlatywały i opadały na ziemię w oślepiającym, białym błysku.
Stege zaczął śmiać się histerycznie.
- Czytałem kiedyś książkę o żołnierzu: był to żołnierz, który nie bał się niczego.
Wielki i dzielny. Zmierć była jego przyjaciółką i pomocnicą. Był pewny siebie, jak wszyscy
dzielni żołnierze! Ten głupi autor, który to napisał powinien zobaczyć jak maszerujemy po
stepach trzęsąc się ze strachu.
- Zamknij się Stege - powiedział Stary.
Szedł lekko zgarbiony i palił swoją staroświecką fajkę. Granaty wsunął sobie za
cholewy butów, a ręce wcisnął głęboko w kieszenie płaszcza.
Niedaleko przed nami spadł z wyciem pocisk i z hukiem eksplodował.
- 150-ka - powiedział Stary i jeszcze bardziej ukrył głowę w ramionach. Część nowych ludzi z
uzupełnień wskoczyła do okopów. Porta zaczął się z nich
naśmiewać.
- Turyści! Stęsknili się za zapachem rosyjskiej gleby!
- Chodzi ci o mnie? - Warknął Malutki. On także padł na ziemię.
- Masz jeszcze wszystko na miejscu? - Spytał Pluto.
Malutki przepchnął się do przodu i złapał Pluta. Porta wysunął przed siebie karabin
snajperski i wyprowadził potężny cios kolbą w twarz Malutkiego.
- Spadaj tłusta świnio! - Syknął złowieszczo.
Malutki, częściowo ogłuszony, zakręcił się wokół własnej osi, wyszedł z szeregu i
padł na kolana krwawiąc obficie z nosa.
Stary po cichu odłączył się od kolumny i kierując broń w klęczącego wielkoluda
powiedział spokojnie.
- Wstawaj i wracaj do szeregu, albo cię zabiję. Zastrzelę cię, jeśli nie będziesz na
swoim miejscu za dziesięć sekund!
Malutki wstał, otrząsnął się i coś odburknął, ale dobrze odmierzone dzgnięcie pistoletu
Starego uciszyło go.
- Rozproszyć się - usłyszeliśmy w ciemności rozkaz von Barringa.
Ziiii! Bum! - Eksplodował kolejny pocisk 150 mm. Da-da-da jąkał się ciężki karabin
maszynowy. Porta uśmiechnął się pod nosem.
- Znowu w domu. Dzień dobry nocniki - pozdrowił kilku grenadierów pancernych
przycupniętych pod drzewem. - Kapral Józef Porta, dyplomowany morderca, melduje
uprzejmie swój powrót do frontowej rzezni.
- Uważajcie, gdy będziecie podchodzić do tamtych ruin z przodu - powiedział
automatycznie jeden z grenadierów. - Iwan może was nakryć ogniem. Kiedy będziecie szli
okopem, dojdziecie do miejsca, gdzie leży trup Ruskiego. Musicie tam przeczołgać się. Iwan
wstrzelał się w to miejsce swoimi maszynkami. Wczoraj straciliśmy tam dziewięciu ludzi.
- Dzięki za pocieszenie - powiedział spokojnie Porta.
Pluto i Legionista spojrzeli na sobie.
- Czujesz ciała? - Zapytał Legionista. - Jak w Maroku, dawno temu, tam smród był
silniejszy.
- Ho, ho - zarechotał Pluto - tylko poczekaj, aż jakiś partyzant wybuchnie, to
zobaczysz własne flaki. Będziesz się ślinił za słodkimi wonnościami Maroka!
- Kilku Iwanów mnie nie zastraszy. Dostałem krzyż z czterema palmami za walki w
Górach Riff i w Indochinach - powiedział Kalb.
- Ha - szydził Porta - nawet jakbyś dostał krzyż z całą dżunglą palm, to będziesz srał w
gacie ze strachu, gdy Iwan nabierze sił. Poczekaj aż przyjdzie tu kilku Sybiraków i wytną ci
jabłko Adama, żeby zagrać nim w ping-ponga!
- Zobaczymy, zobaczymy - odparł Legionista. - Allach jest mądry, a ja celnie strzelam
i umiem walczyć nożem.
- Uważaj, bo jedną ręką nie wygrasz wojny - ironicznie dodał Stary.
Kompania ślizgała się i potykała na wąskiej i błotnistej ścieżce, która prowadziła do
ruin zabudowań gospodarczych.
Nieco dalej, w miejscu, gdzie okop rozbiły pociski, kompania rozpierzchła się w
poszukiwaniu ukrycia, jak gwałtownie otwarty wachlarz. Musieliśmy przeczołgiwać się przez
trupa Rosjanina, który spoczywał na małym kopcu i dawał jaką, taką osłonę. Von Barring polecił
szeptem.
- Szybko na drugą stronę. Pojedynczo. Czołgać się i chować się za Rosjaninem. Po
lewej przed nami jest stanowisko ciężkiego karabinu maszynowego. Dostaną was, jeśli coś
zobaczÄ…!
Nasz sprzęt przestał hałasować. Byliśmy jak gotowe do skoku, przyczajone nocą
dzikie zwierzęta.
Porta przykucnął na krawędzi okopu z odbezpieczonym karabinem snajperskim. W [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl