[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w napięciu.
 Myślisz, że mogę na ciebie czekać? To się nie uda, Lacey. Miałbym koszmary nocne, zastanawiając
się, z kim jesteś, martwiąc się, na co się narażasz. Daj nam szansę, kochanie. Zaangażuj się w nasz
związek, a jeśli nam się nie powiedzie, pójdziesz własną drogą...  zaproponował.
 Jesteś pewien, że chcesz romansu z prawdziwego zdarzenia? 
spytała z wysiłkiem.  Ta wyspa jest dość mała. Nie obchodzi cię, co powiedzą twoi sąsiedzi i
goście? To będzie niemal tak, jakbym miała romans w swoim rodzinnym mieście.
 Czy to znaczy, że chcesz wziąć ślub?  rzucił z pozorną beztroską.
Lacey gwałtownie się cofnęła, zbulwersowana.
 Nie! Skądże! Małżeństwo jest ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała!
 Dałaś to do zrozumienia niejeden raz  stwierdził Holt.  No dobrze, akceptuję to. Mogę
wytrzymać plotki na wyspie, ale nie mogę zgodzić się na to, żeby być wykorzystywanym. Pragniesz
mnie tak samo jak ja ciebie, Lacey. Proszę tylko o kompromis, o nic więcej. Obiecaj mi, że dasz nam
TL R
uczciwą szansę. Obiecaj, że nie będziesz spędzać każdej minuty na planowaniu przyszłości, w której
nie ma dla mnie miejsca, a ja...  Urwał
nagle.
 Co ty, Holt? Co masz mi do zaoferowania w zamian za odłożenie moich planów na bliżej
nieokreśloną przyszłość?
 Terazniejszość, która jest lepsza niż przyszłość będzie kiedykolwiek
 odrzekł.
 Mam na to tylko twoje słowo  wzbraniała się Lacey.
Holt potrząsnął głową.
118
 Nie. Przyjdzie czas, kiedy nabierzesz całkowitej pewności, że to, co znalazłaś, jest tym, czego
naprawdę szukałaś.
 Tak było w twoim przypadku?  spytała, tknięta intuicją.
 Chcesz, żebym ci o tym opowiedział?  Uśmiechnął się.
 Próbujesz mnie kusić. Wiesz, że chciałabym usłyszeć do końca twoją historię.
 Cóż, skoro jesteśmy zdani na wspólny rejs...
 Nie tylko jeden!  przerwała mu gwałtownie.
 Nie zamierzam wracać do zajazdu, zanim nie zastanowię się, co mam robić.
 A zatem skoro jesteśmy zdani na kilka wspólnych rejsów  poprawił
się potulnie  dlaczego nie wejdziesz do środka, zamiast stać na tym wietrze, a ja opowiem ci drugą
połowę mego życia.
Lacey przez dłuższą chwilę biła się z myślami. Powtarzała sobie, że musi podjąć samodzielną
decyzję, a nie ulegać wpływowi Holta. Zmieszne byłoby jednak rozmyślne unikanie go na niewielkim
promie.
Poza tym miała ogromną ochotę wysłuchać do końca jego opowieści o TL R
tym, dlaczego postanowił prowadzić rodzinny zajazd na małej wyspie, choć życie oferowało mu
znacznie więcej.
Usiedli naprzeciw siebie na wyściełanych siedzeniach przy dużym oknie i przez chwilę Lacey
słuchała uprzejmie, jak podawał rozmaite fakty z przeszłości wyspy. Ale kiedy ta opowieść zaczęła
przypominać monolog przewodnika biura turystycznego, zniecierpliwiona, przerwała mu.
 Obiecałeś, Holt  mruknęła.
 Wiem  przyznał niechętnie, opierając się o poduszki.  Na czym to ja skończyłem?
119
 Na tym, że prowadziłeś ekscytujące życie, podróżowałeś z miejsca na miejsce i nadzorowałeś
otwarcie nowych hoteli. I że to cię bawiło 
przypomniała mu.
 O tak, dobrze sobie żyłem...  skomentował kpiąco.
 A nie?  zdziwiła się.  A może zamierzasz siedzieć tu i wygłaszać wykład na temat wszelkiego
zła, jakie niesie ze sobą życie na wysokich obrotach?
 Były i niezłe momenty  zauważył.
 Nie wÄ…tpiÄ™!
 Wolałbym, żebyś nie wykazywała aż tyle entuzjazmu  zwrócił jej uwagę.  Ludzie tacy jak my
wybierają takie życie, bo czegoś szukają.
Okazuje się jednak, że nie znajdują tam więcej odpowiedzi niż gdziekolwiek indziej. Sposób życia
nie jest celem samym w sobie, Lacey, nie rozumiesz tego? Wybierasz siÄ™ na polowanie, gdy
wyczerpałaś już inne możliwości, ale gdy znajdziesz to, czego szukasz, w domu, to strata czasu...
 Ale w domu nie mam tego, czego bym chciała  przekonywała.
 Nie twierdzę, że masz. Całkowicie się zgadzam, że dałaś swemu TL R
miastu w Iowa szansę.  Zaśmiał się gorzko.
 Ale nie twojej wyspie?  Popatrzyła na niego butnie.
 Ani mnie  dodał.
 Dałam ci szansę zeszłej nocy  odparowała nonszalancko.  Ale mnie wyrzuciłeś, kiedy uznałeś, że
nie spełniam twoich oczekiwań.
 Lacey!  Holt błyskawicznie pochylił się do przodu i, chwycił ją za przegub, mierząc jej twarz
lodowatym spojrzeniem stalowych oczu.  Nie mów tak, do diabła! To ty mnie wykorzystałaś zeszłej
nocy, użyłaś jak narzędzia, nie zapominaj o tym! Mój Boże! W pewnej chwili chciałaś 120
nawet, żebym wyznał, że cię kocham. Mogłabyś to sobie potem zaznaczyć na oparciu łóżka, prawda?
 Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam! 
Lacey przeraziła się jego gwałtowną reakcją.  Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam.
Dawne... dawne nawyki trudno wykorzenić, tak myślę...
 Dawne nawyki, które każą oczekiwać, że mężczyzna powie ci, że cię kocha, zanim cię wezmie do
łóżka, czy tak?  zauważył z lekką ironią.  Nie martw się, szybko pozbędziesz się tego dziwactwa,
gdy wejdziesz na ścieżkę, którą sobie wytyczyłaś i przy której tak się upierasz.
 Odbiegliśmy od tematu  przypomniała mu z irytacją.
 Owszem.  Holt wyprostował się, lodowate spojrzenie złagodniało nieco.  Chyba akurat byłem w
Acapulco, kiedy zawiadomiono mnie, że mój dziadek jest umierający  powiedział lakonicznie. 
Wróciłem, żeby się z nim pożegnać. Kochałem go, mimo że nie byliśmy zgodni co do wyboru mojej
drogi życiowej.
Przerwał na chwilę. Złość Lacey ustąpiła miejsca współczuciu i TL R
sympatii. Poznała po oczach Holta, że wraca myślami do wspomnień z tamtego okresu.
 Wkrótce po moim przyjezdzie do Seattle dziadek zmarł, a kiedy stałem na pogrzebie, czułem
prawie namacalnie, że wszyscy moi krewni uważają, że teraz to już na pewno zostanę w rodzinnym
mieście. 
Potrząsnął głową.  Nikt nic nie powiedział, ale oczekiwali, że postąpię jak należy.
 To znaczy, że przejmiesz zajazd?  domyśliła się Lacey.
 Właśnie  przytaknął.  Dziadek bardzo precyzyjnie określił swoją wolę w stosunku do mnie.
121
Miałem albo prowadzić zajazd, albo go sprzedać. Pojechałem na wyspę, żeby rzucić okiem na to
miejsce i zobaczyć, ile mniej więcej mógłbym za nie dostać.
 Chciałeś sprzedać zajazd?
Holt skinął głową.
 Tak, zamierzałem załatwić sprzedaż zajazdu i wrócić do Acapulco.
Kiedy jednak przybyłem na miejsce, spotkała mnie przykra niespodzianka.
Byłem zaszokowany stanem budynku i posesji. Nie widziałem go od kilkunastu lat i nie mogłem
wprost uwierzyć własnym oczom. Dziadek doprowadził go niemal do ruiny  opowiadał. 
Spacerowałem po ogrodzie, wchodziłem do pomieszczeń, przypominając sobie, jak to wszystko
wyglądało kiedyś. A potem zacząłem się zastanawiać nad zmianami i ulepszeniami, jakie niegdyś
sobie wyobrażałem.
 A zatem połknąłeś haczyk i postanowiłeś zostać?  spytała Lacey. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl