[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lonny wybuchneła śmiechem.
 I on to panu opowiedział?
 Ta jes! A pani zaś nie wierzy, co?
 Nie wierzę.
 Mnie też sie tu cosik nie widzi!
 Niech pan lepiej nie łamie sobie nad tym głowy,
Zrner! Szkoda czasu.
 Ale jedno wim...
 Co mianowicie?
 Ze sumienie ma w porzondku, bo sie śmiał na
całe gardło.
 Pan się dobrze zna na ludziach, panie Zrner.
No, muszę już zabrać się do pracy!
Wozny poczłapał zadowolony.
Zaledwie Lutz zajął swoje miejsce w samochodzie,
doktor Friesen zszedł na dół i kazał zawiezć się do fa-
bryki za miastem, gdzie miał do załatwienia urzędową
sprawę. Trwało to zawsze na tyle długo, że można było
w tym czasie zdążyć napisać list. Lutz wydobył papier,
71
RS
zdjął nakrętkę z wiecznego pióra i używając książki
jako podkładki, napisał:
Wielce Szanowny Panie Majorze!
Najuprzejmiej dziękuję za Pańskie łaskawe pismo.
Pozwalam sobie zawiadomić, ze stawię się u Pana po-
jutrze przed południem o godzinie dziesiątej.
Prosząc o przekazanie ukłonów Pańskiej Małżonce,
pozostaję z wyrazami najgłębszego szacunku i szczere-
go oddania.
Lutz Hennersberg.
Potem zaadresował kopertę i nalepił znaczek, pla-
nując wrzucenie listu do najbliższej skrzynki poczto-
wej.
Na trzeci dzień wyruszył sprzed budynku sądu, do-
kąd odwiózł szefa, wprost do domu majora. Zamknął
starannie auto i wdrapał się po schodach do mieszkania
mąjorostwa. Witając się z majorem i jego żoną, prze-
prosił, że zjawia się w swoim szoferskim uniformie,
ale na przebranie nie było już czasu. Jego tłumaczenie
skwitowano bardzo uprzejmie, ale Lutz odniósł niemiłe
wrażenie, że w potoku uprzejmych słów majorowej czai
się coś nieszczerego. Nie przeciągając zatem rozmowy,
przystąpił niezwłocznie do rzeczy:
 Pan mnie wezwał, panie majorze; jestem do pań-
skiej dyspozycji!
Major ujął go za rękę i z upodobaniem obrzucił spoj-
rzeniem wysmukłą i zgrabną sylwetkę młodego czło-
wieka, stojącego przed nim z wysoko uniesioną głową.
Westchnął ciężko, gdyż nagle stało się dlań całkiem
oczywiste, że młoda dziewczyna może zakochać się
w tym przystojnym mężczyznie.
72
RS
 Drogi panie von Hennersberg, jestem niestety
zmuszony zwrócić się do pana z bardzo szczególnym
żądaniem. Dlatego proszę, aby zechciał mnie pan wy-
słuchać ze zrozumieniem i dobrą wolą, i niech pan
z góry uwierzy mi, że poruszam tę drażliwą kwestię tyl-
ko dlatego, żeby uniknąć nieszczęścia.
Lutz popatrzył na majora ze ściśniętym sercem.
 Zaniepokoił mnie pan, majorze, ale proszę być
przekonanym, że uczynię wszystko co w mojej mocy,
żeby uchronić przed wszelkim złem zarówno pana, jak
i pańską rodzinę.
 I siebie, drogi przyjacielu! Tak, tak, musi pan
również pomyśleć o sobie. A teraz bez dalszych koro-
wodów! Jestem starym żołnierzem, przywykłem zmie-
rzać wprost do celu. Otóż moja żona jest głęboko zmar-
twiona tym, co zdołała zaobserwować, i zaraziła swoim
zmartwieniem również mnie. A zauważyła mianowicie,
że między panem a moją córką kiełkuje coś, co nigdy
nie powinno było powstać. Widziała, w jaki sposób żeg-
nał się pan z moją córką odwożąc ją do domu; oboje wi-
dzieliśmy zaś wasze zakłopotanie wtedy nad jeziorem,
kiedy nadeszliśmy nieoczekiwanie...
 Panie majorze, proszę wybaczyć, że panu prze-
rywam, ale chciałbym zaręczyć słowem honoru, iż tam-
to spotkanie było całkowicie przypadkowe.
 Wierzę panu i nie wątpiłem również w moją cór-
kę, ponieważ ją znam. Niemniej moja żona bardzo się
martwi, gdyż poza wszystkim innym zauważyła, że nie
patrzy pan na Lonny obojętnym okiem. Proszę mi wy-
baczyć, że poruszam takie delikatne sprawy, ale chciał-
bym, aby sytuacja była jasna.
Na czole Lutza pojawił się słaby rumieniec, ale jego
oczy patrzyły spokojnie wprost w oczy starszego pana.
73
RS
 Panie majorze, pańska małżonka zapewne do-
strzegła to, czego nie chciałem wyjawić. Proszę mi wie-
rzyć  zadawałem sobie wiele trudu, żeby nie zdradzić
się ze swymi uczuciami przed pańską córką. Ale nie chcę
i nie mogę w tym momencie zaprzeczać, iż żywię dla niej
głębokie uczucie. Wiem, że należało je przed nią zataić.
Z całą pewnością nie było moim zamiarem dać coś po-
znać po sobie. Jeżeli mimo to łaskawa pani zauważyła,
co odczuwam, proszę usilnie o wybaczenie: widać mimo
dobrych zamiarów nie dość panowałem nad sobą.
W moim obecnym położeniu nie mogę starać się o rękę
tej, z którą gorąco pragnąłbym związać się na
zawsze; zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie za-
pewnić jej dobrobytu. Mogę tylko ręczyć słowem, panie
majorze, że w przyszłości będę jeszcze ostrożniejszy,
gdyż spokój ducha pańskiej córki leży mi bardziej na
sercu niż zdobywanie jej względów wśród utarczek i
niepokojów. Proszę, aby dał pan wiarę moim słowom.
Major odetchnął z ulgą i uścisnął Lutzowi dłoń.
 Ułatwia mi pan powiedzenie tego, co jako tros-
kliwy ojciec powiedzieć muszę. Dziękuję panu! A więc
mówiąc całkiem szczerze: skoro obawy mojej żony
okazały się jednak uzasadnione, chciałbym prosić, choć
przychodzi mi to z trudem, żeby nie odwiedzał nas pan
wtedy, kiedy moja córka jest w domu, a ponadto żeby
pan dał nam słowo, że będzie unikał spotkań z nią, tak
jak to tylko będzie możliwe.
W tym miejscu majorowa wmieszała się do rozmo-
wy, chcąc użyć jeszcze bardziej skutecznej broni.
 Tak, panie von Hennersberg, musi nam pan dać
słowo honoru. Chcemy być z panem całkiem szczerzy,
żeby pan zrozumiał nasze obawy. Mamy nadzieję, że
nasza córka wkrótce odda swą rękę pewnemu starają-
74
RS
cemu się o nią panu, który może zapewnić jej dostatnie
życie i spełnić jej wszelkie życzenia. Ta doskonała par-
tia może jednak nie dojść do skutku, jeśli nasza córka
zwróci swoje zainteresowanie w pana stronę.
 Ależ Hermino  rzucił major z gniewem  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl