[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale czy na pewno o to chodziło?
Spojrzał kątem oka na jej twarz i dostrzegł zaróżowienie. Był to gniew
czy podniecenie, które rozgrzewało mu krew?
Jordan mogła go nienawidzić, ale pod nienawiścią leżało pożądanie,
równie bezwzględne i nieodparte jak jego własne.
Gino nie mógł się doczekać, aż będzie ją miał tylko dla siebie.
Kiedy podano główne danie, z ochotą zabrał się do jedzenia. Zauważył, że
Jordan ledwie skubnęła jedzenie. Ale piła dużo wina.
Dobrze", pomyślał. Na lekkim rauszu była bardziej namiętna. W każdym
razie kiedyÅ›.
- Kiedy? - szepnęła nagle. Nie odwrócił głowy.
- Kiedy co? - mruknął i włożył do ust kęs smakowitej ryby.
- Kiedy to wszystko siÄ™ zacznie? I gdzie?
Zanim odpowiedział, przez chwilę smakował rybę.
- Jak tylko uda nam się stąd wyrwać. Zarezerwowałem apartament w
Regency. Jeden z ich tematycznych apartamentów dla nowożeńców.
Czuł, jak wbija w niego palące spojrzenie.
- Jak mogłeś? - wyszeptała.
- Co?
55
S
R
- Zarezerwować apartament dla nowożeńców. Tak naprawdę to nie zrobił
tego specjalnie.
W Regency odbywała się w ten weekend konferencja i był to jedyny
dostępny apartament. Gino nie rezerwował nic wcześniej, a nie chciał spać w in-
nym hotelu.
Nie wyjaśnił jednak tego. Najwyrazniej to poruszyło w Jordan jakiś nerw.
To dobrze.
- Apartament nazywa się Dom Rozkoszy - powiedział z diabelskim
uśmiechem. - Pomyślałem, że to stosowna nazwa.
Jordan potrząsnęła głową.
- Jesteś podły.
- A ty, jaka jesteś, Jordan? - odparł chłodno. - Niewinna?
- Nie - zgodziła się. - Gdybym była, nie miałabym z tobą nic wspólnego.
Szantaż mu nie wystarczył. Zarezerwował apartament dla nowożeńców.
Musiał przecież wiedzieć, że kiedyś oddałaby wszystko, żeby po ślubie znalezć
się z nim w takim apartamencie. Małżeństwo z nim było jej największym
marzeniem.
Bycie kochanką Gina Bortellego na jedną noc - przypominało koszmar. A
jednak podniecało ją do krańców wytrzymałości.
Ręce Jordan drżały. W żołądku czuła taki ucisk, że nie była w stanie jeść.
W odróżnieniu od Gina. Odłożyła sztućce i znów . zaczęła sączyć wino.
- Nic dziwnego, że jesteś taka chuda - powiedział Gino. - Nic nie jesz.
Jordan zignorowała go i piła dalej. Poczuła jednak zawrót głowy, więc
odstawiła kieliszek, podniosła widelec i zmusiła się, żeby przełknąć kilka
kęsów.
- Tak lepiej - powiedział Gino, a ona obdarzyła go krzywym spojrzeniem.
- Dziwne, że w ogóle jestem w stanie coś przełknąć.
- Naprawdę? Ja kiedy jestem podniecony, zawsze jem więcej.
56
S
R
- Jak możesz cieszyć się na pójście do łóżka z kobietą, która cię
nienawidzi?
- Powinnaś nauczyć się jednej rzeczy, Jordan. %7łeby mężczyzna dobrze
bawił się w łóżku, nie musi ani kochać, ani nawet lubić swojej partnerki.
- Zdajesz sobie sprawę, że to molestowanie?
- Och, daj spokój, Jordan. - Z jego ust wyrwał się cichy śmiech. -
Przypomnę ci o tym, kiedy będziesz błagała o więcej.
Jordan wciągnęła gwałtownie powietrze. Dotknęły ją te aroganckie słowa.
Gino nigdy jej nie kochał. Była dla niego zabawką w łóżku.
Lubił w niej kochankę ze swoich fantazji. Ich romans nie miał nic
wspólnego z miłością, łączył ich tylko seks.
Zeszły piątek nie przyniósł nic nowego. Dzisiejsza noc też nie przyniesie.
Myśli Jordan zamknęły jej serce, ale nie stłumiły pożądania. Wciąż
chciała z nim być, a kiedy zdała sobie z tego sprawę, poczuła odrazę do siebie
samej.
- Nie masz duszy - mruknęła.
- Więc pasujemy do siebie - odparł.
- Dlaczego nie przestaniesz mówić i nie dasz mi zjeść w spokoju?
- ProszÄ™ bardzo.
Każdy kęs stawał jej w gardle, ale lepiej było jeść, niż wdać się w kolejną
rozmowÄ™ z Ginem.
W pewnym momencie Frank wstał, żeby wznieść toast za nowych
klientów. Powitała to z ulgą, ale kiedy wznosił toast za jej ostatni sukces,
pomyślała, że w jej najbliższej przyszłości nie będzie ich miała.
Nie w Stedley&Parkinson.
To, że pozwoliła Ginowi zaszantażować się, oznaczało koniec jej pracy
tutaj - oznaczało zerwanie zaręczyn z Chadem,
Sumienie nie pozwoli jej być tego wieczoru na każde skinienie Gina, a
potem wyjść za Chada. Zasługiwał na kogoś lepszego.
57
S
R
Będzie musiała zadzwonić do niego rano i zerwać zaręczyny, a w
poniedziałek złożyć rezygnację w Stedley&Parkinson.
Nie mogła tu dalej pracować. Lepiej, jeśli zrezygnuje teraz, póki jej
reputacja jest nietknięta. Powie Frankowi, że presja w pracy oraz stres związany
z zerwanymi zaręczynami ją przerastają i musi odejść. W ten sposób zachowa
przynajmniej mocne referencje.
Może zafunduje sobie wakacje gdzieś bardzo daleko.
- Ustaliliście już datę ślubu? - zapytał nagle Gino, ściągając Jordan z
powrotem na ziemiÄ™.
Obdarzyła go zimnym spojrzeniem.
- Chyba powiedziałam ci już, że nie chcę rozmawiać.
- Lepiej rozmawiać, niż siedzieć, milcząc.
- Mam inne zdanie.
- Mam nadzieję, że to nie ślub z powodu tak zwanej wpadki?
- Co takiego? Nie bądz śmieszny.
- Dlaczego śmieszny? Stedley to bardzo dobra partia. Nie byłabyś
pierwszą dziewczyną, która złapała męża na ciążę.
- Zarabiam dobre pieniądze. Nie potrzebuję bogatego męża.
- Pieniędzy nigdy dosyć.
- Czy możemy skończyć tę rozmowę, proszę...
- Dobrze.
Po chwili pojawił się deser - czekoladowy krem udekorowany jagodami i
jasnym sosem.
- Masz zamiar pracować, kiedy zostaniesz panią Stedley?
Jordan znów westchnęła. Miała ochotę powiedzieć Ginowi wprost, żeby
się zamknął, ale wątpiła, żeby przyniosło to jakikolwiek efekt.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]