[ Pobierz całość w formacie PDF ]
boksu.
- Muszę cię częściej zabierać na tor, Dee. - Travis
lekko ścisnął jej ramię. - Za parę miesięcy będziesz praw
dziwą weteranką.
- Obawiam się, że to się nigdy nie stanie, bo każdy start
wydaje mi się pierwszym. Ledwie to znoszę.
- I tak zamierzam cię zabierać ze sobą - zakomuniko
wał. - Przy tobie znów odżywają zapomniane emocje.
Myślę, że od dawna przyjmowałem to wszystko za rzecz
oczywistą.
Zwróciła ku niemu twarz, zażenowana łagodnym to
nem jego głosu i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale
właśnie bomba ruszyła w górę, wzmagając okrzyki pu
bliczności. Konie pomknęły po torze i lśniące, jedwabne
stroje dżokejów zlały się w barwną plamę. Po pierwszym
okrążeniu Majesty wyrwał do przodu, mijał jednego konia
po drugim, aż zbliżył się do prowadzącego. Zupełnie jakby
za naciśnięciem jakiegoś guzika, wstąpiła w niego nie
zwykła moc i jeszcze bardziej wydłużył krok. Stopniowo
zwiększał tempo, aż wreszcie dopadł ostatniej prostej
i zgarnął pożądane Belmont z właściwą sobie siłą i gracją.
Tłum oszalał. Wiwaty i okrzyki zlały się w jeden potęż-
IRLANDZKA WR%7łKA * 131
ny ryk. Adelia poczuta, jak jej stopy odrywają się od ziemi.
To Travis uniósł ją i okręcił się z nią w koło. Przytrzymała
się jego szyi. Wciąż obejmował ją, kiedy Paddy otoczył
oboje ramionami, dając wyraz swojej radości. Okrzyki,
które do niej dobiegały, wydawały jej się pozbawione
sensu. Pózniej tłumaczyła sobie, że to chwilowe szaleń
stwo spowodowało, iż pocałowała Travisa. Kiedy odtwa
rzała w myślach tę scenę, nie była pewna, kto zainicjował
pocałunek, wiedziała jednak, że na niego odpowiedziała.
Kiedy jej stopy dotknęły ziemi i Travis oderwał wargi od
jej ust, w jej głowie wciąż wirowały światła i kolory, ciało
drżało z emocji, rozkołysane falą doznań. Nie mogła się
zdobyć na żaden ruch, wpatrywała się tylko w niego jak
zaczarowana. Przez chwilę było tak samo jak wtedy, kiedy
przyszedł na świat zrebak. Zatłoczone, hałaśliwe trybuny
Belmont Park znikły. Pozostał jedynie intymny świat ich
doznań. Zapomniała o ciekawych spojrzeniach, wiedziała
tylko jedno - opasują ją ramiona Travisa.
- Lepiej stąd chodzmy, chłopcze. - Paddy odchrząk
nął, po czym położył dłoń na ramieniu Travisa.
Adelia poczuła się nagle oszołomiona i zdezorientowa
na, jak ktoś, kogo zbyt szybko wyrwano ze snu.
- Tak. - Travis uśmiechnął się szeroko, po chłopięce
mu. - Pogratulujmy zwycięzcy. Chodz - pociągnął Adelię
za sobą.
- Ja tam nie idę - zaprotestowała, na próżno próbując
się opierać.
- Ależ idziesz - sprzeciwił się, nie zaszczyciwszy jej
132 # IRLANDZKA WR%7łKA
nawet spojrzeniem. - Poprzednim razem zgodziłem się,
byś robiła, jak chcesz, ale nie teraz. Pójdziesz z nami i po
możesz Majesty'emu przyjąć kwiaty, tym razem białe
gozdziki. Jeden jest dla ciebie.
Jej niewyrazne sprzeciwy i wysiłki mające na celu wy
plątanie się z uścisku nie przyniosły żadnego rezultatu i
w końcu znalazła się wraz z innymi na padoku dla zwy
cięzców.
Swoim zwyczajem starała się trzymać na uboczu.
Wciąż była wstrząśnięta intensywnością pragnienia, które
ogarnęło ją, gdy znalazła się w ramionach Travisa; nieod
partego pragnienia należenia do niego bez reszty. Zasady
moralne, jakie wyznawała, miały solidne podstawy. Skła
dały się na nie zarówno przekonania religijne, jak jej włas
ny kodeks postępowania. Wiedziała jednak, że tęsknota za
Travisem, miłość do niego, czynią ją słabą i gdyby posta
nowił wykorzystać swoją przewagę, jej opór znikłby tak
szybko jak śnieg w promieniach słońca.
Musi trzymać się z dala od Travisa, unikać sytuacji,
w których byliby sam na sam, pomna na jego doświadcze
nie i swoją wrażliwość. Podbudowana tą decyzją, zerknęła
na jego wysoką, smukłą postać. Ich spojrzenia się spotkały.
Zadrżała, opuściła powieki i uświadomiła sobie z nagłą
jasnością, że nie uratują jej żadne postanowienia. Było za
pózno.
ROZDZIAA 6
Kiedy wszyscy troje z powrotem znalezli się w hotelu,
Adelia odprowadziła Paddy'ego do jego pokoju, nie mając
ochoty zostawać sama ze swymi myślami. Travis prze
szedł z nimi przez wyłożony dywanem hol i zatrzymał się
w progu, a oni weszli do środka.
- Zarezerwowałem stolik dla naszej trójki. - Błysnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]