[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Minutę pózniej przewróciła kolejną kartę w sta-
rym albumie i podjęła opowieść o ukochanym
mężczyznie.
218 NARZECZONA Z MIASTA
Miranda zeszła na dół dopiero póznym popołu-
dniem. Evan próbował się nie uśmiechać, kiedy
ostrożnym krokiem weszła do salonu, gdzie dysku-
tował właśnie z Hardenem na temat kupna ziemi.
 No, śmiej się!  rzuciła do szwagra.  To
wszystko twoja wina.
Evan nie wytrzymał i nareszcie swobodnie się
roześmiał.
 Nie uwierzę, że masz zamiar złożyć skargę,
sÄ…dzÄ…c po obrzydliwie zadowolonej minie twojego
męża.
Rozpromieniona pokręciła głową. Podeszła pro-
sto do Hardena i usiadła mu na kolanach.
 Ja nie zgłaszam żadnych reklamacji.  Har-
den westchnął głęboko. Przymknął powieki i wtu-
lił policzek w ciemne włosy żony.  Obym tylko
nie przedawkował i nie umarł ze szczęścia.
 To się zdarza  mruknął żartem brat. W jego
oczach jednak czaił się smutek.  No to chyba
pójdę do roboty. Wrócę na kolację. Jeśli zdążę.
 Pozdrów ode mnie Annę!  zawołał za nim
Harden.
 Anna jest nad wiek rozwiniętym dzieciakiem
 stwierdził starszy brat, oglądając się przez ramię.
 Jak na dziewiętnastolatkę jest zbyt wygadana
i bezpośrednia.
 W tym wieku większość moich koleżanek
nosiła już obrączki  wtrąciła Miranda.
Evan miał niepewną minę.
Diana Palmer 219
 Zresztą pewnie jej tam nie będzie  rzekł
od niechcenia.  Sprawę ziemi załatwiam z jej
matkÄ….
 A matka Anny jest ładna?  zainteresowała
siÄ™ Miranda.
 Ona ma pięćdziesiąt lat i jest chuda jak tyka
 odparł.  Nie w moim typie.
 A jak wygląda Anna?  Ciekawość Mirandy
rosła z każdą chwilą.
 Smakowicie  odparł Harden w imieniu swo-
jego małomównego brata.  Niebieskie oczy, wy-
soka, blondynka. Od czterech lat strzela oczami za
Evanem, a ten nawet nie raczy na nią spojrzeć. Ale,
sama rozumiesz, on ma trzydzieści cztery lata. Jest
za stary na dziewiętnastoletnie dziecko.
 Jasne!  zirytował się Evan.  Dorosły facet
nie zadaje się z siusiumajtkami. Przecież znam ją
od dziecka!  Zmarszczył czoło.  Którym ona jest
w dalszym ciÄ…gu.
 No to jedz, przekonaj się.  Harden pokiwał
głową.
 Nie muszÄ™, swoje wiem.
 Baw siÄ™ dobrze.
 Będę rozmawiał o cenach ziemi.  Evan
spiorunował brata wzrokiem.
 Bardzo lubię takie negocjacje  odparł Har-
den, wzruszając ramionami.  A nuż i tobie przy-
padnÄ… do gustu.
 Niedoczekanie. Ja...
220 NARZECZONA Z MIASTA
 Harden, chcesz ciasto czekoladowe na kola-
cję?  spytała Theodora.
Stała w drzwiach uśmiechnięta od ucha do ucha
i machała do nich ręką.
Harden przytulił mocniej żonę i objął matkę
ciepłym spojrzeniem.
 Oczywiście, jeśli to nie kłopot.
 Jaki tam kłopot!
 Mamo!  zawołał, kiedy już odchodziła.
Evan mało się nie przewrócił.
 Tak?  spytała Theodora.
 Z lukrem?
 Właśnie tak planowałam  odrzekła rozrado-
wana.
Evan stał z otwartymi ustami.
 Wielki Boże!  jęknął.
Harden przeniósł na niego wzrok.
 Co się stało?
 Powiedziałeś do niej ,,mamo  ?
 Przecież to moja matka.
 Zawsze odzywałeś się do niej wyłącznie po
imieniu.  Evan z niedowierzaniem kręcił głową.
 I masz dla niej uśmiech, i dbasz, żeby się nie
przemęczyła.  Zerknął na Mirandę.  Czy on
przypadkiem nie jest chory?
Miranda podniosła nieśmiało oczy na męża.
 Nie, nie sÄ…dzÄ™.
 Gdybym był chory, nie miałbym tyle werwy
 oznajmił Harden.
Diana Palmer 221
Z gardła Mirandy wymknęło się potwornie za-
kłopotane chrząknięcie.
Evan w dalszym ciągu nie mógł otrząsnąć się ze
zdumienia.
 To cud  stwierdził.
Uniósł ramiona i ruszył do drzwi, zabierając po
drodze kapelusz. Wyszedł do holu, skąd zawołał
jeszcze:
 Wrócę na kolację.
 Anna znakomicie gotuje  przypomniał mu
Harden.  Może zaproszą cię na kolację.
 Nie zostanę. Powiedziałem ci, cholera jasna,
że jest dla mnie za młoda.
Wymaszerował, demonstracyjnie trzaskając
drzwiami.
Po chwili Harden wziął żonę za rękę i wy-
prowadził na ganek. Usiedli razem na huśtawce.
 Anna go kocha, a on jej na to nie pozwala.
 Dlaczego?
 Zdradzę ci ten sekret którejś ciemnej nocy
 obiecał.  Ale teraz mamy inne rzeczy do
omówienia. Prawda?
 Tak.
Zamierzała nabrać w płuca świeżego powietrza,
ale przerwał jej w połowie pocałunkiem.
Bolesne wspomnienie wypadku, który o mały
włos nie zrujnował życia Mirandy, zblakło z bie-
giem czasu. Z każdą chwilą ona i Harden zbliżali
222 NARZECZONA Z MIASTA
się do siebie, każdy wspólnie spędzony dzień był
lepszy i owocniejszy.
Theodora z wielką radością uczestniczyła w ich
szczęściu, a jej nowe, serdeczne stosunki z Har-
denem nie uległy zmianie, gdy wreszcie prze-
prowadził się z żoną do nowego domu.
Radość Mirandy dopełniła się kilka tygodni
pózniej. Podczas rodzinnego spotkania nagle za-
słabła i zemdlała. Przerażony Harden natychmiast
zawiózł ją do lekarza.
 Nie ma powodu do niepokoju, moi państwo
 zapewnił ich doktor Barnes.  Nic złego się nie
dzieje. To tylko dało o sobie znać coś małego, co
samo się ujawni. Mniej więcej za siedem miesięcy.
Na poczÄ…tku nie zrozumieli, o czym mowa.
A gdy dotarł do nich sens diagnozy lekarza, Miran-
da przysięgłaby, że Harden miał łzy w oczach.
Uściskał ją tak mocno, że mało jej nie udusił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl