[ Pobierz całość w formacie PDF ]
córkę, jak jej się podobało.
To był największy przeżytek w moim życiu odparła Agata uroczyście.
W drodze powrotnej Maciek zlekceważył deszcz. A mówiłam, że ta upiorna kostka na
mokro stanowi konkurencję dla gołoledzi, to nie, nie uwierzył i sam się przekonał. Wybrał
rów, na szczęście od strony szosy płytki, zarył się w błocie i nawet nic nie pogniótł. Agata z
tyłu dostała histerii, Anka usiłowała uspokoić dziecko, bagatelizując sprawę, na zasadzie a
cha cha, jakie to śmieszne, Agata opanowała się, pomyślała chwilę i podjęła decyzję.
Więcej z wami nie jadę oznajmiła stanowczo, wyraznie dając do zrozumienia, że
żarty rodziców wydają się jej głupie i niesmaczne.
Wracając do pasów, stałam sobie na wjezdzie na autostradę w całym sznurze TIR ów, pod
górkę. Ciężarówki przede mną, ciężarówki za mną. W jakimś momencie ta przede mną
drgnęła, cofnęła się może o dwa centymetry, ale mojej wyobrazni wystarczyło to najzupełniej.
Ile czasu może trwać pokonanie jednego metra w dół na tym stromym podjezdzie& ?
Spojrzałam tylko, czy mam gdzie wyskoczyć, miałam kawałek pobocza i natychmiast
pomyślałam o pasach. Gdybym tak była przypięta&
Odpiąć, zawracanie głowy, akurat człowiek pamięta o odpinaniu w wybuchu paniki. I
jeszcze mam się domacać przycisku! Już się rozpędziłam narażać życie, bo jakiś cep
wymyślił, że tak będzie lepiej.
W dodatku w pasach prowadzi się różnie, czasem wygodnie, a czasem nie. Bywa, że
ograniczają swobodę ruchów, bywa, że zgoła odrzynają szyję, bywa, że gniotą i duszą.
Jezdziłam w wygodnych pasach, dlaczego nie, w Kanadzie, nie czuło się ich i nie
przeszkadzały. A teraz mam właśnie niewygodne i nie będę ich zapinać. Mam nadzieję, że
służba ruchu tych słów nie przeczyta.
Upieram się bardzo, że w tej kwestii nie powinien istnieć kategoryczny nakaz, tylko
zalecenie, uzależnione w dodatku od poglądu kierowcy. O własnym życiu człowiek powinien
mieć prawo sam decydować, w ostateczności może mieć nawet przeczucia. Nikt mu nie
zagwarantuje, że właśnie w pasach będzie dobrze a bez pasów zle, i jeśli w pasach zejdzie ze
świata kto wezmie za to na siebie odpowiedzialność& ?
Może w tych krajach wyżej ucywilizowanych jeszcze z parę osób spali się, utopi albo
rozdyzda i wtedy decydenci zastanowią się poważniej&
Jakim cudem mogłam przeoczyć ruskie kłusaki, sama nie potrafię zrozumieć.
Grałam na nie w Kijowie. Obyczaje panowały tam niezwykłe, stawka ograniczona była do
jednego rubla, żeby broń Boże nie zalągł się hazard. Ludzie jak to ludzie, potrafią ominąć
wszelkie przepisy, naparzony gracz gromadził wokół siebie znajomych nie graczy, którzy
stawiali dla niego, i tym sposobem mógł grać nawet za dziesięć rubli. Z wypłatami było
dziwnie, bo wszelkie wyniki podawali z opóznieniem co najmniej o trzy gonitwy. Grając w
trzeciej, jeszcze nie znaliśmy rezultatów pierwszej.
Do kasy pchał się wyłącznie Marek, moją wytrzymałość przekraczało to całkowicie,
myślę, że chętniej wrąbałabym się w środek rozszalałego stada bizonów. A jednak wyszliśmy
z tego interesu wygrani, nie pamiętam już, w której gonitwie, chyba w czwartej, wybrałam
konie z prezentacji, co było o tyle łatwe, że dwa wyróżniały się zdecydowanie. Inna klasa.
Byłam przekonana, że typujemy sobie bitą pierwszą grę, te dwa konie przyszły jak chcąc, po
czym okazało się, że płacą za nie całe czterdzieści trzy ruble. Majątek! Oczu nie miały te
ruskie ludzie czy co& ? Tak już zupełnie przy okazji i na marginesie muszę stwierdzić, że nie
mam pojęcia, co sprzedawano w ruskich sklepach. No, poza tymi spożywczymi, do których
przestałam wchodzić. Ekspozycja na wystawach nie istniała żadna, to w środku zaś było mi
niedostępne, bo już samo pokonanie drzwi wejściowych wymagało bawolej siły. Byt
kształtuje świadomość, zgadza się, fajny musiał być ten byt, skoro tak porządnie utrwalił w
jednostkach ludzkich cechy wilczego stada.
Nie wiem, jak jest teraz, ale znajome osoby zza tej wschodniej granicy z lekkim
zakłopotaniem przyświadczają, że no tak, owszem, panuje u nich tłok, ale już się do niego
przyzwyczaili&
Już zamierzałam odczepić się od nich, ale jeszcze uzupełnię. A czy ja wiem, może
przypadkiem przeczytają i chociaż z jedna sztuka zastanowi się nad tym, co robi.
Otóż nawet i u nas, jeżeli w prawie zupełnie pustym miejscu, z mnóstwem przestrzeni
dookoła, jakiś ktoś leży człowiekowi na plecach albo dzga go łokciem w oko, możemy dać
sobie uciąć głowę, że jest to ruski. Nie robi tego złośliwie ani z niegrzeczności, cóż znowu,
najzwyczajniej w świecie nie zdaje sobie sprawy ze stworzonej sytuacji. Jeżeli zwróci mu się
uwagÄ™, jest szczerze zdziwiony. KiedyÅ› w miejscu publicznym jeden taki z uporem i bez
racjonalnych powodów pchał mi ramię w ucho, miał, można powiedzieć, szeroki gest. Nie
wytrzymałam.
Przepraszam pana, czy ja jestem niewidzialna? spytałam nieco może zgryzliwie.
Odwrócił się, bardzo zaskoczony.
Nie panimaju odparł grzecznie.
Szlag mnie trafił, chwyciłam go za to ramię i odsunęłam na bezpieczną odległość.
Pogodził się z wyrażonym w ten sposób życzeniem, ale wyraznie było widać, że uważa je za
głupkowatą fanaberię.
Dam spokój innym przykładom, chociaż były ich dziesiątki. Zastanawiam się, jak by ich
od tego tłoku teraz odzwyczaić&
Nie tak znów dawno, jakieś dwa lata temu z groszami, wzbogaciłam się tak szaleńczo, że
pierwszy raz w życiu kupiłam sobie pralkę automatyczną. Zełgałam, widzę właśnie, bo
wpadła mi w rękę gwarancja, że było to prawie cztery lata temu, czas leci z nietaktowną
szybkością. Kupiłam ją w sklepie blisko mojego domu i transport napotkał trudności nie do
przezwyciężenia.
Odległość była tak mała, że żadne wzywanie furgonetki meblowej nie wchodziło w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]