[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słyszałyśmy to na dole.
Lady St. Leger popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
 Ależ, kochanie, po co ktoś miałby to robić?
 Może po to, żeby nas przekonać, że są tu zagubione dusze.
Lady St. Leger stłumiła okrzyk.
 Lady Olivio! Jesteś na pewno wyczerpana. To zrozumiałe,
po tym wszystkim, co przeszłyście z Belindą. Ale jak mogłaś
pomyśleć& czy sugerujesz, że&
 Tak, milady. Nie widzę innej możliwości.
 Niedowiarki  przemówił Howard Babington z głębokim
westchnieniem.  Są gotowi zmyślić najbardziej niedorzeczną
historię, żeby tylko nie uwierzyć własnym oczom.
 Tak, ktoś był z nami w tym samym pokoju i płakał 
podsumowała lady St. Leger.  Wszyscy to słyszeliśmy, sama
sprawdziłaś korytarz. Płacz nie mógł dobiegać z pokoju dla dzieci,
to za daleko.
 Wystarczy tylko zdjąć kafelek&  wtrącił się Stephen.
 A czy widzieliście, żeby ktoś to robił?  zapytał niewinnie
Babington.
 Nie, zdążyli uciec. Udawali płacz coraz dalej i dalej i
zaprowadzili nas do opuszczonego skrzydła.
 To prawda, mamo  dodała Belinda.  Szłyśmy za płaczem,
aż się zgubiłyśmy, i wtedy się urwał.
 Ale, kochanie, czy widziałaś kogoś? Jesteś pewna, że to
była żywa osoba?  zapytała córkę rozsądnie lady St. Leger. 
Przecież madame Waleńska była tu z nami w pokoju. Nie mogłaby
tego zrobić.
 Nie było z nami jej córki ani pana Babingtona  zauważyła
Olivia.
 Ale są tu już od dłuższego czasu.
 Niekiedy dusze się złoszczą  rzekł Babington tonem
smutnej, obiektywnej obserwacji.  Kiedy nie mogą się dostać tam,
gdzie pragną, stają się zgorzkniałe. Wtedy straszą ludzi,
sprowadzajÄ… ich na manowce.
 Tak  zgodziła się Waleńska i pokiwała mądrze głową.  To
prawda. Ja to widziałam. Takie smutne.
 Lady Olivio  rzekła Pamela przeciągle.  Choć podziwiam
twoje pragnienie, żeby poprzeć poglądy lorda St. Legera na
madame Waleńską i jej przyjaciół, muszę niestety zwrócić ci
uwagę, że są w tym domu tylko gośćmi. Skąd mieliby wiedzieć o
sztuczce z kafelkami? Ja o tym wcześniej nie słyszałam.
Wiedziałyście o tym? Lady St. Leger? Belindo?
Kiedy obie pokręciły głową, podjęła:
 Widzicie? Skoro nawet my nie wiedziałyśmy, choć
mieszkamy tu długo, jak nasi goście mogliby to odgadnąć?
 To prawda, to niemożliwe  zgodziła się lady St. Leger,
nareszcie zadowolona. Poklepała Olivię po ramieniu i uśmiechnęła
się do niej z sympatią.  Obawiam się, kochanie, że nasłuchałaś się
opowieści mojego syna. Za granicą stał się cyniczny. Sama jednak
widzisz, że madame Waleńska, panna Waleńska i pan Babington
nie mieli z tym nic wspólnego. Niestety muszę się zgodzić z
panem Babingtonem. To była niespokojna dusza.
Westchnęła i zwróciła się do medium.
 Naprawdę musimy się z nimi znowu porozumieć, madame.
Musimy im jakoś pomóc.
 Jak tylko życzysz sobie, milady.  Pulchna dama spuściła
wzrok, zanim wszyscy dostrzegli wyraz tryumfu na jej twarzy. 
Spróbujemy jeszcze.
Nawet lady St. Leger zgodziła się co do tego, że seans
najlepiej będzie przełożyć na następny wieczór, ponieważ Belinda
i Olivia miały już tego dnia dość wrażeń. Olivia była zaskoczona,
że hrabina wdowa w ogóle chciała, żeby brała udział w seansie.
Wystarczył jej jeden rzut oka na Waleńską, żeby się upewnić, że
medium jej wcale mile nie widziało.
Zaczynała się domyślać, że lady St. Leger pragnie
przeciągnąć ją na stronę wierzących i jest pewna, że wystarczy do
tego jeden seans. Przy śniadaniu poklepała Olivię po ręce i
powiedziała, że wkrótce wszystko się wyjaśni.
 Przejrzysz na oczy, kochanie  rzekła z łagodnym
uśmiechem.  A potem będziesz mogła wszystko wyjaśnić mojemu
cynicznemu synowi.
Wiara lady St. Leger w Waleńską pozostawała najwyrazniej
niewzruszona. Kiedy po południu Stephen pokazał jej i Olivii
poluzowaną płytkę i zademonstrował, jak się niesie głos z
bawialni, przez chwilę zdawało się, że straciła absolutne
przekonanie, ale zaraz pokręciła głową.
 Nie, kochany Stephenie. Jak madame Waleńska, jej córka
czy pan Babington mogliby to zrobić? To niedorzeczne. Madame
Waleńska jest moją dobrą przyjaciółką i przez ostatnie miesiące
wiele razy mi pomogła. Podejrzewanie jej o to byłoby
niewdzięczne. Poza tym są tutaj całkiem obcy. Skąd mogliby
wiedzieć o kafelku w pokoju dziecięcym? Przecież nie mogli
zaprowadzić lady Olivii i Belindy do starego skrzydła. Na pewno
siÄ™ ze mnÄ… zgodzisz.
 Mogli je już zbadać, są tu dostatecznie długo  odparł
Stephen.  W końcu nie obserwujemy ich cały czas.
 Kochanie, oczywiście, że nie. Co za dziwaczny pomysł! 
Pokręciła smutno głową.  Nastawiłeś się przeciwko światu
pozazmysłowemu. Powinieneś być bardziej otwarty, bardziej
tolerancyjny.
 Matko&
Uśmiechnęła się, poklepała go po ręce i zostawiła ich
samych. Stephen popatrzył za nią bezsilnie.
 Jest w tym sporo racji  przyznała Olivia.  Skąd mogliby
wiedzieć o kominku? Poza tym nie wiem, w jakim celu mieliby to
zrobić? Przecież ja i Belinda co najwyżej spędziłybyśmy tę noc w
niewygodzie, a i to mało prawdopodobne. Wiadomo było, że
będziesz nas szukał.
 Przestraszyli cię  odparł Stephen.  Niektórym by to
wystarczyło, żeby uwierzyć w duchy. Inni natychmiast by się
spakowali i wyjechali. Nie mogli wiedzieć, że będziesz jeszcze
bardziej zdeterminowana ujawnić ich szarlatanerię.
Olivia ucieszyła się, słysząc podziw w jego głosie. Nie
przestała się jednak zastanawiać.
 Chociaż mogli zbadać cały dom, wydaje się mało
prawdopodobne, żeby sprawdzali wszystkie kafelki, bo a nuż
któryś da się zdjąć.
 To może powiedział im duch Rodericka?  Stephen był
rozdrażniony. Westchnął ciężko.  Nie mam pojęcia, jak to odkryli.
Może tak samo jak my usłyszeli ciche głosy i sprawdzili, skąd
dochodzÄ…?
Olivia pokiwała z wolna głową.
 Nie zdziwiłabym się, gdyby przyjrzeli się bliżej pokojom
nad salonem, z którego najczęściej korzysta twoja matka. Mogliby
zrobić jakąś sztuczkę przez podłogę. Do pokoju dziecięcego nikt
nie wchodzi, więc mieliby spokój i czas.
 Możliwe, nawet prawdopodobne, ale to niestety nie
wystarczy, żeby przekonać matkę.
 Tom przeszedł się dzisiaj po starym skrzydle  dodała
Olivia.  Pootwierał okna, miał też lampę i szukał śladów.
 Znalazł jakieś niezatarte?
 Nie w korytarzach. Ty i Tom przechodziliście tamtędy, a
my z Belindą wiele razy zawracałyśmy. Ale w dwóch miejscach
znalazł pojedyncze ślady, a myśmy się nie rozdzielały, a kilka razy
trzecie ślady obok naszych podwójnych. Ktoś na pewno tam był.
Stephen pokiwał głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl