[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jessop. Ale wielbiciele nie dali jej długo odpocząć.
Następną godzinę przetańczyła z Tobym, Domini-
kiem, Dickiem Hammondem, znowu z Troyem, a
nawet z jego ojcem. Lecz gdy zapowiedziano ostatni
taniec, Ryder podszedł do niej tak zdecydowanym
krokiem, że nawet oczarowany nią Troy ustąpił dys-
kretnie z zawiedzionÄ… minÄ….
- Mam nadzieję, że tym razem dobrze się u
mnie bawiłaś - zagadnął Ryder na wstępie.
- Spędziłam wspaniały wieczór, zwłaszcza że
nikt mi nie dokuczał. Wręcz przeciwnie, twój wujek
mówił o dziadku w samych superlatywach.
- Jak wszyscy, wyjąwszy złośliwe wiedzmy.
Nie zapomnij do mnie jutro zadzwonić, gdy twoi
bliscy wyjadÄ….
Po ostatnim obrocie Anna straciła równowagę.
Oparła się całym ciężarem ciała o Rydera.
- Wybacz, dostałam zawrotów głowy, chyba z
powodu nadmiaru szampana.
- Albo zbyt intensywnego wysiłku. Poproś ojca,
by od razu odwiózł cię do domu. - Wziął ją za rękę i
poprowadził ku wyjściu, lecz po drodze przystanął,
gdy przyszły teść Dominica wszedł na scenę i wy-
głosił mowę dziękczynną na cześć gospodarza przy-
jęcia. Anna nie czekała, aż skończy. Dołączyła do
ojca i brata i wróciła wraz z nimi do gajówki.
133
S
R
Następnego ranka po śniadaniu Anna pożegnała
najbliższych. Ledwie wysuszyła włosy, Ryder za-
dzwonił, że już do niej jedzie, więc zrobiła sobie
herbaty i czekała przy oknie w salonie. Zanim ją
wypiła, Ryder wysiadł z land-rovera w spodniach i
swetrze koloru khaki. Otworzyła drzwi, zanim zdą-
żył zapukać. Nagle ogarnął ją lęk przed spotkaniem
sam na sam. Paplała dość długo o wszystkim i o ni-
czym, póki jej nie przerwał.
- Nie przyszedłem na pogawędkę. Tak dalej
być nie może - oświadczył zdecydowanym tonem,
zaglÄ…dajÄ…c jej w oczy.
- To znaczy jak?
Wszedł do salonu, ale nie usiadł jak zwykle
obok niej na sofie, tylko naprzeciwko. Ku zaskocze-
niu Anny uniósł ręce do góry w geście poddania.
- Do diabła z moją dumą! Za bardzo mi zależy
na utrzymaniu naszego zwiÄ…zku. PrzyjmÄ™ takie wa-
runki, jakie podyktujesz.
Anna poczuła skurcz w okolicy serca. Z naj-
większym trudem zebrała całą odwagę, żeby wydo-
być głos ze ściśniętego gardła:
- Pamiętasz, dlaczego odrzuciłam twoją ofertę?
- Tak, obawiałaś się porzucenia, gdy znajdę
partnerkę, której nie przerażają macierzyńskie obo-
wiÄ…zki.
- Właśnie. - Wzięła głęboki oddech i zmusiła
się do spojrzenia mu w oczy. - Ale czasami los płata
paskudne figle. Ponieważ przeszłam zapalenie płuc
pochodzenia bakteryjnego, podczas rekonwalescent-
134
S
R
cji w gajówce nadal brałam bardzo silny antybiotyk,
który spowodował, że tabletki antykoncepcyjne
przestały działać. - Zamilkła na chwilę, zbierając si-
ły do najważniejszego oświadczenia: - Zdaję sobie
sprawę, że to ostatnia rzecz, jaką chciałbyś usłyszeć,
po tym, co zrobiła ci Edwina, ale jestem w ciąży.
135
S
R
ROZDZIAA DWUNASTY
Anna przeżywała tę scenę w myślach setki razy.
Nie spodziewała się wybuchu radości, ale oczeki-
wała jakiejkolwiek reakcji, tymczasem Ryder sie-
dział bez słowa jak skamieniały, patrząc na nią nie-
ruchomym wzrokiem. W końcu nie wytrzymała na-
pięcia.
- Pewnie zaraz spytasz, czy to twoje dziecko.
- A moje?
- Bez wÄ…tpienia. Od ponad roku, od rozstania z
Seanem nie współżyłam z nikim innym. A teraz
wyjdz, wracam do Londynu. - Nagle złapały ją po-
ranne mdłości. W ostatniej chwili dopadła do zlewu
w spiżarce.
Gdy wypłukała usta, Ryder stał w drzwiach
kuchni.
- Nigdzie nie pojedziesz w takim stanie, póki
nie ustalimy, co dalej robić.
- Nie myśl sobie, że po nieudanym polowaniu
na młodszego brata wnuczka gajowego próbuje teraz
złowić dziedzica rodzinnej fortuny. Nie aspiruję tak
wysoko.
- Urodzisz to dziecko?
- Nie twój interes!
136
S
R
- Jeśli jest moje, to również i mój.
- Skoro wątpisz, nie pozostało nic więcej do
powiedzenia. %7Å‚egnam.
Lecz Ryder nie zrobił ani kroku w kierunku
drzwi. W milczeniu przetrawiał usłyszane rewelacje.
Zbyt dobrze znał rodzinę Anny, by podawać w wąt-
pliwość jej prawdomówność, ale w pierwszej chwili
poczuł się ponownie schwytany w pułapkę. Gdy
nieco ochłonął, pożałował niefortunnego pytania.
Wyglądało na to, że zraził ją do siebie na zawsze, w
dodatku teraz, gdy nosiła w łonie jego przyszłego
spadkobiercę. Omal sam nie dostał nudności na myśl
o reakcji doktora Mortona i Toma
- Czemu mnie wcześniej nie zawiadomiłaś? -
wykrztusił przez ściśnięte gardło.
- Chciałam ci to powiedzieć osobiście, nie
przez telefon. Zresztą przez długi czas nawet przez
myśl mi nie przeszło, że jestem w ciąży. Brałam
przecież tabletki. Składałam zaburzenia cyklu na
karb choroby, leków, a pózniej przemęczenia pracą.
- Ale teraz koniec z harówką od rana do nocy.
Złożysz wymówienie i wyjdziesz za mnie. Nie po-
zwolę, żebyś narażała moje dziecko.
- Aha, teraz to twoje?! Wyobraz sobie, że moje
również. Nie zamierzam go krzywdzić.
- Byłaś u lekarza?
- Tak, prywatnie. Nie zarejestrowałam się w
żadnej poradni, póki nie będę wiedziała, co dalej.
- Doskonale wiedziałaś od momentu, kiedy po-
stanowiłaś mnie poinformować, Anno.
137
S
R
- Jasne, Wyndhamowie zawsze przestrzegajÄ…
zasad przyzwoitości, jak twój stryjeczny dziadek
wobec Violet. Ale nie wymagam od ciebie, żebyś
zrobił ze mnie uczciwą kobietę. - Wykrzywiła wargi
w lekceważącym grymasie. - Nie odmawiam ci praw
do dziecka, ale sama je utrzymam.
- Moje dziecko zostanie wychowane we dwo-
rze, niezależnie od tego, czy uznasz go za swój dom
- odparł Ryder zdecydowanym tonem i natychmiast
pożałował tych słów. Za pózno pojął, że żadna ko-
bieta nie przyjęłaby oświadczyn w tak przykrej for-
mie.
Nawet go nie zdziwiło, że Anna zareagowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]