[ Pobierz całość w formacie PDF ]
informacyjnego pasma środowiska tylko nieznaczny jego procent jest odbierany w
sposób świadomy, przez zmysły. Reszta nie przedstawia jednak dla żywego ustroju
pustki informacyjnej, czyli nie jest martwym informacyjnym wycinkiem środowiska.
Tak może jest w programowaniu inżynierów, ale nie przyrody.
Tutaj właśnie przebiega poprzez zoologię hominizacyjna kreska, oddzielająca
zwierzęcy odbiór informacji od ludzkiego. Ten ostatni nie jest wyłącznie odbiorem
świadomym via receptory zmysłowe i układ nerwowy, lecz i możliwością wydobycia
informacji z siebie, rzucenia jej na indywidualne kołowroty osobowości i osiągnięciem
przekonania, że właśnie coś takiego jest nie tylko możliwe, ale rzeczywiście nastąpiło.
Człowiek jest generatorem własnej informacji, a dzięki niej potrafi drążyć otaczający
świat w znacznie szerszym zakresie niż pozwala mu na to recepcja zmysłowa i
jednocześnie może drążyć własną naturę. Stwierdzenie, że tak właśnie jest, stanowi
odkrycie siebie.
Niewykluczone, że zwierzęta odbierają instynktownie znacznie szerszy zakres
informacji, niż im na to receptory zmysłowe pozwalają. Jest to zapewne faza
wyniesiona jeszcze z wczesnego okresu tropizmów wyretuszowanych częściowo przez
odbiór zmysłowy. Ta faza przechowała się jako echo dalekiej przeszłości w
instynktach modyfikowanych w nieznacznym stopniu przez receptorowe poznanie.
Człowiek natomiast wydrapał z siebie resztki tropizmów i szybko kończy uwalnianie
się od ostatnich instynktów na rzecz rozumowania i logicznych pomyłek.
Organizm nie jest białkowym przyrządem sfabrykowanym przez przyrodę do odbioru
informacji, jest żywym ustrojem, którego siatka dyfrakcyjna wewnętrznej energetyki
wyławia każdą zmianę parametrów środowiska nie tyle dla własnej wiadomości, ile
raczej dla własnego zasilania. Organizm jest układem zasilanym informacyjnie z racji
swej konstrukcji, nie posiada bowiem innego zasilania poza metabolizmem i
procesami bioelektronicznymi. Ocena życia w kategoriach inżynieryjnych jest
podstawową pomyłką niebiologicznego traktowania. Dojście do tego stwierdzenia to
już akt ludzki i najlepszy dowód, że człowiek jest nie tylko konsumentem
informacyjnych bitów, choć to on wymyślił teorię informacji, podobnie jak i biologię.
Oczywiście odcisnął na nich piętno świadczące o pewnym stanie poznania życia i o
stanie jego potrzeb. Teoria informacji powstała na użytek telekomunikacji i jest
odbiciem aktualnych potrzeb przekazu wiadomości w technice. Przykład wzięto z
życia, rozumiejąc je po ludzku, to znaczy z zapotrzebowaniem na wiadomości, czyli
informację. Tymczasem życie odbiera nie tylko wiadomości przekazane w sensie
teorii informacji, a więc nie tylko bity, lecz również energię fali nośnej.
Układ żywy pozostaje "głuchoniemy" na wołanie środowiska tak długo, dopóki nie
stworzy własnego systemu informacyjnego. Zrodowisku bowiem "przemawia" również
do świata mineralnego, do kwantowego układu atomowego czy drobinowego.
Skokiem życia było wytworzenie własnej siatki informacyjnej, czegoś w rodzaju
informacyjnego systemu, dużo wcześniej zanim się w ogóle poczęło zanosić na
wyodrębnienie układu nerwowego. %7łycie kształtowało się właśnie w informacyjnej
siatce, jak to zostało nazwane wcześniej - w dyfrakcyjnej siatce fal elektronowej,
fotonowej i fononowej. Masa biologiczna układa się dopiero w polu działania tych sił.
Falowa siatka dyfrakcyjna stanowiła dostatecznie gęsty układ kanałów
informacyjnych, które w miarę ewolucji życia stawały się coraz sprawniej
wykorzystane; do przekazu istotnych informacji. Sieć kanałów informacyjnych była
koniecznością. Bez bioelektroniki, a więc bez pojęcia półprzewodzącej masy
organicznej, brakowało czegoś biologii molekularnej do pełnego zrozumienia
precyzyjnej informatyki żywego ustroju, od kwantowych podstaw poczynając, a na
integracji całego organizmu kończąc. Układy nerwowy i hormonalny są końcowym
anatomicznym i fizjologicznym akcentem rozwojowym życia. Operowanie tylko tymi
ewolucyjnymi "końcówkami" dla zrozumienia informacji żywego ustroju jest dużym
niedopatrzeniem, wynikającym z makroskopowych odniesień.
Najpierw musi być "co" nadawać, potem "na czym", a więc musiały powstać kanały
informacyjne, wreszcie nastąpił tak charakterystyczny, dla życia wzrost masy
informacyjnej łączący się z możliwością ewolucji przekazującego układu. W pewnym
momencie musiało nastąpić uświadomienie sytuacji, a więc coś w rodzaju refleksji.
Ale to "w pewnym, momencie" łączy się już z istnieniem czasu. Otóż i druga
niewiadoma, właściwie trzecia, gdyż trudno nazywać: życie wiadomą. Tak jak
informacyjne kanały, istniejące z racji kwantowych warunków półprzewodzącej masy
organicznej, nie stanowią jeszcze układów nerwowego ani hormonalnego, tak
filogenetyczny czas rozwoju życia na naszej planecie nie jest czymś określonym dla
pojedynczego układu. Czas osobniczy, czyli ontogenetyczny, musiał zaistnieć
nadobnie jak doznanie fali elektromagnetycznej odbieranej jako światło, fali
akustycznej rozróżnianej jako dzwięk, czy chemicznej zawiesiny "wąchanej" albo
"smakowej". Fizjologia odbioru informacji zewnętrznej nie narodziła się jednak z
niczego w przeszłości rozwojowej i konstrukcyjno-funkcjonalnej życia. Czas, który
sprawia tyle kłopotu filozofom, tak "wyrósł" z czasu filogenetycznego, jak układ
nerwowy i receptorowy - z molekularnej masy lub jak hormony - z chemicznej treści
życia. Narodziny czasu na tle ogólnej informacji płynącej z receptorów zmysłowych
były pierwszym i podstawowym, krokiem w kierunku człowieka. Stanowiły one zakręt,
który biosfera wzięła już zdecydowanie i na którym znajduje się nadal, zwiększając
liczbę przeżywanych zdarzeń w jednostce czasu; byłoby to coś w rodzaju
wspomnianego już relatywistycznego wydłużenia sekundy i zapełniania jej
narastajÄ…cÄ… masÄ… informacyjnÄ….
Momentem zwrotnym na drodze wyzwalania się człowieka z zoologii było odkrycie
czasu przyszłego. Wybieg myśli naprzód jest ograniczony tylko jednym - prędkością
światła, za nim dopiero bezwładna masa biologiczna nadąża w czasie słonecznym.
Czas przyszły wyrwał człowieka z grawitacyjnych przeznaczeń masy organizmu. Od
tej pory będzie coraz częściej sięgał w sfery przewyższające, jak mu się wydaje, jego
naturę. Tam znajdzie prawa kojarzenia, refleksję, rozwijaną ustawicznie świadomość,
siebie jako podmiot zdarzeń i bliżej nie poznany świat fenomenów, które czekają
dopiero na odkrycie w ciÄ…gu jego dalszej hominizacji, bynajmniej jeszcze nie
ukończonej. Tak sięga w regiony działań energetycznych swego jestestwa, które,
konfrontowane z inercyjną masą bio1ogiczną, wydaje mu się niezwykłe - psychiczne,
bezmasowe, abstrakcyjne i lotne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]