[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czy możemy porozmawiać w mojej sypialni? - poprosił, kiedy wreszcie
wyszedł stamtąd.
Poszła więc za nim do jego pokoju. Podszedł do łóżka, a ona usiadła obok.
- Czy chcesz teraz powiedzieć mi, co się stało?
- Bobby i ja już się nie przyjaźnimy. - Wzruszył ramionami. Bobby
Carmichael był jego najlepszym kumplem.
- Dlaczego nie? Milczał.
- Czy masz jakiś powód?
- Powiedział coś, co mi się nie podobało. - Wziął swoją rękawicę
baseballową i bawił się wiązadłami.
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie.
Nigdy w życiu nikt nie wzbudził w niej takiej litości, jak ten mały
chłopiec, który teraz siedział przy niej. Zastanawiała się, jak pomóc
Rileyowi zrzucić ciężar z serca. Coś dręczyło go od kilku dni, bo ostatnio
bywał wyjątkowo spokojny. Przecież gdy dowiedział się, że będzie miał
nowego braciszka lub siostrzyczkę, milczał jak zaklęty, co było do niego
zupełnie niepodobne. Roześmiał się tylko krótkim histerycznym śmiechem, a
potem zmarkotniał. Być może miało to jakiś związek z bójką.
- Myślałam, że Bobby jest twoim przyjacielem.
- Już nie. - Odrzucił rękawicę, ale był wyraźnie zakłopotany.
- Dlaczego nie?
- Bo jest tępakiem.
Abby dostrzegła urazę za tym oskarżeniem. Położyła rękawicę na półkę
obok łóżka..
- Chyba w to tak naprawdę nie wierzysz?
Głośne pociągnięcie nosem świadczyło o walce wewnętrznej, jaką toczył.
Przez chwilę Abby przypuszczała, że Riley będzie nadal ukrywać swój ból.
Potem nagle tamą została przerwana i łza stoczyła mu się po policzku.
- Powiedział, że ty nie jesteś moją prawdziwą mamą.
- Wierzchem dłoni otarł ze złością policzek. - Powiedział, że jesteś tylko
mamą na niby.
Pojawiła się druga łza. Abby otarła ją pieszczotliwie.
- Mniejsza o to, co myśli Bobby. Ważne, co ty myślisz.
- Zmusiła go, żeby patrzył jej prosto w oczy.
- Moja prawdziwa mama mnie nie chce.
To twierdzenie trudno było odeprzeć. Gdybyż istniało magiczne lekarstwo
na ból serca, na odrzucenie, na opuszczenie.!. Dorosłym nie wolno swoimi
czynami ranić dzieci. Niestety, rzeczywistość jest inna. Wiedziała, że Riley
pyta o sprawy, na które sama nie umiała znaleźć odpowiedzi. Jego cierpienia
nie można było złagodzić ani wyleczyć. Na nic się zda" gniew, ani
wymowne wyjaśnienia. Jedyne, co mogła zrobić, to pozwolić mu mówić o
swojej otwartej ranie i wytłumaczyć, że ma prawo czuć się wściekły i
dotknięty.
- Mama nie urodziłaby ciebie, gdyby tego nie chciała.
- Starannie dobrała słowa.
- A dlaczego nigdy nie zadzwoniła ani nie przyszła nas zobaczyć? -
Odsunął się i zacisnął pięści.
Ile razy ona sama się zastanawiała, dlaczego jej wszyscy zastępczy rodzice
tak łatwo o niej zapominali. Przysięgła sobie, że Paige nigdy nie dozna
takiego uczucia opuszczenia. To samo powinna przyrzec Rileyowi. Nawet
jeśli nie była pewna, co przyniesie przyszłość, wiedziała, że nigdy nie opuści
tego chłopca. Miała ochotę wziąć go w ramiona i przytulić, ale wydawało
się, że nie jest jeszcze na to przygotowany.
- Nie wiem, dlaczego twoja mama odeszła: Może kiedyś będziesz mógł ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]