[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Masz na myśli...
- Raka i twoją pierś.
- Wszystko już jest w porządku.
- Właśnie tak mi powiedział.
- No a co z Kelly? - przypomniała jej Paula.
- Aha, Kelly... Spotkali się podczas jakiegoś reportażu, Kel
ly robiła coś o szpitalach. Wydaje mi się, że to był klasyczny
przypadek przeciwieństw, które się przyciągają. Byli ludzmi
z zupełnie innych światów. Bardzo szybko się pobrali i równie
szybko Max się zorientował, że się pomylił. Wstydzi się tego
i dlatego nie lubi mówić o swoim małżeństwie.
- Rozumiem...
- Chodzi o to, że Stephanie stawiała mnóstwo warunków.
A to że muszą się przeprowadzić do Minnesoty, a to że nie będą
mieli dzieci... Z Kelly wszystko miało być łatwe i Max uznał
to za miłość. Pomylił się; wiele osób się tak myli.
- Okazało się, że wcale nie było tak łatwo?
- Przeciwieństwa może się przyciągają, ale żyć się z nimi
nie da. On pracował od rana, ona szła do pracy na cały wieczór.
Ona cały czas chodziła wypacykowana, a on lubi kobiety takie
jak ty, naturalne.
- To miło.
- Mówię poważnie. Kelly doprowadzała go do szału, kiedy
ubierała się godzinami przed każdym wyjściem.
124 JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE
- To jeszcze nie są prawdziwe przeszkody.
- Tak, było coś jeszcze. Kelly nie chciała mieć dzieci.
Paula spojrzała na nią zdziwiona.
- Max był zaskoczony, bo przed ślubem mówiła zupełnie
inaczej. Po ślubie natomiast oświadczyła, że o dzieciach pomy
śli dopiero grubo po trzydziestce. Ona ma teraz dwadzieścia
dziewięć lat, Max jest o jedenaście lat starszy. Kelly mówiła, że
najpierw musi dojść do czegoś w zawodzie, a dopiero potem
pomyśli o dzieciach. Max nie chciał czekać do pięćdziesiątki,
bo wie, że wtedy jego szanse maleją, a nie był pewien, czy Kelly
nie zechce zwlekać jeszcze dłużej.
- To... jemu tak bardzo zależy na dzieciach? - Głos Pauli
wyraznie zadrżał.
Dzieci. O tym nie pomyślała. Uważała, że ma dość proble
mów z samą sobą, by się jeszcze zastanawiać nad stosunkiem
Maxa do posiadania dzieci.
- Tak, bardzo.
Janey starannie szorowała blachę, nie podnosząc na Paulę
oczu i nie widząc wyrazu jej twarzy.
- Max uwielbia dzieci. To chyba dobre u pediatry? - Zerk
nęła na nią i zaraz znowu spuściła oczy. - Prawda?
- Oczywiście - gorliwie przytaknęła Paula.
Ona też lubiła dzieci i bardzo chciała je mieć, tylko że w cią
gu ostatnich pięciu lat miała dość powodów, by się pożegnać
z tym pragnieniem i wycofać je w rejony marzeń. Wystarczyło
jej, że znowu żyje normalnym życiem po strasznych dniach
spędzonych w cieniu śmierci.
Dzięki zdobyczom medycyny mogła normalnie żyć, ale za
zdobycze medycyny trzeba płacić. Za chemioterapię zwykle
płaci się bezpłodnością. W jakiś czas po naświetlaniach miesią
czka pojawiła się znowu, ale nie była taka jak przedtem. Zja
wiała się nieregularnie, trwała krótko i była mniej obfita. Paula
miała trzydzieści sześć lat; kobieta w tym wieku nawet w nor
malnej sytuacji zwykle jest już mniej płodna.
JESZCZE ZAZWIECI SAOCCE 125
Tyle już mu postawiłam warunków, tak łatwo mnie zaakcep
tował, a teraz mam mu jeszcze powiedzieć, że nie mogę mieć
dzieci...
Poczuła, jak ogarnia ją poczucie winy i żalu, i przerażenie,
że zaraz się rozpłacze. Nie mogła tego zrobić, musiała natych
miast nad sobą zapanować i dotrzymać towarzystwa tym cu
downym ludziom, wśród których się znalazła. Całej tej wspa
niałej rodzinie, którą jeszcze przed chwilą uważała za swoją
przyszłą rodzinę.
- Jesteście gotowe? Mogę już podać swoje arcydzieło?
John wszedł do nich prosto z tarasu. O czym on mówi? Jakie
arcydzieło? Paula z trudem zbierała myśli, rozpierzchłe pod
wpływem gromu z jasnego nieba, jaki spadł na nią w czasie
rozmowy z Janey. Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się,
że John ma na myśli swoje ciasto.
- Pyszne - oznajmiła w chwilę potem, udając, że rozkoszuje
się smakiem, którego prawie nie czuła.
Max na szczęście stał nad brzegiem basenu, odwrócony do
nich tyłem, i nie mógł widzieć wyrazu jej twarzy. Lepiej, żeby
w tej chwili patrzył na Janey, rozświetloną i szczęśliwą po roz
mowie, której rezultatu zupełnie nie zrozumiała.
Siostra Maxa była po prostu szczęśliwa, że uzyskała od Pauli
twierdzącą odpowiedz na swe pierwsze pytanie. Paula kocha
Maxa. Wynik badania uznała za pozytywny i to jej wystarczyło.
Paula w innych warunkach uśmiechnęłaby się do siebie
w duchu, wzruszona jej naiwnością. Przeprowadziła w życiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]