[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wygodne i ładnie urządzone starymi, drewnianymi meblami; płó-
cienne zasłony łagodziły nieco prostotę kawalerskiego wyposaże-
nia. Składało się z sypialni, w której stało duże łóżko, gabinetu do
pracy przechodzącego w salonik, łazienki i małej białej kuchni,
gdzie przyrządzali właśnie omlet.
Isabelle przygotowała zioła, starając się nie patrzeć w stronę
sypialni; Jacques położył na stole bagietkę, którą kupili w drodze
do domu, i sery na drewnianej tacce, otworzył butelkę białego wina
iprzyrządził sałatę sosem winegret. Na deser było ciasto z jabłkami
i świeżo parzona kawa.
Jacques zapalił świece i zasiedli do uczty, po której miało nastą-
pić to, co nastąpiło. Nigdy dotąd tego nie robiła. To znaczy, owszem,
69
RS
robiła to już kiedyś w Kanadzie, ale to było zupełnie co innego.
Wtedy, jeszcze na studiach, kiedy była z Brianem, uważała, że tak
to właśnie powinno wyglądać. Brian był miły i rozstali się w przy-
jazni, ona jednak była bardzo,zawiedziona, Nie tym, eo zrobiła,
tylko tym, że nie zdołała wykrzesać z siebie uczucia.
Tym razem... Tym razem wszystko,było inaczej. Znalazła się
w intymnej sytuacji z mężczyzną, którego prawie nie znała, lecz
z którym łączyła ją bliskość. Tajemne porozumienie zmysłów. To
sprawiło, że wszystko, co robili, wydało jej się nagle normalne
i naturalne. To było szaleństwo, fantastyczne szaleństwo, które mi-
mo iż trwało długo, wydało jej się stanowczo za krótkie. Kiedy
wreszcie mogli mówić, usłyszała głos Jacques'a:
- Zostaniesz na noc?
- Tak - szepnęła.
Marzyła wszak o tym, żeby spędzić z nim całą noc, od wieczora
do świtu. Chwile, które nastąpiły potem, były pasmem zmysłowych
doznań, których nigdy dotąd nie doświadczyła. Potem nie mogła
sobie przypomnieć żadnych szczegółów. Wszystko rozpłynęło się
w jakiejś niezwykłej zmysłowości.
Jacques nie zapalił światła w sypialni, ale blask lampy palącej
się w salonie docierał do łóżka, obejmując ich złocistą smugą. Cień
Jacques' a na ścianie wydawał się ogromny. Pieścił ją tak, jakby sam
instynkt podpowiedział mu, jak wywołać w niej rozkosz. Onarobiła
to samo, podporządkowując się głosowi, którego dotąd nie słyszała.
Potem szybko zasnęli, mocno do siebie przytuleni;
Kiedy się obudziła, szarawe światło sączące się przez zasłony
powiedziało jej, że jest świt. Poczuła, że Jacques'a przy niej nie ma.
Myśl, że obudziła się w łóżku prawie zupełnie nieznanego mężczy-
zny sprawiła, że natychmiast oprzytomniała.
Wtedy w drzwiach sypialni stanął Jacques i myśl, że jest obcy,
natychmiast zniknęła. Mężczyzna, który stał w drzwiach, ogolony,
wykąpany, pachnący świeżością, całkowicie ubrany i gotów do
wyjścia
70
RS
nie był nieznajomym. Nigdy nie był obcy, nawet wtedy, kiedy
zobaczyła go po raz pierwszy. Uśmiechał się do niej, był szczęśliwy
i niczego nie żałował. Ona też niczego nie żałowała; odwzajemniła
jego uśmiech i przeciągnęła się leniwie.
- Nie rób i nie mów nic, bo znowu znajdę się przy tobie w łóżku
- powiedział - a muszę za godzinę być w szpitalu.
- Która jest teraz?
- Jeszcze nie ma szóstej. Jeśli zaraz wstaniesz, zdążę podwiezć
cię do domu. Nie mamy czasu na śniadanie.
Wstała więc. Szybko się ubrała i zeszła z nim do samochodu.
Wszystko nagle stało się tak zwyczajne i prozaiczne, że pożałowała
uniesień z poprzedniego dnia.
Podjechali pod dom pani Oudot i zerknęli w okna jej mieszkania.
Zamknięte okiennice świadczyły o tym, że gospodyni jeszcze śpi. Isa-
belle ucieszyła się, a jednocześnie poczuła dojmujący ból na myśl
o nieszczęsnym przyrzeczeniu. Spała z Jacques'em, kochała się z nim,
nie powiedziawszy mu, kim naprawdę jest. Najlepszy dowód, że wszy-
stko stało się zbyt szybko.
- Claire wstaje pózniej - odezwał się Jacques.
 Tak, owszem.
- Nasz sekret nie wyda się tak od razu - powiedział z uśmie-
chem. - Do zobaczenia, Isabelle. Widzimy się niedługo.
- Tak, za godzinÄ™ w szpitalu.
Pomyślała, że nie wie, czy potrafi zachowywać się normalnie
w jego obecności.
- Nie myślałem o takim spotkaniu.
-Nie....
- Myślałem o...
Urwał i pocałował ją w usta. Pocałunek był lekki, ale pozostawił
jej po sobie wrażenie palącej pieczęci. Palącej jak wyrzuty sumie-
nia, które ją ogarnęły.
 Nasz sekret", powiedział,  nasz sekret"... A co z tamtym se-
71
RS
kretem, sekretem Isabelle i pani Oudót? Który z nich jest ważniej-
szy? Któremu nie wolno się sprzeniewierzyć Musi natychmiast
porozmawiać z Glaire, niech ją zwolni z obietnicy!
Z mieszkania gospodyni nie dochodził jednak żaden dzwięk
i Isabelle przypomniała sobie, że Glaire spędziła większą część
nocy w szpitalu i teraz pewnie to odsypia. Poszła do kuehni, wypiła
kawę, nie czując jej smaku, zjadła kromkę czerstwego chleba z ma- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl