[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spokój, wiedząc, co zostawili?
Przez jedną krótką chwilę zastanowiłam się, czy mój Andrew żyje, a jeśli nie, czy
przystanął choć na moment, zanim powietrze wchłonęło go całego.
Pewnego dnia wczesnym wieczorem, po dwutygodniowej nieobecności,
wstąpiłam do sklepu muzycznego, żeby spotkać się z Nelem. Stanęłam jak wryta. Po
wejściu do środka wydało mi się, że słyszę nagranie, chociaż nie słyszałam szumu
odtwarzacza.
Wiesz ty co, Nel? Nie uwierzyłabym...
Dotykał instrumentu. Nogami obejmował kobiece kształty wiolonczeli. Palcami
przyciskał wdzięcznie struny do gryfu. Wywijał smyczkiem na wysokości brzucha.
Nel obserwował swoje ręce. Nie zamknął oczu ani nie patrzył w sufit. Czuł nie tylko
muzykÄ™.
Nel, co ty wyprawiasz?
Krzyknęłam tak głośno, że zadrżały szyby w witrynie. Smyczek opadł. Nel
spojrzał na mnie zdziwiony.
Myślałem, że się podciągnąłem.
Nie sądziłam, że to ty, dopóki cię nie zobaczyłam. Aamiesz zasady.
TrzymajÄ…c instrument?
Dotykając. Niczego nie wolno dotykać. Dotykanie jest sprzeczne z zasadami.
Zasady są po to, żeby je łamać. Nel ścisnął wiolonczelę kolanami. Nie
mogłem dobrze grać, kiedy trzymałem ją na odległość.
Nie mniej od wiolonczeli w rękach zdumiał mnie jego wygląd. Nel siedział
ukryty w dziwnej poświacie, jakiej nigdy nie widziałam pomiędzy.
Nel, co siÄ™ z tobÄ… dzieje?
Struny aż jęczały pod jego naciskiem.
Chyba nie rozumiesz. Zawsze chciałem nauczyć się grać...
Nie o tym mówię.
Pozwól sobie wyjaśnić. Kiedy byłem mały, rodzina nie miała pieniędzy na moje
lekcje. Tata pozwalał mi czasem chodzić do sklepu muzycznego. Właściciel był dla
mnie zawsze bardzo miły. Niczego nie dotykałem i nie zakłócałem spokoju. Ale
pewnego dnia...
Nie rozumiesz.
Wysłuchaj mnie, proszę.
No dobrze.
Musiałam odwrócić wzrok. Nie mogłam wytrzymać widoku Nela.
Kiedy miałem dwanaście lat, właściciel nie wiadomo dlaczego pozwolił mi grać
na niektórych instrumentach. Zniechęcały mnie, bo były albo za trudne, albo za
głośne. Ale wiolonczela okazała się cudowna. Już jako młokos byłem wysoki,
dlatego nie wydawała mi się za duża. Starszy pan przyciskał mi palce do strun, aż
wyżłobiły mi kanaliki w skórze. Nauczył mnie wodzić gładko smyczkiem, żeby
wydawał niemal ludzki jęk. Czułem, że z głębi trzewi wyrywa się takie samo
zawodzenie. Zupełnie jakbym miał w środku struny.
Kiedy dopracowywałem jeden dzwięk do perfekcji, wszedł mój tata. Spojrzał na
mnie i powiedział: Lionelu, wyrzuć spomiędzy nóg to idiotyczne pudło. Tylko jeden
podobny kształt godzi się mężczyznie trzymać między nogami . Oddałem
wiolonczelę starszemu panu i podziękowałem za uprzejmość. Już tam nigdy nie
wróciłem.
Ojciec nie pozwolił ci nawet chodzić do tego sklepu? zapytałam.
Sam sobie nie pozwalałem. Nie chciałem sobie zadawać katuszy.
Lionelu...
Wszystko w porzÄ…dku. Wiem, co robiÄ™.
Grasz przepięknie. Słowo honoru, masz wrodzony talent. Ale...
Całe życie rwałem się do grania powiedział. A teraz, kiedy nadarza się
sposobność, to nie żyję. Mogę jedynie powtarzać wspomnienie tamtego jednego
dzwięku, bo tylko ten jeden dobrze poznałem. Właśnie przy nim się przekonałem, że
nie mam dwóch lewych rąk, co wmawiał mi ojciec. Na pewno dobrze bym je
wykorzystał, tyle że nie w sposób, który jego zadowalał. Dlatego poprzestałem na
słuchaniu. A trzeba ci wiedzieć, że byłem nie lada słuchaczem. Pełnym ekspresji,
zawsze kiwałem się w takt muzyki. Całkiem bezwiednie, bo muzyka podrywała mnie
do ruchu. Gdybym urodził się w innej rodzinie lub gdyby ojciec wierzył, że warto
dać nam coś więcej poza minimum bytowym, gdyby...
Lionelu, przestań.
Poczułam pulsowanie, jak gdybym nadal miała żyły.
Dlaczego nigdy nie chcesz rozmawiać na poważne tematy?
Bo to przeszłość, na którą nie mamy wpływu.
Przecież wiesz, co mogłabyś zmienić. Chwile, które mogłyby zaważyć na
twoim funkcjonowaniu między wtedy a teraz. Widziałem wszystkie takie swoje
chwile przypominające wyloty dróg na mapie. Teraz wiem, że niesłusznie winiłem
ojca. Nie byłem bezradny. Po prostu się bałem.
Byłeś dzieckiem.
A ty?
Co to ma znaczyć?
Gdyby przyjęto cię do Yale? Albo do Harvardu? Gdybyś nie zostawiła tamtej
obrączki? Albo po nią wróciła? Powiedz mi, Razi, gdyby choć jeden element uległ
zmianie, czy teraz też byś nie żyła? Kim byłabyś dzisiaj?
Lionelu Mulberry, tkwi w tobie jakaś zapiekła nienawiść. Nie powinnam była ci
się zwierzać.
Dlaczego? Bo znam twoje tajemnice? Ty moje też znasz.
Prawdziwego mężczyznę spowija aura tajemniczości odparłam.
Jeżeli to twoje kryterium, nie ma teraz atrakcyjniejszego niż twój Andrew.
Puściłam jego uwagę mimo uszu.
Nel westchnął głęboko tuż za mną. Odwróciłam się i spojrzałam.
Nie wiem, dlaczego teraz pozwalasz mi...
Nie udzieliłam ci żadnego pozwolenia.
Mniejsza z tym. Wykorzystuję czas, żeby nadrobić zaległości z tamtego życia.
Następuje ewolucja powiedział Nel. Za każdym razem, kiedy osiągam coś, co
chciałem zrobić wcześniej, mam poczucie, że rośnie moja stanowczość.
Co ty mi próbujesz powiedzieć?
Przygotowałam się na prawdziwą odpowiedz, ale nie nadeszła tamtego wieczoru.
Miała jednak nadejść niebawem.
Z największą rozkoszą będę grał na wiolonczeli. Nawet odczuwany chłód i trud
nie wpłyną na brzmienie. Muzyka jest pokarmem duszy, a moja naprawdę się
wypościła. Spojrzał na swoje ręce zaciśnięte na gryfie wiolonczeli. Ale przyznam,
że miałaś rację.
Z czym?
Niezmiernie tęsknię za swoim ciałem. Co ja bym dał za kichnięcie,
przeciągnięcie się, ziewnięcie, krzyk, orgazm. Im dłużej gram, tym bardziej cierpię.
Im więcej dotykam, tym więcej pamiętam, tym bardziej zmienia mi się postać. Tak
jak dawniej podczas migren, kiedy ból narastał, aż traciłem przytomność. Ale po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]