[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pod cho dzi Å‚a do nich z mar so wÄ… minÄ…. Gdy roz po zna Å‚a Sha ne a, od razu siÄ™ roz po go -
dzi Å‚a.
Pan Col born? Czy mogę w czymś po móc?
Sha ne po pa trzył znów na Dar ci. Za uwa żył tecz kę z do ku men ta mi pod jej ra mie -
niem. Była ubra na w pro stą gra na to wą spód ni cę i ble zer. Wy glą da ła& jak pra cow -
nik. Ona pra cu je w Col born Ae ro spa ce! Ele men ty ukła dan ki wsko czy ły na swo je
miej sce. Pu ścił jej ręce.
Ju stin wkro czył do ak cji, by od wró cić uwa gę Ra chel.
Uni ka my me diów wy ja śnił. Tak sów ka cze ka na nas przy tyl nym wej ściu.
Oczy wi ście od par ła Ra chel, na dal zer ka jąc po dejrz li wie na Dar ci. Ro zu miem.
Mu szę za brać Dar ci z sobą oznaj mił Sha ne.
Ko bie ta wy da wa ła się oszo ło mio na tym żą da niem.
Po trze bu je my, uhm& pew nych do ku men tów.
Oczy wi ście, pro szę pana. Ra chel z tru dem od zy ska ła re zon. Ale chęt nie do -
star czę je pa nom oso bi ście.
Nie chce my od ry wać pani od cięż kiej pra cy wtrą cił Ju stin. W grun cie rze czy
po trze bu je my ko goś tyl ko ze wzglę dów wi ze run ko wych. Dru ga stro na przy cho dzi
z całą świ tą, więc ro zu mie pani&
Oczy wi ście. Ra chel zwró ci ła się do Dar ci. Mo żesz wyjść z pa nem Col bor nem
i Mas sey em.
Dar ci nie wy krztu si ła ani sło wa.
Czy mu sisz wró cić po to reb kę? za py tał Sha ne.
Na po tkał jej oczy, w któ rych ma lo wa ło się prze ra że nie. Chciał jej po wie dzieć, by
się nie mar twi ła. Nikt nie usu nie jej z pra cy. Z drże niem ski nę ła gło wą, a po tem
znik nę ła. Sha ne miał ir ra cjo nal ną ocho tę po biec za nią. Nie mógł ode gnać stra chu,
że znów ją stra ci.
O co tu cho dzi? wy szep tał Ju stin.
Oto wy ja śnie nie, dla cze go nie chcia ła się ze mną prze spać.
Na praw dę? Two je ego jest tu naj waż niej sze?
Nie cho dzi o moje ego. To ma sens.
Ju stin par sk nął śmie chem.
Nie wszyst kie ko bie ty chcą iść z tobą do łóż ka.
Ta chce.
Ju stin po słał mu nie do wie rza ją ce spoj rze nie.
Mo żesz wie rzyć lub nie, ale gu zik mnie to ob cho dzi. O, już idzie.
Spoj rze nie Sha ne a po wę dro wa ło ku Dar ci. Od na lazł ją. Nic in ne go nie mia ło zna -
cze nia.
ROZDZIAA SIÓDMY
W Dar ci na ra sta ło zde ner wo wa nie. Na gle tak sów ka za trzy ma ła się za za krę tem
przed czar nym SUV-em.
Uni ka my pra sy, dla te go wzię li śmy tak sów kę i wy mknę li śmy się tyl nym wyj ściem
wy ja śnił Sha ne, gdy prze sia da li się do pry wat ne go sa mo cho du. Może to prze sa -
da, ale re por te rzy ko czu ją przed wej ściem.
Dar ci sta ra ła się opa no wać na ra sta ją cą pa ni kę. W gło wie wi ro wa ło jej mi lion my -
śli. Zo sta ła przy ła pa na!
By Å‚em w dro dze na spo tka nie, ale Ju stin je od wo Å‚a.
Zo rien to wa ła się, że Ju stin po zo stał w tak sów ce, a oni jadą SUV-em. Sha ne za su -
nął prze sło nę, aby od dzie lić ich od kie row cy. Dar ci za schło w gar dle. Czu ła kro pel ki
potu na skó rze, gdy zło wiesz cze ostrze że nia Jen ni fer prze bie ga ły jej przez gło wę.
Nie mo gła uwie rzyć, że Sha ne zro bi jej krzyw dę. Bo je śli uzna, że jego for tu na jest
za gro żo na, któż to wie? Naj chęt niej wy sko czy ła by z po jaz du i ucie kła. Może na na -
stęp nym czer wo nym świe tle?
Czas na roz mo wę oznaj mił. Czy to dla te go? Od wró ci ła gło wę w stro nę
drzwi. Mam ra cję? Z wa lą cym ser cem pró bo wa ła zro zu mieć sens jego słów.
Ale nie po do ba mi się, że kła ma łaś do dał ła god niej szym to nem. Po win naś być ze
mnÄ… szcze ra.
Ba Å‚am siÄ™ wy krztu si Å‚a wresz cie.
Ro zu miem, że nie chcia łaś prze spać się z sze fem, ale nie mo głem ci po móc, nie
zna jÄ…c pro ble mu.
Gdy by znał praw dzi wy pro blem, na pew no nie chciał by w ni czym jej po ma gać.
Sie dzia ła jak na szpil kach. Bała się na wet mieć na dzie ję, że cho dzi tyl ko o jej pra cę.
Nie wiem, dla cze go Tuck mi nie po wie dział, że pra cu jesz w mo jej fir mie.
Tuck nie wie. Na dal cze ka ła, że Sha ne oskar ży ją o szpie go stwo. Nie zna my
się aż tak do brze.
Po wie dział mi, że masz fir mę zaj mu ją cą się pro jek to wa niem stron in ter ne to -
wych.
Mam, ale to tyl ko część mo jej pra cy. Rytm jej ser ca za czął zwal niać. A więc
Sha ne my śli, że nie chcia ła się an ga żo wać w ten zwią zek, bo jest jego pra cow ni cą.
Od wró cił się w jej stro nę.
Za cznij my za tem od po czÄ…t ku.
TÄ™ roz mo wÄ™?
Ten zwiÄ… zek.
Nie ma żad ne go związ ku. Wca le go nie chcia ła, ale za ry so wa ła się dro ga uciecz -
ki.
Co naj bar dziej cię nie po koi? spy tał. Me dia, sta bil ność w pra cy, plot ki?
Sta ra ła się wy wa żyć od po wiedz. Gdy by była zwy kłą pra cow ni cą, któ ra ro man su je
z pre ze sem, to wszyst ko by ją nie po ko iło. Ale w tych oko licz no ściach żad na z tych
spraw nie mia ła zna cze nia. Sha ne na gle się uśmiech nął.
Coś mi przy szło do gło wy!
Co?
Tuck może cię za trud nić. Wte dy nasz zwią zek nie bę dzie ko li do wał z two ją pra -
cą. Mó wił z na ra sta ją cym en tu zja zmem. A ja sta wię czo ło plot kom, cho ciaż mo -
że my za cho wać dys kre cję, je śli chcesz.
Nie chcę pra co wać dla Tuc ka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]