[ Pobierz całość w formacie PDF ]
była w ciąży.
- Och...
- Dziadek wiedział, że jego ojciec będzie wściekły. W ogóle cała rodzina oburzyła
się, że sam wybrał sobie żonę. Był jednak pewien, że kiedy urodzi się syn, wszystko zo-
stanie mu wybaczone.
- Ale mylił się?
- Tak. Kiedy zamierzał powrócić ze swoją rodziną do Ramal Hamrahn, przekazano
mu, że jego brytyjska żona nie jest tu mile widziana. Więc w ogóle tu nie przyjechał.
- Brawo!
- No właśnie. Wszyscy go lubią, Rose, i na tym między innymi polega problem.
- A ty go kochasz.
- Oczywiście. To mój jaddi'l habeeb. Ukochany dziadek. Mój ojciec w młodości
poszedł w jego ślady. Też zaczął szaleć, więc to dziadek musiał uczyć mnie arabskiego i
historii naszego kraju.
R
L
T
- Czyli twój dziadek poświęcił wszystko w imię miłości...
- Tak właśnie się stało. Natomiast sytuację załagodził jego młodszy brat, żeniąc się
z dziewczyną wybraną na żonę następcy tronu. Po roku urodził im się syn, w którego ży-
łach płynęła krew przodków sprzed tysięcy lat. Poza tym ów młodszy brat potrafił swoje
bogactwo spożytkować dla dobra narodu. Był po prostu mądrzejszy od mojego dziadka.
Kiedy emir, czyli mój pradziadek, miał udar, dziadek natychmiast przyjechał do kraju.
Niestety, było już za pózno. Emir leżał w śpiączce, nie mógł więc wyciągnąć do dziadka
ręki i przebaczyć mu.
- Biedny człowiek... - powiedziała cicho Rose.
- Tak to ujmujesz? - Spojrzał na nią zdezorientowany. Biedny? Jak to rozumieć?
- Kto wie, Kal, czy emir nie żałował, że tak postąpił z twoim dziadkiem. Czasami
tak właśnie jest. Odkładasz coś w nieskończoność, a potem okazuje się, że jest już za
pózno. Też chciałam wiele rzeczy powiedzieć mojemu ojcu, lecz nie zdążyłam. Bo on...
umarł. - Jej głos załamał się.
Tym razem to Kal przykrył swoją dłonią jej dłoń.
- Co chciałaś mu powiedzieć, Rose?
- Przede wszystkim to, że go kocham. Powiedzieć mu to jeszcze raz. Bardzo go ko-
chałam. Tata zawsze w niedzielę zabierał mnie na długi spacer do lasu, uczył nazw
drzew, kwiatów, ptaków.
- A twoja matka?
- Mama zostawała w domu i przygotowywała lunch, a my zawsze przynosiliśmy
jej z lasu coś ładnego. Piórko ptaka albo jakiś kamyczek.
Trochę dziwne. Matka Rose, lady Napier, przy garnkach. Z drugiej strony w jej ży-
łach nie płynęła błękitna krew. Nie była arystokratką, za to znakomitą lekarką.
- A jaka była twoja matka, Rose?
- Moja matka... moja matka to prawdziwy symbol odwagi i determinacji. Ale, Kal,
proszę, opowiadaj dalej. Co stało się po śmierci twojego pradziadka?
- Kiedy dziadek dowiedział się, że emir na swego następcę wyznaczył młodszego
syna, omal nie pękło mu serce. Nie tylko z żalu, ale i z poczucia winy. Sam przecież do-
prowadził do tego, że jego ojciec musiał podjąć taką decyzję. I tej decyzji dziadek nie
R
L
T
zaakceptował. Nie złożył nowemu emirowi przysięgi na wierność. Zebrał plemiona, któ-
re nie chciały uznać nowego władcy, i poprowadził je do ataku na cytadelę. Był pewien,
że cały naród pójdzie za nim, jednak zbyt długo przebywał poza krajem. Ludzie zapo-
mnieli o nim, natomiast powszechny szacunek zdobył jego młodszy brat.
- Wielu zginęło w tej walce?
- Nikt. Kiedy sojusznicy dziadka zorientowali się, że nie mają poparcia wśród ro-
daków, szybko zawarli pokój z nowym emirem.
- TrochÄ™ jak w szekspirowskiej tragedii.
- Pewnie tak... W każdym razie dziadek nie ugiął się. Przecież nawet po tej rebelii,
gdyby uznał swego brata za władcę i ukląkł przed nim, mógłby zostać w kraju i odegrać
ważną rolę. Za nic jednak nie chciał się upokorzyć. Wtedy emir skazał go na banicję i
zabronił używać rodowego nazwiska. Zostawiono mu tylko zabezpieczenie finansowe,
przyznane mu jeszcze przez ojca jako rekompensatę za to, że nie zostanie emirem.
- Czy kara ta objęła również twojego ojca?
- Tylko jaddi został skazany na banicję, ale w praktyce konsekwencje ponoszą
wszyscy potomkowie. Syn nosi nazwisko ojca, więc...
- A więc ty jesteś teraz Al-Zaki, a nie Al-Khatib.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]