[ Pobierz całość w formacie PDF ]
była jedną z tych dziew czyn, które po tra fią pić pro sto z bu telki.
Byłam niesamowicie dumna z siebie, że nie wyplułam niczego. Zrobiłam krok w kierunku wody i uśmiechnęłam się
pro mien nie do Con ra da. Te sto wałam go.
Belly ostrzegł mnie. Za pa miętaj, że nie za mie rzam wyciągać z mo rza two je go tru pa po tym, jak się uto pisz.
Zrobiłam zeza w jego kierunku i zanurzyłam czubki palców w wodzie, która okazała się zimniejsza, niż
przypuszczałam. Nagle pływanie przestało mi się wydawać takim świetnym pomysłem, ale nie chciałam ulegać
Con ra do wi, prze grać z nim.
Za mie rzasz mnie po wstrzy mać?
Wes tchnął i obejrzał się na dom.
Wypiłam łyk te qu ili i mówiłam da lej, żeby tylko utrzy mać jego uwagę.
Bo wiesz, pływam lepiej od ciebie. Jestem znacznie, znacznie szybsza. Prawdopodobnie nie dogoniłbyś mnie,
na wet gdy byś chciał.
Zno wu na mnie po pa trzył.
Nie za mie rzam za tobą płynąć.
Na prawdę? Na prawdę nie za mie rzasz? Zro biłam duży krok, a po tem jesz cze je den.
Woda sięgała mi do kolan, fale były niskie, a ja zaczęłam mieć dreszcze. To było głupie, nawet nie miałam już
ochoty pływać. Nie wiedziałam, co mam robić. Gdzieś daleko na plaży ktoś wystrzelił fajerwerk, które wybuchnął jak
po cisk i wyglądał jak srebr na wierz ba płacząca. Pa trzyłam, jak spa da do oce anu.
Dokładnie w momencie, gdy poczułam rozczarowanie i pogodziłam się z tym, że jego to wszystko nic nie obchodzi,
Con rad pod szedł do mnie i za rzu cił mnie so bie na ramię. Upuściłam bu telkę do wody.
Puść mnie! wrzasnęłam, waląc go pięścia mi w ple cy.
Belly, je steÅ› pija na.
Na tych miast mnie puść!
Tym ra zem, o dziwo, posłuchał. Upuścił mnie na pia sek, tak że spadłam na tyłek.
Aua! To za bo lało!
Nie zabolało mnie aż tak bardzo, ale byłam wściekła, a co gorsza, zawstydzona. Kopnęłam piasek, tak żeby obsypać
Con ra da, ale wiatr przy wiał go z po wro tem na mnie.
Drań! wrzasnęłam, wy plu wając pia sek.
Conrad potrząsnął głową i odwrócił się ode mnie. Miał mokre dżinsy. Zamierzał odejść. Naprawdę zamierzał odejść.
Zno wu wszyst ko zrujno wałam.
Kie dy wstałam, kręciło mi się w głowie do tego stop nia, że omal się z po wro tem nie przewróciłam.
Za cze kaj po wie działam, czując, że uginają się pode mną ko la na.
Odgarnęłam zapiaszczone włosy z twarzy i odetchnęłam głęboko. Musiałam to wykrztusić, musiałam mu to
po wie dzieć. To była moja ostat nia szan sa.
Odwrócił się, ale jego twarz przy po minała za trzaśnięte drzwi.
Zaczekaj chwilę. Muszę ci coś powiedzieć. Naprawdę przepraszam za to, jak się zachowałam tamtego dnia. Mój
głos był wysoki i zrozpaczony, płakałam i nienawidziłam się za to, ale nie potrafiłam przestać. Musiałam mówić dalej,
ponieważ to była ostatnia szansa. Na& na pogrzebie zachowałam się okropnie wobec ciebie. Byłam podła i strasznie
mi wstyd za to, co powiedziałam. Nie chciałam, żeby tak to wyszło. Naprawdę, naprawdę chciałam cię wspierać.
Dla te go przy je chałam, żeby cię zna lezć.
Con rad za mru gał raz, a po tem jesz cze raz.
W porzÄ…dku.
Wy tarłam po licz ki i cieknący nos.
Mówisz se rio? za py tałam. Wy ba czysz mi.
Tak, wy ba czam ci od parł. A te raz prze stań już płakać.
Zbliżałam się do niego krok za krokiem, a on się nie odsunął. Byliśmy dostatecznie blisko, żeby się pocałować.
Wstrzy my wałam od dech, z całego ser ca pragnąc, żeby wszyst ko było tak jak daw niej.
Zro biłam jesz cze je den krok i w tym mo men cie Con rad po wie dział:
Wra cajmy do środ ka, okej?
Nie czekał, aż mu odpowiem. Po prostu ruszył w stronę domu, a ja poszłam za nim. Czułam się, jakbym miała
za raz zwy mio to wać.
W ten sposób ta chwila się skończyła. To była jedna z tych chwil, w których niemal wszystko może się zdarzyć, ale
Con rad uznał, że należy ją zakończyć.
W basenie przy domu ludzie pływali w ubraniach, a kilka dziewczyn machało zimnymi ogniami. Nasz sąsiad, Clay
Bertolet, unosił się na plecach przy krawędzi basenu w samym podkoszulku. Kiedy przechodziłam, złapał mnie za
kostkÄ™.
Chodz, Belly, popływaj ze mną po wie dział.
Pusz czaj. Wy szarpnęłam nogę i ochla pałam go przy tym wodą.
Przepchnęłam się między ludzmi na werandzie i wróciłam do domu. Niechcący nadepnęłam na nogę jakiejś
dziew czy nie, która wrzasnęła.
Prze pra szam po wie działam, mając wrażenie, że mój głos do cho dzi z bar dzo da le ka.
Kręciło mi się w głowie i ma rzyłam tylko o tym, żeby się położyć do łóżka.
Wspięłam się po scho dach, cze piając się rękami ba rier ki jak krab, tak jak to robiłam, kie dy byłam mała. Upadłam na
łóżko i zupełnie tak, jak mówili w filmach mój pokój wirował. Aóżko także wirowało, a ja przypomniałam sobie
wszyst kie te głupo ty, które po wie działam, i zaczęłam płakać.
Na plaży naprawdę zrobiłam z siebie idiotkę. To wszystko było druzgocące: śmierć Susanny, myśl o tym, że ten
dom przestanie należeć do nas, to, że dałam Conradowi możliwość, żeby jeszcze raz mnie odtrącił. Taylor miała rację
byłam ma so chistką.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]