[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ale w książce ich nie ma.
- No, nie ma, ale tak samo chodzÄ… nago.
- Szkoda - westchnęła Cela. - To nie jest sprawiedliwe. %7łeby pan Ignaś sobie oglądał
gołe kobiety, a my nie możemy obejrzeć gołego mężczyzny.
- Może to nie taka rzadkość u nas - zaśmiała się druga. - Ale jednak nie tak
powszechna jak tam, w tej Achryce.
Poszeptały trochę, pośmiały się. Aż po chwili, po wcześniejszych uzgodnieniach z
cioteczną siostrą, odezwała się Celka.
- A pan Ignaś to chyba goło nie chodzi? Chciałby tak pochodzić może?
Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Był bardzo podniecony, bliskość dziewcząt,
rozgrzanych, pachnących potem, bardzo silnie na niego działała, ręce mu się trzęsły i często
musiał je opierać na ziemi, by nie było widać drżenia.
- To szkoda, że pan Ignaś wszystko wie o kobietach - powiedziała Hela. - Może my
by mu co pokazały ciekawego, ale jak pan Ignaś już wie...
Ignaś nie wytrzymał i wyrwał się, że jego wiedza nie jest taka dokładna.
- Tylko z książek - uzupełnił zawstydzony.
Zmiały się znowu bardzo wesoło, znowu miały nad nim przewagę.
- To i dobrze - powiedziała Celka. - Pan Ignaś jeszcze chyba za młody. Ma czas na
poznawanie tego, co trzeba.
- Pewnie - zawtórowała Hela. - Przyjdzie czas.
Dano znak, że odpoczynek się skończył i czas wracać do pracy. Ignaś zawinął książkę
w koszulę i odłożył w bezpieczne miejsce.
Przez resztę dnia, gdy pracował z innymi, obie kuzynki często zerkały na niego i
dogadywały. Sprawiało mu to przyjemność, ale jednak czuł się rozczarowany. Myślał, że
gdyby był mężczyzną, nie pozwoliłby dziewczynom się wyśmiewać. Obiecał też sobie, że
niedługo, jak się zrobi nieco starszy, to dowie się wszystkiego dokładnie i stanie się odważ-
niejszy. Zazdrościł rówieśnikom wśród włościan, że mogą przebywać z dziewczętami
częściej niż on i że zapewne nawet młodsi od niego są nie tylko bardziej uświadomieni, ale i
mają za sobą konkretne doświadczenia.
Książkę, cichcem wypożyczoną z ojcowskiej biblioteki, przyniósł z pola, ale nie
zdążył odłożyć na miejsce. Wieczorem przyjechał w odwiedziny znajomy ojca i siedział cały
czas z nim przy jakiejś ważnej konferencji. A potem, gdy ojciec wyszedł z gabinetu, to
okazało się, że zagniewany szuka zaginionej książki. I to właśnie tej.
Ignaś wpadł w popłoch, a obawiając się kary, podrzucił książkę do pokoju brata. Staś
miał wówczas dwanaście lat. Bardzo mu się wtedy oberwało. Ojciec nie uwierzył, gdy
młodszy syn zapewniał z płaczem, że nie wie, jakim sposobem książka z zakazanymi
obrazkami znalazła się pod jego poduszką. Ojciec sprał go wtedy rzemieniem i kazał
przyrzec, że równie dorosłych książek nie będzie oglądał co najmniej przez kilka
najbliższych lat. Ignaś odetchnął, że gniew ojca go ominął, żałował też brata, ale ani wtedy,
ani pózniej nie przyznał się, że to on był winowajcą.
Pod koniec sierpnia pan Kalinowski urządził dla pracujących na jego polach
żniwiarzy uroczystość dożynkową, gdzie pito wódkę, jedzono rozliczne potrawy oraz
bawiono się przy muzyce i tańcach. Uczestniczyli w nich wszyscy robotnicy rolni, których
Kalinówka najęła do żniw. Były także obie dziewczyny ze wsi, Celka i Hela. Obie bardzo
przyjaznie traktowały panicza Kalinowskiego, co i raz prosiły do tańca.
Tańce nie były szczególnie wymyślne, pokręcić się w kółko, przytupnąć i Ignaś niezle
sobie radził.
Dzień był duszny, zanosiło się na deszcz, zgrzali się wszyscy szybko, zadyszeli.
Miejsce przy stole Ignaś wybrał niedaleko kuzynek, właśnie po to, by łatwiej im było
wybierać go do tańca. Z uznaniem patrzył, jak po całym dniu pracy mają jeszcze siłę na
zabawę i żarty.
- Pan Ignaś tańczy wcale dobrze - oceniła Hela.
- Zeszłego roku wcale nie umiał, a teraz proszę bardzo...
Ignaś nie bardzo pamiętał, jak było w poprzednim roku. Niejasno przypominał sobie,
że poprzednie żniwa były podobne do tegorocznych, ale o tamtych nie chciał mówić, był
przecież jeszcze dzieckiem.
- Prawda, że lepiej - potwierdziła Celka z uśmiechem. - Tylko z tym przytulaniem to
trzeba uważać. No i osełkę do kosy z kieszeni wyjąć, bo w tańcu trochę uwiera...
Ignaś nie zrozumiał przytyku.
- Nie miałem osełki - tłumaczył się. - Celi się wydawało chyba.
- Nie wydawało - wzięła kuzynkę w obronę Hela. - Sama też bardzo dobrze
poczułam...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]