[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samych korzeni zła. Nie wystarczy o tym porozmawiać.
Najmilsza Przyjaciółko, tak ogromnie się cieszę, że Cię spotkałem. Jak już mówiłem,
nigdy nie miałem do kogo pisać, wybacz mi więc, że zalewam Cię teraz potokiem słów i
myśli. Musisz mi dać znać, jeśli stanie się to dla Ciebie zbyt uciążliwe. Zawsze dokuczało mi
ogromne poczucie samotności. Ponieważ jestem inny niż wszyscy ludzie, wiem, że nikt nie
może towarzyszyć mi w moich wizjach, w wędrówkach do obcego świata. Tak wiele tam
cieni, Ellen, a Ty jesteś dla mnie bezpieczną przystanią codzienności, prawdziwym życiem
pełnym światła, i jednocześnie możesz śledzić tory, po których krążą moje myśli. Od chwili,
kiedy jest nas dwoje, wszystko stało się łatwiejsze. Ellen, tak bardzo chciałbym... Nie, to nie
ma sensu, nie mówmy już o tym więcej .
(Ellen dobrze go rozumiała. I ona znajdowała wielką pociechę w samym fakcie, że
Nataniel istnieje, że nie jest osamotniona w swych koszmarnych przeżyciach. Ale Nataniel
był przecież taki silny, nie mogła pojąć, jaką pociechę może mu dać ona, niepozorna,
zwyczajna dziewczyna.)
Napiszę jutro, jeśli mi pozwolisz, teraz wybieram się na tajemny seans. Niewiele się
jednak po nim spodziewam. Lokalni czarodzieje trÄ…cÄ… amatorszczyznÄ…, to zresztÄ… bardzo
dobrze. Nie mam ochoty na udział w prawdziwym sabacie czarownic.
Ellen! Przeczytałem ten list i oniemiałem. Ależ ze mnie dureń! To wszystko jest takie
proste! A ja, głupiec, naiwnie zdradziłem, ile wiem, i dopiero teraz się zorientowałem, co
uczyniłem. Już wszystko rozumiem, Ellen. I wiem, że nie ma czasu do stracenia!
ROZDZIAA VII
W poniedziałek, po tym jak przez niedzielę zdążyła trzykrotnie przeczytać długi list od
Nataniela, Ellen zeszła na dół do kuchni.
- Czy była już poczta?
- Owszem - odpowiedziała matka.
- Gdzie jest mój list?
- Nie było nic do ciebie.
- Nie żartuj! Gdzie jest?
- Mówię prawdę. Nie było żadnego tajemniczego listu z Anglii. Kogo ty właściwie
tam znasz?
- Poznałam kogoś w Zajezdzie u Przeprawy.
- Byłaś tam zaledwie cztery dni!
- W ciągu czterech dni wiele może się zdarzyć - powiedziała Ellen tajemniczo. - No
cóż, widocznie nie miał czasu napisać. Na pewno list przyjdzie jutro.
- Aha, a więc to jakiś on? Zapomniałaś już o Royu?
- Nie za wszystkim od razu musi kryć się miłość!
- Ha! Temu, kto wypisuje takie długie listy, bez wątpienia nie jesteś obojętna - orzekła
jej młoda duchem matka i powróciła do rozwiązywania krzyżówki.
Ellen poszła do pracy. Nataniel z pewnością napisze jutro, powtarzała sobie.
Ale następnego dnia listu także nie było.
Ellen zastanawiała się nad tym przez bite trzy godziny. Próbowała skontaktować się
telefonicznie z Rikardem Brinkiem, ale okazało się, że wyszedł gdzieś w sprawie służbowej i
nie można go złapać.
Wreszcie postanowiła zadzwonić do hotelu w Anglii, gdzie zatrzymał się Nataniel.
Numer podany był na hotelowych kopertach, w których przyszły listy.
Zbyt szybko podjęła tę decyzję i głos mówiący po angielsku po drugiej stronie linii
całkowicie ją zaskoczył. Uf, mój szkolny angielski, myślała przerażona, jak ja sobie poradzę?
Poszło jednak dość gładko. Nie, pana Garda nie ma w hotelu, nie pojawił się już od
Å‚adnych paru dni.
Od ilu?
Wyszedł w czwartek wieczorem i od tej pory nikt go nie widział. Zaglądali nawet
policjanci i pytali o niego, ale przypuszczali, że napotkawszy na jakiś ślad wyprawił się
gdzieś na własną rękę. Z tego, co zrozumiał portier, nie wszczęli poszukiwań. Ellen w głosie
rozmówcy wyczuwała podejrzliwość w stosunku do ekscentrycznego cudzoziemca.
Prawdopodobnie pan Nataniel Gard mógł wyprawiać najdziwniejsze sztuki, a miejscowa
ludność i tak by nie zareagowała.
Ellen odłożyła słuchawkę. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić na policję w Lake
District, ale zorientowała się, że ma przy sobie zaledwie trzy korony. Zakończyła już na ten
dzień pracę w biurze ojca, język ciągle jej się kleił od lizania znaczków. Poza tym nie bardzo
wierzyła w możliwości angielskiej policji; swoją drogą bardzo niesprawiedliwie oceniała tak
sprawnie działającą instytucję.
Zresztą chętnie porozmawiałaby z tamtejszą policją, ale nie przez telefon! Co by było,
jeśli bez powodu poruszyłaby niebo i ziemię?
Gdybym tylko wiedziała, gdzie on teraz jest, rozmyślała w drodze z pracy. Może mnie
potrzebuje, a ja nie mam nawet kogo zapytać.
Po powrocie do domu nikogo tam nie zastała. Poszła do swojego pokoju i jeszcze raz
przeczytała list, ale wcale nie rozjaśniło jej się w głowie. Ellen nie dostrzegała tego, co na
gęsto zapisanych kartkach zobaczył Nataniel.
Gdybym tylko mogła nawiązać z nim kontakt, pomyślała. Serce od razu zabiło jej
mocniej. Nawiązać z nim kontakt? Może właśnie to potrafi? W taki sposób, jak robi to
Nataniel.
O, nie, nie ona. Nigdy przecież nie zauważyła u siebie żadnych zdolności
telepatycznych.
Ale była chyba bardziej wrażliwa niż większość ludzi, Nataniel sam to powiedział.
No, tak... przyciągała do siebie dusze, które nie mogą zaznać spokoju, ale Nataniel był
przecież żywym człowiekiem. Taką w każdym razie miała nadzieję.
Podjęła nieśmiałą próbę przekazania mu swoich myśli, ale prędko się poddała, śmiejąc
się z samej siebie. I tak nic by z tego nie wyszło.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]