[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się jej objąć, nie mógł nawet dotknąć kobiety. Z powrotem założyła mu maseczkę.
Odsunęła się od Amerykanina.
- Natalia, znajdÄ™ inny...
- Nie, nie znajdziesz innego sposobu, John - powiedziała, zatrzymując się i
patrzÄ…c mu w oczy.
- Kocham cię, nie możesz...
- Właśnie dlatego mogę.
Po raz ostatni spojrzała na niego i wyszła z namiotu. John widział, jak szła
dalej w blasku księżyca. Po drodze odpięła pas z pistoletami. Nie będzie ich już
potrzebowała. Mogą się przydać komuś innemu... Może John zatrzyma je dla
siebie jako pamiątkę. Podeszła do półciężarówki i położyła pas na fotelu w
kabinie kierowcy obok bezużytecznej teraz broni Michaela. Broń Sarah, Annie,
doktor Halwerson, colt Kurinamiego, należący do Michaela luger i wszystkie M-
16 były starannie ułożone z tyłu wozu na platformie. Wiedziała, że Władymir
polecił je tak zostawić na znak pogardy. W walce przeciwko niemu nie miały
żadnej wartości.
Sięgnęła do kieszeni swego czarnego kombinezonu. Ostrze bali-song ożyło w
jej rękach. Rozległo się kilka trzasków. Metalowy motyl rozkładał i składał
skrzydła...
To było dziecinne, ale Natalia odchyliła ostrze bali-song i wbiła je mocno w
deskÄ™ rozdzielczÄ… forda, zostawiajÄ…c je na widocznym miejscu.
Popatrzyła w niebo. Poszła w kierunku swojego helikoptera. Kiedy John
przygotowywał Michaela do operacji, ona pozbawiła maszynę całego uzbrojenia.
Na drogę ku śmierci potrzebowała tylko środka transportu.
Natalia Anastazja Tiemierowna, major KGB, powiedziała do księżyca:
64
- Idę, Władymir. Będę musiała ci wystarczyć. Marzyła o papierosie.
65
Rozdział 30
- Tu major Tiemierowna. ProszÄ™ o doprowadzenie do waszej bazy. ChcÄ™
prywatnie porozmawiać z moim mężem. Odbiór!
- Towarzyszko major, mamy was na radarze. Zaczynamy korygować kurs.
Proszę pozostać na tej częstotliwości.
Zerknęła przed siebie. Księżyc był już ledwo widoczny. Operacja Michaela na
pewno zajmie Johnowi kilka godzin. Wiele kul utkwiło w ciele jego syna. Do
czasu, gdy promy Projektu Eden bez względu na stan lądowiska będą musiały
wylądować, pozostały sześćdziesiąt cztery godziny.
Było dla Natalii jasne, skąd Władymir Karamazow wiedział, gdzie szukać
Johna i jego bliskich. Po prostu podsłuchał ich rozmowę radiową, w której
komentowali wydarzenia w Aonie i ustalali drogę powrotną. Potem wystarczyło
ich wyprzedzić. Nie musiał na nich czekać. Był przekonany o śmierci Michaela i o
tym, że w ten sposób zwabi Rourke'a i ją do siebie. Wiedział, że oni przyjdą się
zemścić.
Na moment zamknęła oczy. Dziękowała Bogu, że Michael został tylko
ranny. Myślała nie tylko o Michaelu. Była wdzięczna Bogu, że John nie stracił
syna i że nie mógł, z powodu ciężkiego stanu Michaela, powstrzymać jej od
działania.
Podano jej dane, które mogła wprowadzić do komputera. Robiła to
mechanicznie. Zastanawiała się tylko nad tym, co się z nią stanie, czy Karamazow
będzie próbował ją zabić natychmiast. Doszła do wniosku, że z pewnością będzie
ją torturował, spróbuje ja zmusić, by błagała o śmierć. Być może da jej to trochę
czasu, by uwolnić Sarah, Annie, Madison i pozostałą dwójkę. A potem go zabije.
I to wszystko będzie musiała zrobić bardzo szybko, żeby jej mąż nie zdążył
uciec, żeby nie zaatakował ponownie obozu, w którym John ratował życie syna.
Ona nie może dopuścić do tego, by ten szaleniec zabił Rourke'a, Paula i - jeśli
operacja zakończyłaby się pomyślnie - dobił Michaela.
- Dane przyjęte - powiedziała do mikrofonu. - ETA: dwadzieścia minut.
Spodziewam siÄ™ powitania. Bez odbioru.
Doskonale wiedziała, że ta ostatnia uwaga była zbędna.
Znała już miejsce, gdzie miał się dopełnić jej los. Były to góry północno-
wschodniej Georgii, w bliskim sÄ…siedztwie Schronu. To kolejny przejaw
koszmarnego poczucia humoru Karamazowa.
66
Rozdział 31
Natalia stała przy helikopterze. W jej stronę biegli oficer oraz dwóch
szeregowych, uzbrojonych w nowe karabiny. Czekała na nich spokojnie, z rękami
na biodrach. W oficerze rozpoznała swego dawnego znajomego - kapitana
Popowskiego. Popowski był wysokim, szczupłym i ciągle młodym mężczyzną,
choć od ich ostatniego spotkania upłynęło ponad pięćset lat. Kapitan stanął przed
nią na baczność i zasalutował.
- Towarzyszko major Tiemierowna...
Skinęła głową, ale nie oddała honorów. Po raz ostatni zasalutowała wielkiemu
Związkowi Radzieckiemu przed pięcioma wiekami, nie miała jednak zamiaru
kpić z tego pozdrowienia, a musiałoby to wyglądać komicznie w jej wykonaniu po
tym, co się wydarzyło.
- Zwietnie pan wygląda, kapitanie. Wydaje mi się, że pan kiedyś palił, ale
pewnie nie jest pan już niewolnikiem tego nałogu, zgadłam?
- Niestety, towarzyszko major, ze wstydem przyznaję, że nie potrafiłem się
wyrzec palenia.
- Mogę prosić o papierosa?
- Oczywiście, towarzyszko major. Mamy kilka nowych gatunków tytoniu.
Uważam, że nasze papierosy nie ustępują teraz dawnym amerykańskim.
Podsunął jej srebrną papierośnicę. Natalia poczęstowała się papierosem.
- Kapralu, towarzyszka major nie może przecież czekać! %7łołnierz stojący po
prawej stronie Popowskiego szybko wystąpił nieco do przodu i pospiesznie potarł
zapałkę. Rozległ się charakterystyczny dzwięk. Kiedy na zapałce pojawił się
płomyk, Natalia poczuła woń siarki. Przytknęła koniec papierosa do ognia. To nie
był amerykański papieros, ale w tej sytuacji niczego więcej nie żądała. Przyrzekła
sobie, że jeśli jakimś cudem przeżyje, po powrocie do Schronu wypali przy-
najmniej paczkę papierosów, a potem znów rzuci palenie, tym razem na dobre.
- Dziękuję, kapralu.
Uśmiechnęła się do niego, ale zaraz spoważniała, kiedy zorientowała się, że
mężczyzna się jej przygląda. On upuścił zapałkę na ziemię, bo sparzyła go w
palce.
Rozgniótł butem dogasające drewienko i cofnął się. Stali w cieniu gór. Za
górami wschodziło słońce.
- Chcę się widzieć z moim mężem, pułkownikiem Karamazowem, o ile ciągle
nazywa siebie pułkownikiem. A może jest już marszałkiem albo zaszedł jeszcze
wyżej?
- Towarzysz pułkownik jest także zainteresowany spotkaniem z towarzyszką
major. - Popowski skinął głową.
Pomyślała, że miał raczej ponurą minę.
- Jestem pewna, że to prawda - przytaknęła. Tym razem mocniej zaciągnęła
się papierosem. Zakrztusiła się. W końcu to jej pierwszy papieros od pięciu
wieków.
- Proszę tędy, towarzyszko major.
Popowski szedł u jej boku, wyprowadzając z doliny w stronę pobliskich skał.
Szła na przedzie, Popowski z jej lewej strony, ale odrobinę za nią.
67
- Towarzyszko major, jedyne, czego ja chciałbym się dowiedzieć, to siły
naszego przeciwnika...
- Waszego przeciwnika. - Natalia unikała dwuznaczności.
- Dobrze, towarzyszko major, ale ten człowiek, którego towarzysz pułkownik
zostawił w namiocie... on bardzo krwawił i...
- On żyje.
Spojrzała na Popowskiego. Wydawało jej się, że w oczach kapitana zobaczyła
błysk. Skinął głową, ale nic nie powiedział.
- Wasze nowe helikoptery bojowe są całkiem niezłe.
- Chciałbym mieć sposobność pilotowania jednej z tych maszyn, towarzyszko
major.
- Może któregoś dnia...
Uśmiechnęła się, patrząc w stronę namiotów rozstawionych u podnóża
szczytów, do których się zbliżali. Jeden z nich, położony centralnie, był dużo
większy od innych. Ten musiał należeć do jej męża.
- Co z więzniami, ludzmi, których mój mąż zabrał po tej strzelaninie?
Wszystko w porzÄ…dku, Popowski?
- Tak, towarzyszko major. Młoda kobieta z długimi włosami...
- Tak?
- Trzech musiało z nią walczyć, żeby można ją było skrępować. - Patrzył na
ziemiÄ™, pod swoje nogi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]