[ Pobierz całość w formacie PDF ]

państwo młodzi. Czy jeszcze są na przyjęciu? A może ulotnili się wcześniej,
bo pilno im było... skonsumować małżeństwo?
Jęknęła. Nathan jest dla niej stracony raz na zawsze. Zatrzymała się, by
odpocząć, i popatrzyła w stronę domu, z którym za dwa tygodnie miała się
na zawsze pożegnać.
Nagle zauważyła jakiś ruch na szczycie urwiska i dostrzegła sylwetkę
mężczyzny. Poruszył głową, a ona głośno westchnęła, ponieważ ogarnęło ją
znajome uczucie.
Spokojnie zaczęła się zastanawiać, czy to znaczy, że oszalała. A jeśli tak,
to czy w Nowej Zelandii nadal będzie odnosiła wrażenie, że widzi Nathana?
Czyżby nawet na końcu świata nie było przed nim ucieczki? Tymczasem
zjawa znowu się poruszyła, kierując się w stronę ścieżki, nagle całkiem
rzeczywista.
Czyżby był aż tak okrutny, by przywiezć swą oblubienicę na miodowy
miesiÄ…c do Kornwalii?
Czekał na nią na plaży, a razem z nim czekały koty. Stał bez ruchu,
mroczny i oficjalny, w smokingu, z rozluznioną muszką. Bez słowa podniósł
z ziemi ręcznik i podał go Libby. Wzięła go, także nie odzywając się ani
słowem, uważając, żeby nie dotknąć ręki Nathana, i owinęła się.
- Libby, od pierwszego dnia uciekam przed tym, co do ciebie czujÄ™ -
oznajmił cicho. - Nie chcę już uciekać.
RS
116
Nerwowo poprawiała na sobie ręcznik, nie wiedząc, co powiedzieć.
Nathan wbił ręce w kieszenie spodni.
- Posłuchaj - rzekł naglącym tonem. - Zraniłem cię nie z rozmysłu, tylko
dlatego, że w swoich uczuciach wobec ciebie widziałem wyłącznie seksualne
opętanie. Zostawiłem cię tu, a potem w Londynie odprawiłem z kwitkiem,
bo w obu przypadkach byłem szczerze przekonany, że tak będzie dla ciebie
najlepiej. Ale teraz żałuję. Przykro mi.
Było mu przykro! Libby odwróciła się od niego, przytłoczona rozpaczą, i
powłócząc nogami ruszyła w stronę ścieżki. Przyszedł ją przeprosić, ale czy
nie rozumiał, że w ten sposób tylko zadaje jej dodatkowy ból?
- Libby! - zawołał, idąc za nią. Nie zatrzymała się. Zupełnie by go
zignorowała, gdyby nie chwycił jej za drżące ramiona i nie przyciągnął ku
sobie. - Libby, mówiłaś, że mnie kochasz. Czyżbym zupełnie zniszczył to
uczucie?
- Odejdz, Nathan - rzekła ze smutkiem, zamykając oczy, żeby odgrodzić
się od blasku, który bił od niego i zalewał całe jej ciało. - Proszę cię, odejdz.
Nie zniosę tego dłużej.
- Nie mogę cię zostawić! - Poczuła w mokrych włosach muśnięcie jego
ust. - Nie mogę odejść. Kocham cię.
- To był tylko seks - odparła głucho. - Niczego więcej nie chciałeś. Nie
mam ci za złe.
Nawet gdyby znów jej pragnął, nie mogłaby jeszcze raz przeżyć tej samej
udręki.
- Myliłem się, kiedy mówiłem, że cię nie kocham - dodał. - Nie zdawałem
sobie z tego sprawy. Wydawało mi się, że powinnaś odejść i dalej żyć
własnym życiem.
- No więc odeszłam. - Odepchnęła go i wolno obróciła się twarzą do
niego. Postanowiła, że tym razem to on odejdzie. - I żyję własnym życiem. -
Skrzywił się, jakby jej słowa go zraniły, lecz ona na ten widok nie poczuła
ani odrobiny triumfu. - Nie będę twoją kochanką, Nathan. To by mnie
zniszczyło. Wracaj do żony.
- Nie jestem żonaty.
- A Paula?
Wzruszył ramionami ze zniecierpliwieniem.
- Już jej nie ma - odparł beztrosko, ale umknął przed jej spojrzeniem,
jakby czuł się jednak winny, że zerwał z Paulą. - Libby, ciebie i mnie
połączyło coś więcej niż seks. Widocznie miałem klapki na oczach, skoro
RS
117
tego nie dostrzegłem. Te parę tygodni, które tu spędziłem, to był
najszczęśliwszy czas w moim życiu. Myślałem, że takie szczęście nie może
trwać. A teraz myślę, że przetrwa długie lata. Sześćdziesiąt, siedemdziesiąt.
Naprawdę cię kocham, do szaleństwa. %7łycie bez ciebie nie jest ani dobre, ani
sensowne, ani spełnione, tylko jałowe i niepełne. Nie chcę żyć w ten sposób.
Nie wierzyła mu. Czuła wysiłek i napięcie w jego głosie i pomimo własnej
niedoli martwiła się o niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl